Spacer z niespodzianką...
CARO'S POV
Poranek był bardzo przyjemny, Niall miział mnie z uchem i dmuchał w moje włosy żeby mnie obudzić.Ale w momencie kiedy dotarły do mnie zdarzenia z poprzedniego dnia sielanka się skończyła. Jak na zawołanie w moim żołądku zaczęły się rewolucje. Powtórzyłam rutynę z poprzedniego poranka i wróciłam do pokoju.-Wszystko ok?- zaniepokojony blondyn podniósł się z łóżka.
-Tak...chy...chyba sie czymś zatrułam.
-Potrzebujesz lekarza?- mała zmarszczka między jego brwiami pogłębiła się.
-Nie!Jest już ok...
-Hmm to dobrze, chodźmy na śniadanie.
Naciągnęłam na tyłek leginsy i poszłam z Niallem.
Skierowaliśmy się do salonu który był połączony z kuchnią. Na kanapie siedział już Liam i Zayn, a May stała przy blacie krojąc warzywa. Ominęłam szerokim łukiem kanapę i podeszłam do przyjaciółki.
-Wszystko w porządku?- wyszeptała nie odrywając wzroku od noża.
-Nie wiem...
-Tylko proszę nie rób nic głupiego.
-Postaram się...pomóc ci?
-Nie trzeba już kończę.
Usiadłam obok Nialla jak najdalej od Liama. Chwilę po tym na stole pojawiło się wiele przysmaków. Nie powiem May się postarała. Posmarowałam kromkę nutellą i zaczęłam powoli jeść pod czujnym okiem przyjaciółki. Kiedy już skończyłam i chciałam odejść od stołu, złapała mnie za rękę.
-Jedz
-Przecież zjadłam
-Za mało, musisz zjeść więcej.
-Nie mam zamiaru
-Zaraz wepchnę ci to jedzenie w gardło.
-Odpierdol się ode mnie, to moja sprawa ile jem!
Wkurzona poszłam do pokoju i zatrzasnęłam drzwi.Nie będzie mi kurwa rozkazywać, to ja jestem w ciąży i to ja będę decydować czy będę jeść dużo czy mało! Chodziłam po pokoju w te i z powrotem, próbując się uspokoić. Nagle naszła mnie genialna myśl. Niemal wybiegając z pokoju wparowała do kuchni gdzie wszyscy jeszcze jedli.
-Czy możemy pójść na spacer? Zawsze chciałam zobaczyć Arizonę, wiecie te plaże i w ogóle ciepełko!-dodałam podekscytowana.
Ludzie popatrzeli na mnie jak na wariatkę po czym zgodnie pokiwali głowami.
-Dlaczego nie?- odezwał się Niall- myślę że to nam dobrze zrobi.
-Ja nie idę - warknął Liam.
- Sorry idę spać- ziewnął Lou a Harry mu przytaknął.
- No to idziemy we czwórkę,zbierajcie się bo pogoda się popsuje!
Złapałam Nialla za rękaw i zaczęłam ciągnąć do drzwi.
- Spokojnie tygrysie...jeszcze się nachodzisz- zaśmiał się blondyn.
MAY'S POV
Szliśmy ulicami Arizony,
przechodziliśmy koło sklepów spodobała mi się pewna bluzka na
wystawie ale nie powiedziałam nic nikomu. Ja z Caro szłyśmy z
przodu a chłopcy za nami i o czymś rozmawiali. W pewnym momencie
Caro coś zobaczyła i weszła na drogę żeby przejść na drugą
stronę w jednej chwili było słychać pisk opon i huk. Popatrzyłam
się w tamto stronę i się przeraziłam, Caro leżała na drodze,
przy niej było sporo krwią przed nią stał samochód.
Wyszedł z
niego jakiś chłopak podbiegł do niej zrobiłam to samo,
sprawdziłam puls był słaby, szybko powiedziałam zdezorientowanym
chłopakom żeby zadzwonili po karetkę. Podniosłam się i
spojrzałam na chłopaka okazał się nim być Noah którego
poznałyśmy w motelu w trakcie ucieczki. -Jak ona tego nie przeżyje
zabije cię własnymi rękami.-warknęłam ostro na chłopaka,
przestraszył się troche ale gówno mnie to obchodzi. Moja najlepsza
przyjaciółka leży na ulicy potrącana i nie przytomna. Niech ta
karetka szybciej jedzie bo kurwa nie wytrzymam. Po dłuższej chwili
usłyszałam dźwięk karetki. Nareszcie kurwa powiedziałam w
myślach. Podjechała z niej wyskoczyli ratownicy i od razu zabrali
się za ratowanie Caroline, po sprawdzeniu jej stanu położyli ją
na noszach i zanieśli do karetki, lekarz chciał już zamknąć ale
mu nie pozwoliłam.
-Przepraszam, mogę jechać z wami. Ja
jestem jej jedyną rodziną.-prosiłam go, wręcz błagała, zgodził
się w chwili kiedy wsiadałam usłyszałam głos Zayna.
-Do którego szpitala ją zabieracie?-
zapytał jakby już ogarnął co się w ogóle stało.
-Do St. Clary, to kilka ulic dalej.
-May, za chwile tam do ciebie
dojedziemy.-skinęłam głową na zgodę i w końcu wsiadłam do
karetki, od razu ruszyli do szpitala. Szybko znaleźliśmy się w
szpitalu, zanieśli ją do jakieś sali nie pozwolili mi tam wejść,
usiadłam przed salą i czekałam na jakieś wieści. Po godzinie
podeszła do mnie pielęgniarki i wypytywała się o dane Caroline i
co się w ogóle stało. Wszystko jej powiedziałam oczywiście bez
szczegółów, odeszła i znowu siedziałam sama ale nie na długo,
nie minęła dłuższa chwila a do szpitali wpadli chłopcy czyli
Zayn i Niall. Zasypali mnie pytaniami a ja patrzyłam się na nich
jak głupia. Co ja miałam im powiedzieć jak nic nie wiedziałam.
-Uspokójcie się do chuja-warknęłam
na nich- sama nic jeszcze nie wiem, cały czas robią jej jakieś
badania.-Opanowali się i usiedli koło mnie. Siedzieliśmy tak bez
czynnie ponad godzinę, gdy lekarz wyszedł z sali od razu wstałam i
do niego podeszłam.
-Co z nią?
-A kim pani dla pacjentki jest?
-Siostrą. May Janson-podałam mu rękę
a on ja przyjął.
-Proszę za mną wszystko pani na
spokojnie powiem.-odwrócił się i poszedł do swojego gabinetu a ja
za nim. Weszliśmy do jego gabinetu, usiadłam przed biurkiem i
czekałam aż zacznie mówić.
-Więc pani siostra jest w stanie
stabilnym, jak na razie jest nieprzytomna, ma złamany obojczyk i
nogę, ma lekki wstrząs mózgu, sporo zadrapań i siniaków. Jestem
zdziwiony że praktycznie wyszła bez szwanku po tak ciężkim
potrąceniu.-wydawał się naprawdę zdziwiony ale nie przejmowałam
się tym, ważne jest w tym momencie że Caro nie ucierpiała na tym
aż tak mocno. Podziękowałam za informacje, już chciałam
wychodzić ale zatrzymałam się na chwile i zapytałam czy mogę do
niej wejść, pan doktor niechętnie ale się zgodził. Podziękowałam
jeszcze raz i poszłam do chłopaków. Gdy do nic dotarłam
zobaczyłam jak Horan szarpie się z Noah i na niego krzyczał. Boże
nie mógł załatwić tego później?? Jak nastolatki biją się o
dziewczynę. Malik mnie zauważył i do mnie podszedł bez słowa się
w niego wtuliłam.
-Co z nią malutka?
-Nie najgorzej, trochę jest połamana,
poobijana i ma lekki wstrząs mózgu. Szybko wróci do siebie.
-Serio tylko to z nią?-zapytali
równocześnie Niall i Noach.
-Tak, debile. Idę do niej na chwile i
wracamy do tor busa. Zayn się ze mną zgodził, Niall próbował
protestować ale nie dałam mu dojść do słowa. Weszłam do sali,
Caroline wyglądała strasznie, miała podrapaną twarz, sporo na
niej siniaków, klatka w gipsie tak samo jak noga, głowa owinięta
bandażem. Jednym słowem masakra. Posiedziałam tam u niej trochę a
potem poszłam do chłopaków i wyszliśmy ze szpitala. Wsiedliśmy
do samochodu i pojechaliśmy do tor busa po rzeczy i przenosimy się
do hotelu. Gdy to zrobiliśmy, walnęłam się na moje łoże i
przymknęłam oczy, po chwili poczułam jak ktoś nade mną zwisa,
otworzyłam oczy a tam Zayn . Jaka niespodzianka-sarkazm. Pocałował
mnie namiętnie w usta, zjechał na szyje. Zaczął się rozkręcać
ale perfidnie zostało mu to przerwane przez takiego jednego debila o
imieniu Harry. No a jakżeby inaczej nasz kochany Haroldzik musi się
wpierdolić w takim momencie.
-Czego chcesz?
-Co z Caroline bo Niall nie chce mi nic
powiedzieć?-rozżalił się, biedactwo!
-Jeju, człowieku, daj mi się
nacieszyć spokojem. Jutro ci wszystko powiem.-westchnęłam
zrezygnowana.
-Nooo, dobraa- uśmiechnął się tak
dziwnie-miłej zabawy wam życzę!-krzyknął
-Dzięki!-odkrzyknęliśmy razem. Malik
znowu zabrał się za całowanie tym razem dobrnęliśmy do końca.
Rano wstałam bardzo wcześnie bo o 7.30. Zrobiłam poranną toaletę,
ubrałam się poszłam do kuchni, zapomniałam wspomnieć że
mieszkam sama w dupnym penthousie, więc poszłam zrobić do kuchni
sobie małe śniadanie i przy okazji duże śniadanie dla reszty,
zjadłam, poszłam do salonu włączyłam sobie telewizor szukałam
jakiegoś filmu i trafiłam na jakiś wciągnął, Po 2 i pół
godzinie napisałam smsa z telefonu Mulata do chłopaków że pyszne
śniadanko zrobiłam i smsie dołączyłam zdj zastawionego stołu z
jedzenie i poszłam obudzić mojego misiaczka. Po niecałych 10
minutach wszyscy siedzieli przy stole, powiedziałam co się stało
wczoraj i jakie obrażenia ma Caro. Po śniadaniu pojechaliśmy do
szpitala, weszliśmy do sali Caroline, była już przytomna usiadłam
koło niej, a Niall poszedł z drugiej strony i ją pocałował. W
pewnym momencie przyszedł lekarz i zaczął badać Caro.
-Jak się pani czuje?-zapytał.
-W miarę dobrze, tylko wszystko mnie
boli- powiedziała cichym, zachrypniętym głosem.
-Powiem pielęgniarce żeby podała ci
coś przeciw bólowego.- skinęła głową na zgode.
-A co mi tak właściwie jest?
-Ma pani lekki wstrząs mózgu, złamany
obojczyk, prawą nogę, dużo siniaków i zadrapań, nie jest tak źle
jakby się wydawało. Jest jeszcze jedna sprawa, bardziej delikatna.
-Jaka?
-Straciła pani dziecko, podczas
potrącenie uderzyła pani brzuchem o asfalt. Przykro mi.
Kocham
OdpowiedzUsuńSuper rozdział !! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten blog
OdpowiedzUsuńCudny! *-*
OdpowiedzUsuńTrochę mi się to kojarzy z tłmuaczeniem.stokholm syndrome...
OdpowiedzUsuńHah...no prawie po przeczytaniu tamtego opowiadania śniło mi się właśnie to co opisujemy wiec mogą być pewne podobieństwa
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńCudo♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuń