środa, 21 czerwca 2017

Rozdział 32

Udane życie ale czy na pewno?

rok później....

MAY'S POV

Minął już rok od nie których zdarzeń, kolejny raz wybaczyłam Zaynowi zdrade a nie powinnam. Takich rzeczy się nie wybacza ale ja głupia go kochałam, kocham i będę kochac i mu wybaczyłam. Na świat pół roku temu przyszła nasza córka Rose, jest wspaniała i bardzo podobna do taty.
Żyje się jak w bajce, chłopcy założyli swoją firme zostali aka wspólnikami ale każdy ma swoją cześc do zarządzania. Ja jak na razie siedze z dzieckiem w domu ale szykuje plan by założy swoją restauracje, chodze na zaoczne studia z psychologi zawsze o nich marzyłam. Caroline zaczełam pracowac jako trener pływania zawsze to kochała i teraz chce podzieli się tą pasją z innymi. Jak ma wolne pomaga mi przy córce bym mogła się uczyc. Na szczeście każdy znalazł sobie dziewczyne i się ich trzymają, no myśle że tak jest, hehe. Nie no żarcik taki. Zaprzyjaźniłam się z nimi, bardzo sympatyczne dziewczyny ale Caro jest sceptycznie nastawiona do nich, a ja wiem dlaczego. Jedna już prawie wlazła Niallowi do łóżka ale przynajmniej on temu zapobiegł. Dobra koniec z tymi opowieściami, trzeba się skupic na tym co dzieje się teraz. Siedzimy wszyscy w ogrodzie moim i mojego narzeczonego, zorganizowaliśmy go bez powodu ale dlatego że ciągle wszyscy są w pracy trzeba troche odpocząc. Siedze przy stole z resztą dziewczyn, gadamy o pierdołach jak to mamy w zwyczaju. Przypatruje się mojemu meżczyźnie jak rozmawia ze swoimi kumplami i trzyma nasza córke na rekach ale chyba wyczuł mój zwrok bo się odwrócił i z usmiechem na twarzy podszedł do nas.
-Co jest kochanie?-pochylił się i mnie pocałował delikatnie. Wziełam od niego małą i posadziłam sobie na kolanach.
-Nic skarbie, stęskniłam sie za twoją bliskością, tylko tyle.-delikatnie sie do niego uśmiechnełam.
-Ohhh, wstań myszko.- zrobiłam to a on usiadł na moim miejscu i posadził sobie mnie na kolanach.-Kocham cie May- szepnął mi do ucha i mocno przytulił ale uważając na dziecko. 
-Też cie kocham-pocałowałam go w czoło. Wszyscy sie na nas popatrzyli jakby nigdy takiej sytuacji nie widzieli, a to jest totalną normą u nas. Kocham okazywac jemu uczucia, chce by wiedział że to sie nigdy nie zmieni że nie przestane go kocha nawet jak coś złego zrobi. Ten wieczór szybko nam minął, nie obejrzeliśmy sie aż już kładliśmy naszą córke do łóżeczka, przy da mi sie kąpiel, jakaś spieta dziś jestem. Weszłam do łazienki i puściłam ciepłą wode do wanny, zaczełam sie rozbierac i nagle poczułam rece na biodrach wiedziałam że to Zayn wiec bez skrepowania odwróciłam sie do niego i wpiłam w usta, nie został mi dłużny i oddał z taką samą zachłannością pocałunek, rozebrałam go. Chwycił mnie za uda i podniósł do góry, oplotłam go nogami wokół pasa. Całowaliśmy sie nadal, bez zbednych ogródek wszedł we mnie. Zachłysnełam sie powietrzem i wbiłam mu paznokcie w plecy, podszedł ze mna do sciany, przyparł moje plecy do nich i zaczał mna podrzucac do góry. Jeczałam głosno i gryzłam go w szyje, zaczełam krecic biodrami a on warknął gardłowo i jeszcze przyspieszył tempo. Po chwili oboje doszlismy, wyszedł delikatnie ze mnie ale nadal trzymał mnie na rekach i zaniosł nas do wanny. szybko sie umyliśmy, wytarlismy i poszlismy do sypialni. Położyliśmy sie, wtuliłam sie wjego ciało i po chwili zasnełam.

Obudziłam sie bo usłyszałam płacz małej, popatrzyłam na godz i uświadomiłam sobie że to godz karmienia. Wstałam tak by nie budzi Zayna, poszłam do małej wziełam ja na rece uspokoiła sie po chwili i zaczełam ja karmic piersia. Gdy małą zjadła po kołysałam ja troche i położyłam spac, Wróciłam do sypialni i znowu pogrążyłam sie w snie. 
Po kilku godz zostałam obudzona buziakami które mi ktos składał po ramieniu i twarzy, leniwie otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechnietego mojego narzyczonego oddałam lekki uśmiech.
-Wyspana? -zapytał a doskonale wiedział ze wstawałam w nocy do dziecka.
-Powiedzmy. Która wgl godz?
-Za pół godz mała sie obudzi ja bede szedł do pracy a chciałabym sie jeszcze toba chwilke nacieszyc.-stwierdził
-Ohh, jak uroczo. Przez ciebie mam mniej snu niż zazwyczaj- pokazałam mu jezyk a on mnie w niego ugryzł- ejjj to zabolało
-Hihi, bo miało - zaczał sie smiac
-Ughh zabije cie- zrobiłam naburmuszona mine a on mnie mocno pocałował a ja od razu odwzajemniłam pocałunek, oczywiście to przerodziło sie w namietny seks ale szybki, a taki z nim najbardziej lubie. Po przyjemnym poranku, wstaliśmy poszlismy pod prysznic, po nim ubraliśmy sie i usłuyszeliśmy płacz małej. Zayn stwierdził ze on do niej pójdzie a ja tylko pokiwałam głowa na zgode. Zeszłam na dół i przygotowałam mu kawe i sniadanie a on wraz za Rose po chwili wszedł do kuchni, podał mi ja i usiadł na stołku i zaczał pałaszowa sniadanko a ja zaczełam karmic mała. Mulat gdy skończył jesc dał nam po buziaku w głowe i poszedł do pracy. Ja poszłam na góre przebra mała bo miałam zamiar z nia iśc na spacer. Przyszykowałam wszystko i miałam zamiar wychodzi to usłyszałam dzwonek do drzwi, poszłam otworzyc a w nich stała Caroline. Usmiechnełam sie na jej widok i wpuściłam ja do środka. Ubrałam buty i zapytałam sie jej czy chce z nami iśc na spacer ona odparła ze po to przyszła, zaśmiałyśmy sie. Podczas spaceru sporo rozmawiałysmy, była godz 15 wiec Caro poszła do pracy a ja stwierdziłam że pójde z mała do firmy narzyczonego. Po 15 min byłyśmy pod odpowiednim budynkiem, weszłam z wuzkiem do srodka i od razu skierowałam sie do wind. no raczej nie musze sie zapowiadac własnemu facetowi że chce go odowiedzic pomyślałam. pojecałam na ostatnie pietro bo tam każdy z chłopaków miał swoj gabinet ale tak jakby połoczone sa w jedo. Podeszła do mnie ic sekretarka z kwaśa mina, suka-pomysłałam.
-W czym moge pomóc?
-Przyszłam do narzyczonego.-odparłam bez krzty entuzjazmu.
-A który to.-zapytała głupio, co za jedza jedna, dobrze wie który to moj facet.
-Do Zayna-warknełam
-Ohh, on teraz bardzo zajety jest, musi pani poczeka.-uśmiechneła sie kpiąco
-A niby czym taki zajety?
-Jest u niego klientka.-fukneła
-Prosze mu powiedzie ze czekam-odparłam i usiadłam a wózek przybliżeułam do siebie. Sekretarka zrobiła to co powiedziałam, a po chwili usłyszałam jakieś dziwne odgłosy z gabinetu. Sekunde później wyleciał z niej Zayn i zapinał rozporek, zmarszczyłam brwi. To kurwa nie możliwe że znowu mnie zdradził- pomyślałam ale po chwili wyszła młoda kobieta i zapinała bluzke i sie kpiąco uśmiechneła do mnie i poszła do windy. Zayn podszedł do mnie wziął wózek i mnie za reke i po prowadził do gabinetu. poczułam bardzo geste powietrze i dziwny zapch.
-Pieprzyłeś sie z nia?- zapytałam i zaczeły mi łzy z oczu lecie. Podszedł do mnie i chciał przytulic ale sie odsunełam.
-May, jak mógłbym ci to zrobi?-zapytał i dodał-Ponownie?
-Gdybyś jej nie zaliczył rozporek w pośpiechu nie musiał bys zapinac-odparłam z kpina
-Ona próbowała sie do mnie dobrac, rozpinała sobie bluzke a jak powidziałem stop to podeszła do mnie i mnie chciała rozebra i to była chwile przed tym jak powiadomiła mnie sekretarka o twoim przybyciu.- mówił poważnie ale jakos mu nie wierzyła.- Musisz mi uwierzy, jakbym to zrobił nawet bym sie nie tłumaczył- kleknął na kolana i zobaczyłam łzy w jego oczach, podszedł do mnie i przytulił sie do moich nóg, usłyszałam czyjś szloch ale to nie była Rose bo ona od pół godz spi. Popatrzyłam na Zayna i to o płakał.
-Zayn wstań, wierze ci. Ale od dzisiaj ty nie przyjmujesz żadnych kobiet do siebie, a sekretarka ma zamieni sie w faceta. Rozumiemy sie?- popatrzył na mnie i pokiwał głowa na tak, podniósł sie do góry i mnie delikatnie pocałował, oplotłam go ramionami i oddałam pocałunek, wtulił sie we mnie i tak staliśmy dłuższa chwile ąz nam ktoś nie przeszkodził. Do gabinetu wszedł Liam i nam sie dziwnie przygladał ale wszedł do srodka.
-Coś sie stało?-zapytał, ąz tak to widac? zapytałam sama siebie
-Nie, wszystko jest ok-odpowiedziałam. odsunełam sie od Malika i poeszłam do małej a ona nie spała a bawiła sie cichutko swoja rączka. Kochane dziecko, chłopcy rozmawiali miedzy soba o czyms ale nie słucałam, wziełam mała na rece i do niej gadałam jakies bzdury. poczułam po chwili jak ktos mnie przytula i kładzie głowe na ramieniu, spojrzałam w bok i zobaczyłam czarna czupryne.
-Chodźmy do domu, mam dosyc tego dnia.- Zrobiliśmy tak jak chciał, po godz dotarlismy do domu bo po dordze musiałam nakarmi małą. Siedzimy w salonie przytuleni do siebie a mała leży w przenośnym łożeczku i spi słodko a my w ciszy odpoczywamy.

środa, 15 czerwca 2016

Rozdział 31

O cholera...

ZAYN'S POV
Gdy odstawiłem May do hotelu, pojechałem w wyznaczone przez kolegów miejsce. Nie podobało mi sie to ale cóż jak trza to trza. Dojechałem do jakichś starych magazynów, tylko dziwne było to że tam pełno ludzi stoi. Co sie tu dzieje do kurwy? Zapytałem sam siebie. Zobaczyłem swojego kumpla i od razu wysiadłem z auta i sie do niego skierowałem.
- Siemka, co tu jest że tyle ludzi?
-No siema. Tu odbywają sie najlepsze imprezki w Polsce. - ździwienie na mojej twarzy było bardzo widoczne, ale szybko to zamaskowałem obojętnością.
-A my co tu robimy?
-Musimy sie zabawić. Stary nie widzieliśmy sie kilka lat. Trzeba to nadrobić.
-Yyyy, no okej. Ale May mnie zabije jak wywine jej jakiś numer.
-Oooo, widze że już ustatkowany jesteś. 
-Nie aż tak. Jesteśmy razem i czekamy na dziecko. Ale trzymam sie jej, koledzy mają na nią chrapkę a ja jej nikomu nie oddam. Jest idealna w każdym calu.
-Ohoho, kolego wpadłeś po uszy. Ale przyro mi nie zamoczysz dzisiaj. Heheh- zaczął sie śmiać jak jebniety. To nic fajnego tak samemu siedzieć i nic nie móc zrobić.
-No dzieki, ale dobra koniec gadania. Jest już reszta?
-Czekamy tylko na Ciebie. Chodź.- poszedłem za nim. Nie wiem czy to dobry pomysł iść dzisiaj na jakąś impreze, jutro bede nie żywy. I May, ona mnie zajebie. Kończąc rozmyślanie, przywitałem sie z resztą. I zaczeła sie impreza, shoty, drinki, skręty, jakieś panny. Jakaś blondyna usiadła obok mnie i zaczęła mnie macać po nodze i klacie. Bardzo to lubie i cholernie podnieca, a jak jestem w takim stanie to nie myśle i mi to nie przeszkadza a wręcz przeciwnie. Przyszła dostawa shotów wypiłem swoje i poszedłem z blondynką na parkiet ale ona nas gdzie indziej skierowała. Nie protestowałem, weszliśmy do jakiegoś pokoju gdzie stała kanapa, łóżko, ciemno jak skurwysyn. Czułem tylko jak ona sie do mnie dobiera, rozpina rozporek i ściaga spodnie. Stałem na środku pokoju a ona przede mną klęczała i zaczeła sie bawić moim fiutem. Zajeczałem gdy miała go całego w buzi, tak dobrze sie dawno nie czułem. Bawiła sie nim jak nikt inny, już chce następny raz. Byłem blisko ale nie chciałem jej sie do buzi spuścić. Podniosłem ją do góry i rzuciłem na łóżko jak kłodą. Zaśmiała sie jak dziwka i chyba nią była bo bez żadnych ceregieli zerwałem z niej majtki jak można je tak nazwać. I chciałem w nią wejść ale coś mi przeszkodziło. Myśl że moge to zrobić znowu mojej ukochanej od razu mnie otrzeźwiła. Wstałem i sie ubrałem, bez słowa wyszedłem z pokoju i z tego czegoś. Zadzwoniłem po taksówkę i pojechałem do hotelu. Boże co ja chciałem zrobić, nie wybaczyłbym sobie tego jakbym znowu jej to zrobił. Szybko dotarłem pod hotel, zapłaciłem i szybkim  krokiem wszedłem do środka. Jak najszybciej chciałem dotrzeć do pokoju. Po drodze szukałem karty do pokoju ale najprawdopodobniej została w aucie. Bede musiał obudzić May. Gdy dotarłem na góre zacząłem pukać do drzwi, troche to zajeło jak mi je otworzyła.
-Piłeś?- zapytała z wyrzutem.
-Mhm- odpowiedziałem po cichu, skruszonym głosem.
-Czuje że coś nabroiłeś. Idź sie umyć i do łóżka.- Nie słuchałem co mówiła tylko wpiłem sie w jej usta i szedłem w strone łóżka, sprzeciwiała sie ale ja potrzebowałem jej poczuć. Ściągłem z niej wszystko, całowałem mocno i namiętnie. To jest to co tak naprawde kocham i już nigdy nie bede chciał nic innego. Położyłem nas na łózku, zawisłem nad nią i delikatnie w nią wszedłem, ona wygieła sie w łuk i zajeczała. Kochaliśmy sie długo i namiętnie. Gdy skończyliśmy padłem obok niej i sie do niej przytuliłem i wyszeptałem słowa;
-Kocham cie najmocniej na świecie, nie zasługuje na Ciebie, ale jestem zbyt samolubny i zakochany by dać ci spokój.- i zasnąłem szcześliwy i wymęczony.
                 *~*~*~*~*~*~*~*
MAY'S POV
Obudziłam sie obolała ale wyspana. Co to było wczoraj, Zayn nigdy taki nie był. Ale po cześci mi sie podobało. Wstałam pomału i poszłam sie umyć. Rozmyślałam co mógł takie go zrobić że tak sie zachował. Ale chyba wiem, albo mnie zdradził albo próbował zdradzić. Zapytam sie go o to. Wyszłam z pod prysznica i łazienki. Mulat już nie spał. Wiec zaczeliśmy na ten temat rozmawiać. Dowiedziałam sie to co chciałam. Nie jestem tym zdziwiona, troche zabolało ale jak mówi to nic sie tam nie wydarzyło. Kamień spadł z serca, potem zaczęliśmy sie szykować na samolot. Czas wracać. Stęskniłam sie za tym wszystkim tam, niby z początku tak z przymusu byłam ale teraz chętnie tam wracam. Po 3 h siedzieliśmy w samolocie, siedziałam oparta o Malika a ten głaskał mój brzuch. Czułam sie bardzo szczęśliwa, rano po rozmowie nie odzywałam sie do niego. Ale wybaczyłam mu to. Po powrocie ide spać, nie bede na nic patrzeć ani na nikogo.

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Rozdział 30

Spotkanie po takim czasie...


MAY'S POV

Obudziłam się wypoczęta i strasznie głodna. Wczorajszy dzień był dziwny, niby przylecieliśmy do Polski ale jakoś chciałabym już wrócić do Wielkiej Brytanii, tam się czuje jak u siebie a tutaj już nie. Obróciłam się na bok i zobaczyłam jeszcze śpiącego chłopaka, stwierdziłam że nie będę na niego czekać i zadzwoniłam po śniadanie, trochę sporo zamówiłam ale cóż jem teraz za dwoje. Wstałam i poszłam się odświeżyć, po drodze do łazienki wzięłam ubrania na przebranie. Po odświeżeniu się wyszłam, Zayn już nie spał a moje śniadanko już na mnie czekało, chyba trochę zeszło mi się.
-Dzień dobry kochanie- przywitałam się z nim i dałam całusa w usta i poszłam szamać.
-Dzień dobry, widze głodna moja piękna.- zaśmiał się uroczo.
-A żebyś wiedział, czuje głód jakbym przez kilka dni nie jadła.- uśmiechnęłam się do niego i kontynuowałam.
-Hehe- zaśmiał się ponownie- zaraz do Ciebie dołączę więc zostaw mi trochę.- Popatrzył na mnie, ja tylko pokiwałam na tak głową i dalej jadłam. Gdy się objadałam to ciężko padłam na oparcie krzesła i chwyciłam się za brzuch, niby początek ciąży a już delikatny brzuszek jest.
Za dużo jem, stanowczo za dużo. Mulat po chwili wyszedł z łazienki i na mnie spojrzał i się zadziornie uśmiechnął. Podszedł do mnie pocałował namiętnie w usta i usiadł obok, zaczłą jeść swoje jedzenie. A mi się przypomniało o co chciałam go poprosić.
-Zayn kochanie?
-Co znowu wymyśliłaś?
-Mam małe pytanko, tylko nie odpowiadaj od razu przemyśl to, dobrze?- skinął głową na tak więc kontynuowałam dalej.- Chciałabym pojechać do swojego domu i zobaczyć się z rodzicami, mogę?
-May nie mogą ryzykować i ci na to pozwolić, wiesz co by było, nie puścili by cie już a tego bym nie przeżył.- wiedziałam że się nie zgodzi ale ja naprawdę chce ich tylko zobaczyć.
-Zayn, ja muszę ich zobaczyć a mając taką okazje to czemu mam sobie tego odmawiać. Pojedziesz ze mną i weźmiesz jeszcze jednego z chłopaków. Tylko proszę cie zgódź się, nigdy o nic takiego cie nie po proszę.- zrobiłam maślane oczka bo zawsze na niego działają i tym razem tak było. Zawsze zgadza się na to co mnie uszczęśliwia i dlatego go za to kocham jeszcze mocniej.
-No dobrze, ale za długo tam nie będziemy, muszę jeszcze po południu załatwić parę rzeczy więc trzeba się pośpieszyć, jutro już wracamy.
-Dziękuje, kocham cie.- usiadłam mu na kolanach i go pocałowałam namiętnie, pocałunek się przedłużył wiedziałam że zaraz wylądujemy w łóżku a nie mogłam na to pozwolić, szybko wstałam z jego kolan i poszłam się uszykować. Po 20 minutach byliśmy już w drodze do mojego domu, strasznie stęskniłam się za rodzicami i bratem. Jestem bardzo szczęśliwa że ich zobaczę i dotknę i przytulę. Siedziałam jak na szpilkach, droga strasznie się dłużyła, nie mogłam się doczekać. Aż nadszedł ten czas na wyjście z samochodu i wejście do środka. Gdy byłam przed drzwiami nie wiedziałam czy mam zapukać czy po prostu wejść, ale stwierdziłam że zapukam. Zapukałam i czekałam aż ktoś otworzy, po chwili drzwi się otworzyły a w nic stanął mój tata. Patrzył na mnie niedowierzająco, po chwili się ocknął i mnie do siebie przytulił.
-Boże kochany, moja mała córeczka wróciła.- Czułam kropelki chyba łez na sobie, odsunęłam się od niego i popatrzyłam. Chciałam go zapamiętać, zapewne znowu go szybko nie zobaczę.
-Dzień dobry tato, wejdziemy do środka?- od razu wpuścił nas do środka.- Jest mama i Krystian w domu?
-Mama jest, już ją wołam, poczekajcie.
Tata poszedł po mame, czekałam zniecierpliwiona. Zayn to zauważył i mnie przytulił, po chwili zobaczyłam ją. Nic sie nie zmieniła, od razu do niej podeszłam sie w nią wtuliłam. Poleciły nam łzy ze szcześcia.
-Gdzie ty byłaś kochanie, tak sie o Ciebie martwiłam?- zaszlochała.
-Długa historia mamo, a ja mam tak mało czasu.- odsuneła sie ode mnie.
-Jak to? Nie zostajesz z nami?
-Nie mogę zostać, tam już ułożyłam sobie życie. A tak wgl to jest Zayn i Liam. Z Zaynem jestem oczekujemy dziecka.-mama bardzo sie wzruszyła jeszcze raz mnie przytuliła. Rozmawialiśmy jeszcze przez dwie godziny i był czas na powrót do hotelu. Ciężko było mi sie z nimi żegnać ale tak trzeba. Nie mogę tu zostać, za 7 miesięcy bede mamą. Bede mieć rodzinne swoją. Obiecałam im że będę do nich przyjeżdżać co jakiś czas. Jechając samochodem byłam strasznie przygnębiona, najgorsze uczucie sie u mnie pojawiło. Tęsknota za bliskimi, nie wiem jak z tym przeżyje, ale jakoś muszę. Zayn sie pytał co sie dzieje i wgl ale nie chce na razie o tym gadać. Ciesze sie że on to rozumie i nigdy na mnie nie naciska. Będąc już w hotelu zamówiłam obiad i dużo lodów do pokoju. Po zjedzeniu wskoczyłam do łóżka, zakopałam sie w kołdrę, włączyłam jakiś film i objadałam sie lodami. Zayn pojechał pozałatwiać swoje sprawy. Nie bede wnikać jakie, ma jakieś i nie mówi to lepiej bym nie wiedziała. Tak zleciało mi do 22, Malika nadal nie ma. Cóż nie bede czekać. Poszłam sie umyć i z powrotem do wyrka. Trzeba odpocząć po takim dniu wrażeń.

niedziela, 12 czerwca 2016

Opóżnienie

Przepraszam za taki odstęp czasowy w dodawaniu rozdziału, miałąm sporo na głowie i brak czasu na jego napisanie i dodanie. Postaram sie to nadrobić w tym tygodniu i będą dodane do 3 rozdziałów. Przepraszam jeszcze raz najmocniej. 

środa, 27 kwietnia 2016

Rozdział 29

Rozdział dedykowany jest uroczemu Anonimkowi aka "Zakochana w tej historii", to dzięki niej się pojawił. Więc w ten jakże cudowny dzień moich osiemnastych urodzin ślę wam ten świeżutki jak croissanty w lidlu rozdział.
P.S Jesli ktoś kocha BTH tak samo jak ja niech się ujawni w komentarzu:D <3
ENJOY!!! •.•~ Caro

JESZCZE WIĘCEJ NIE POTRZEBNYCH UCZUĆ


Nie mogę uwierzyć że właśnie siedzę w samolocie i lecę do mojego kraju! Tak właśnie powinnam myśleć siedząc w wygodnym fotelu kilkaset metrów nad ziemią. Ale jedyne co mi zaprzątało myśli, to fakt że jadę odwiedzić grób mojego przyjaciela.Który nie żyje... Tak poprostu. Spodziewałabym się wszystkiego, ale że zginie w wypadku samochodowym było niezłym zaskoczeniem. Był najbardziej ostrożnym kierowcą jakiego znałam. Może to nie było z jego winy? Ktoś poprostu mu wyjechał i BUM!. Otrząsnęłam się z nie przyjemnych myśli i spojrzałam w bok. Niall siedział obok mnie przeglądając coś w swoim telefonie, oparłam głowę o jego ramię i spojrzałam w ekran i zobaczyłam kilkanaście zdjęć ze mną w roli głównej. Niektóre były z naszych wycieczek, a inne zrobione jak spałam.
- Robiłeś mi zdjęcia?- uniosłam zdziwiona brwi.
- Yeah... Nie zawsze mogę na ciebie patrzeć na żywo, więc zadowalam się zdjęciami.
- Awww, to urocze!- usłyszałam za nami piskliwy głos Louisa.
- Taa, cokolwiek.
Zignorowałam wywód niebieskookiego na temat jak bardzo urocze to jest i włożyłam słuchawki do uszu. Puściłam moją playlistę losowo, a kiedy pierwsze tony       " Can you feel my heart - Bring me the Horizon " zabrzmiały w moich uszach, automatycznie się odprężyłam. Ta piosenka działała na mnie jak naprawdę mocny papieros,ale też przypominała mi trudy okres w moim życiu. Nawet nie zauważyłam kiedy odpłynęłam.
" Młoda brązowooka dziewczyna siedzi naga na swoim łóżku, przed ogromnym lustrem przed nią. W ręku trzyma cienkie ostrze i obraca je w palcach przyglądając się mu. Wstaje i spogląda na swoje odbicie. Dziewczyna na przeciwko niej przykrzywia głowę i unosi prawą dłoń. Żyletka w jej palcach odbija się metalicznym blaskiem od zwierciadła.
Brunetka przejechałam palcem lewej ręki po swoich żebrach, niemo je licząc. Spojrzała na ostrze po czym przejechała nim pod jednym z żeber. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. Powtarzała czynność pnąc się coraz wyżej. W końcu dotarła do ostatniej kości, a po jej boku spływała szkarłatna krew.
"Nigdy nie będziesz idealna"
Powiedziała do odbicia po czym każdą z ran pogłębiła. Po jej policzkach spływały słone łzy wlatując między jej rozchylone spierzchnięte wargi. Jej lewe biodro i noga były pokryte szkarłatem, a pod stopami tworzyła się plama. Nastolatka poczuła jak świat zaczyna wirować. Pojrzała w dół na podłogę pokrytą jej własną krwią.
"Nikt cię nigdy nie pokocha, przecież jesteś nic nie warta"
Słowa stawały się coraz cichsze i mniej wyraźnie. Dziewczyna upadła na kolana, i chwilę potem leżała na zakrwawionych panelach patrząc ja szary sufit pokrywa się czarnymi plamkami"
Caroline...Caro...Carolyn...
- Księżniczko obudź się.
Otworzyłam gwałtownie oczy, napotykając niebieskie  tęczówki centralnie nade mną. Odepchnęłam blondyna i usiadłam prosto chowając twarz w dłoniach. To nie był sen... To było pieprzone wspomnienie, które nie nawiedzało już tyle razy. Za każdym razem  czułam się bez wartościowa i nie potrzebna. Ale nie tym razem. Teraz mam May, która zawsze mnie wspiera, i mam...Nialla? Nie wiem, chyba tak... Powiedział że mnie kocha, czyli jednak da się. A może kłamał? Ale po co miałby wtedy moje zdjęcie na tapecie...
Wstałam z fotela i chwiejnym krokiem udałam się do łazienki. Jeśli pokładowy zegar mówi prawdę do lądowania zostało pół godziny. Weszłam do małej kabiny i dopadłam umywalkę. Przemyłam twarz zimną wodą i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Słabo mi, chyba zaraz zemdleje. Jeszcze zaraz obmyłam twarz biorąc parę głębokich wdechów. Jest ok, poprostu mam w sobie z dużo emocji. Moja ręka mimowolnie powędrowała do żeber a palce przejechały po grubych bliznach. Prawie zlewają się z żebrami, teraz chciałabym żeby to były tylko kości. Ale niestety czasu nie cofnę. Wróciłam na swoje miejsce napotykając po drodze zdziwione spojrzenie przyjaciółki.
- Wszystko ok?- zapytała niemo.
Skinęłam tylko głową i przemykając oczy opalałam głowę o ramię Nialla. Jego obecność mnie uspokaja, a jego zapach to najlepsza aromaterapia na świecie. Uh, gadam jak zakochana nastolatka...
A może jestem zakochana?
                             *~*~*~*
Przejazd do hotelu minął szybko, przynajmniej dla mnie. Zatrzymaliśmy się w Katowicach. Ponieważ z właśnie w tu leżał Jakub. Wzięliśmy pięć pokoi. Standardowo nie dostałam własnego tylko wylądowałam w jednym łóżku z Niallem. Ale nie przeszkadzało mi to... Nie chciałabym spać sama. To mnie przerasta. Po zalokowaniu się w swoich pokojach spotkaliśmy się wszyscy w lobby. Uparłam się żeby już dziś iść na cmentarz. Chce mieć to za sobą. Nie zrozumcie mnie źle, to nie tak że mam to w dupie, czy coś. Tylko to dla mnie bardzo ciężkie i nie sądzę żebym wytrzymała jeszcze jeden dzień. May wezwała taksówkę, jedną dla mnie i dla Nialla, a drugą dla nich. Nie chcieli mi przeszkadzać w tym pożegnaniu wiec postanowili pojechać do galerii, za co jestem im wdzięczna. Chociaż dziwę się ze im się jeszcze chce po tej podróży i ze nie boją się spotkania fanek i paparazzi. Ale to już ich problem. Wsiadałam z blondynem do taksówki. Podałam ulicę na której leżał cmentarz, którą wcześniej przed wylotem, niemal siłą wyciągnęłam od matki Kuby. Zimna suka...
Kiedy dotarliśmy na miejsce bez problemu dotarłam do odpowiedniego grobu. Jakby nasza więź prowadziła mnie do niego.
Stanęłam przed nagrobkiem i zaśmiałam się głośno.
- To jakiś pieprzony żart... Uwielbisz to robić, nabijać się ze mnie. Pewnie zaraz wyskoczysz zza jakiegoś drzewa i krzykniesz coś głupiego, wplątując co drugie słowo"kurwa"- zaczęłam mówić do szarego marmuru- Nie wyskoczysz...już nigdy nie powiesz do mnie " siostrzyczko"- uklękłam na zimnej ziemi a po moich policzkach zaczęły spływać łzy- Ty naprawdę nie żyjesz...JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ TY DUPKU! KTO CI KURWA POZWOLIŁ! MOGŁEŚ NIE WSIADAĆ DO TEGO PIERDOLONEGO AUTA!!!- krzyczałam na cały cmentarz.
Jakaś staruszka spojrzała na mnie ze współczuciem kiedy zaczęłam histerycznie płakać. Niall podbiegł do mnie, podniósł mnie z ziemi i mocno przytulił. A ja jedyne co mogłam teraz zrobić to płakać w jego białą koszulkę.
- No już spokojnie...proszę księżniczko, nie mogę patrzeć jak cierpisz.
Spojrzałam na niego i wytarłam moje policzki.
- Płaczem nie przywrócę mu życia- powiedziałam w jego klatkę piersiową- muszę się z tym pogodzić. Poprostu będę myśleć ze wyjechał do Azji.
-Dlaczego do Azji?- zdziwili się blondyn.
- Bo jest daleko.
Oderwałam się od niego i wyciągnęłam telefon z jego kieszeni.
- Co ty...
- Taxi.
Powiedziałam tylko i wybrałam dobrze mi znany numer.
Kierowca był już po pięciu minutach, zaskakująco szybko jak jak na taryfę, ale nie narzekam. Kiedy dotarliśmy do hotelu, reszty jeszcze nie było. W pokoju rozebrałam się do bielizny i wyciągnęłam z walizki dresy. Poszłam pod prysznic, zmieniłam bieliznę na na bez szwowe majtki i sportowy stanik i założyłam na to spodnie dresowe i bluzę z pusheenem. Wróciłam do sypialnia i rzuciłam się na łóżko.
- Myślisz ze mają tu lody?
Niall spojrzał na mnie z nad swojego telefonu.
-Ja mam to wiedzieć?
- Nie ważne, poprostu zapytam.
Sięgnęłam po telefon hotelowy i wcisnęłam guzik obsługi.
- Chcesz coś?
- Weź mi jakiś obiad...
-Dzień dobry w czym mogę pomóc - w słuchawce odezwała się kobieta.
- Dzień dobry, czy jest możliwość zamówienia lodów do pokoju?
- Oczywiście,  życzy sobie pani jakieś specjalny deser?
- Nie wystarczy pudełko czekoladowych i pudełko miętowych i do tego danie dnia.
- Czy to wszystko?
- Oh, jeszcze sok pomarańczowy.
- Rozumiem, do którego pokoju mamy dostarczyć zamówienie?
- 219
-Dziękuję, miłego dnia.
- Ja także dziękuję.
Zadowolona odłożyłam słuchawkę i wygodniej położyłam się między poduszkami.Niall obrócił się w moją stronę podpierając głowę na łokciu.
- To jest to co masz zamiar robić? Obżerać się lodami?
- I oglądać głupie seriale. Jak ci nie pasuje to twój problem.
- No co ty wchodzę w to!
Zaśmiali się uradowany i sięgnął po pilota, jednak po chwili oddał mi go.
- Ty to zrób, nie znam tych waszych programów...
                              *~*~*~*
*Zimne powietrze owiewało moją twarz, kiedy zmierzałam w stronę parku, co mu do głowy strzeliło żeby spotykać się w środku nocy?! Z ciemności zaczęła wyłaniać się fontanna położona w samym środku parku. Obok niej stała zakapturzona postać.

- Wiesz która godzina?- odezwałam się kiedy byłam już przy nim.
-Z tego co wiem to druga.
- Lepiej żeby powód dla którego wyciągnąłeś mnie z łóżka o tej porze był ważny.
-Jest, chodźmy.
Ruszył w stronę jedej z alejek, a ja za nim.
Kiedy już byliśmy na jednej z najciemniejszych drużek, obrócił się do mnie i złapał mnie z nadgarstki.
-Tak bardzo cię kocham. Nie potrafię bez ciebie żyć wiesz?- przybliżył się do mnie i oparł swoje czoło o moje.
-Do czego zmierzasz?
-Czy nie będzie wspaniale kiedy umrzemy razem? Będzie wspaniale, taka romantyczna śmierci jak w Romeo i...
-Co ty pierdolisz?!- przerwałam mu gwałtownie.
- Chcę żebyśmy byli razem...na zawsze.
Z tylnej kieszeni wyciągnął nóż i wbił go miedzy moje żebra. Krzyknęłam wyjmując ostrze z ciała.
-Hej co tu się dzieje?!- jakiś mężczyzna w średnim wieku, biegł w naszym kierunku. Spłoszony chłopak uciekł i zniknął między drzewami.
- Wszystko w porządku?- zapytał przechodzień.
-Tak..chyba tak...*
Obudziłam się głośno dysząc, odstawienie tabletek nie było mądrym pomysłem. Muszę pozbyć się wspomnień z moich snów. To wręcz hak koszmary.
-Co się stało- zapytał zaspany Niall
- Nic to tylko zły sen.


poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Rozdział 28

PRZEPRASZAM wiem ze nie było dłuuuugo rozdziału ale już się tłumaczę. W połowie lutego byłam tydzień w szpitalu i nie miałam jak napisać bo praktycznie przez cały pobyt byłam przyćpana przeciw bólowymi, potem napisałam rozdział, ale mi się usunął:ccc Teraz wynagrodzę wam to scenką +18 Enjoy:)) Caro



UCZUCIA SĄ GŁUPIE


CAROLINE'S POV
Pierwszy tydzień na wyspie przebiegł wyjątkowo spokojnie, May cały czas leżała  w łóżku a Zayn czuwał na nią niczym pies.
Ja z chłopakami zwiedzałam wyspę, chodziłam na plażę i jadłam naprawdę dobre jedzenie. Było tak kolorowo...dla nich. Ja męczyłam się w ich towarzystwie, nie znieść myśli ze nigdy nie odzyskam wolności. Ale były tez dobre strony tego wyjazdu. Miałam dostęp do telefonu. Kiedy tylko wróciliśmy z jednej z wypraw a chłopcy poszli wymęczeni do swoich pokoi, złapałam za telefon stacjonarny i pobiegłam do siłowni. Wybrałam numer mojego przyjaciela z polski, po paru sygnałach usłyszałam kobiecy głos.
-Halo?
-Dzień dobry czy mogę rozmawiać z Kubą?
-Przykro mi Jakub miesiąc temu zginął w wypadku samochodowym-głos kobiety był zimny i suchy- Do widzenia.
Zszokowana upuściłam telefon na podłogę. Jak zginął? Przecież zawsze jeździł tak ostrożnie. Jedna z niewielu osób które kocham nie żyje. Mój umysł ogarnął chaos.Pobiegłam do pokoju May, gdzie zastałam ją jak czytała książkę leżąc w łóżku.
-Coś się stało?- zapytała zdziwiona odkładając książkę.
- On umarł... Kuba nie żyje.
- Co? Kiedy? Jak to się stało? Skąd wiesz?
Wzięłam drżący wdech i usiadłam na podłodze przed jej łóżkiem.
-Wzięłam stacjonarny z salonu i zadzwoniłam do niego, odebrała jakaś  kobieta, jego mama zgaduje i powiedziała że zginął w wypadku samochodowym miesiąc temu.
-O boże, nie lubiłam go, ale mi żal mi go. Nawet nie wyobrażam sobie jak może czuć się jego matka.
-Chuj z jego matką i tak ją nigdy nie obchodziło co się z nim dzieje. Muszę przekonać Nialla że pojechał ze mną do Polski, chcę pójść na jego grób.
- Wątpię by się zgodził, ale pomogę ci go przekonać. Pogadam z Zaynem by też się zgodził, mogą przecież z nami pojechać.
- Oni na pewno z nami pojadą jak już, nigdy nie puszczą nas samych.
- No w sumie masz rację.
Skinęłam głową i poszłam do swojego pokoju. Niall siedział na łóżku i szukał czegoś w walizce. Akcje czas zacząć...
Podeszłam do niego, usiadłam okrakiem na jego kolanach i złapałam jego twarz w dłonie.
-Mam do ciebie prośbę - otarłam się tyłkiem o jego krocze.
-Jaką?- zapytał niskim głosem a jego oczy wyraźnie pociemniały.
Popchnęłam go tak aby położył się na łóżku i oparłam dłonie na jego torsie.
-Potrzebuję - zakręciłam tyłkiem ocierając się o niego- żebyś pojechał ze mną- pochyliłam się do jego szyi -do Polski- przygryzłam płatek jego ucha- żebym mogła odwiedzić grób przyjaciela. Zeszłam pocałunkami w dół jego szczęki.
- Skarbie, nie mogę...- jęknął kiedy naparł tyłkiem na jego twardego już kutasa- Chłopcy mnie zabiją.
-Proszę tylko dwa dni- jeszcze raz zakręciłam tyłkiem i musnęłam jego usta swoimi.
Pogłębił pocałunek i ścisnął mój tyłek. Poczułam jak zmienia pozycję i momentalnie zawisa nade mną.
- Zobaczę co da się zrobić.
Wpił się w moje usta, agresywnie ściskając moją pierś. Owinęłam nogi wokół jego bioder kiedy otarł się swoją erekcją o moją łechtaczkę.
-Nawet nie wiesz ile na to czekałem- oderwał się na chwilę do moich ust- tak bardzo cię pragnę.
Po tych słowach przyssał się do mojej szyi, wkładając ręce pod moją koszulkę. Jęknęłam cicho kiedy przygryzł skórę którą wcześniej ssał. Szepnęłam za jego koszulkę, dając mu znak żeby ją ściągnął. Zrobił to po czym powtórzył tą czynności z moją. Położyłam dłonie na jego wyrzeźbionej klacie i przejechałam w dół aż do linii bokserek, zahaczając palce o krawędź spodni. Niall zaczął całować rowek między moimi piersiami, w tym samym czasie dobierając się do zapięcia stanika. Kiedy go już zdjął, złapał pewnie za moje piersi i zaczął ssać jeden z sutków. Wiłam się z przyjemności kiedy dołączył do tego jeszcze swoje palce na drugim sutku. Złapałam za jego erekcję i potarłam przez spodnie, co wywołało u niego jęk. Dobrałam się do jego guzika od spodni i zręcznie go rozpięłam. Wsunęłam rękę głębiej masując jego kustasa przez bokserki. Warknął gardłowo i zerwał ze mnie spodenki razem z majtkami. Włożył we mnie dwa palce przyciskając kciuk do łechtaczki.
- Taka mokra, tylko dla mnie.- wyszeptał tuż przy moich ustach.
Poruszał wolno palcami kiedy ja ściągnęłam jego spodnie z bokserkami do połowy ud i chwyciłam jego penisa i zaczęłam ruszać dłonią w górę i w dół. Niall nie czekając długo wszedł we mnie gwałtownie do końca co wywołało u mnie głośny jęk, na co chłopak warknął gardłowo. Zaczął się poruszać za każdym razem dobijając do mojego punktu G. Wiłam się i jęczałam pod jego napiętym ciałem, nie potrzebowałam dużo żeby dojść. Blondyn wykonał trzy głębokie ruchy, a ja zacisnęłam się na nim dochodząc głośno, a Niall zaraz po mnie wygryzając się w moją szyję. Opadł na mnie ciężko dysząc.
- Kocham cię księżniczko.
                            ~*~*~*~
Następnego dnia siedziałam na kanapie z May i obgadywałyśmy wyjazd do polski. Co prawda żaden z chłopaków nie powiedział że się zgadza ale to było tylko kwestią czasu.
- Jak myślisz zgodzą się?- zapytała niepewnie May.
- Niall na pewno.
- Skąd wiesz?
- Wczoraj po seksie powiedział mi że mnie kocha.
- To było do przewidzenia- przewróciła oczami- wszyscy wiemy że się w tobie kocha.
- Wiem..dlatego nie byłam zaskoczona, jego miłość do mnie ułatwi nam wyjazd do Polski.- uśmiechnęłam się chytrze.
- A ty czujesz coś do niego?
- Nie wiem... - zmarszczyłam brwi- możliwe, w jakiś dziwny sposób zależy mi na nim. Ale to za wcześnie żebym mogła stwierdzić co to za uczucie.
- Nie wierzę- May udała zaskoczoną - Caroline kamienne serce, czuje coś do chłopaka.
Walnęłam ją w ramię na co się zaśmiała.
- Co to za zabawy bez nas?
W salonie pojawił się Harry z Louisem.
- Żadne zabawy, poprostu rozmawiamy- wytłumaczyła May.
- Oh przestań, przyznajcie się że gracie w rozbieranego pokera- droczył się Lou.
- A widzisz tu gdzieś karty i nagie kobiety?- uniosłam brew patrząc na niebieskookiego.
- Noo..nie.- udał zawiedzioną minę- ale mamy za to dobre wieści!
- Strzelaj
- Jutro w południe wylatujemy z wyspy i lecimy prosto do polski na trzy dni!- wykrzyczał Harry.
- Yaaas- zaskoczyłam z kanapy i przytuliłam loczka.
- Ejjj a ja?!- odezwał się oburzony Lou.
Uśmiechnęłam się tylko i cmoknęłam go w policzek.
- Chodź May! Musimy się spakować!


10 KOM.= KOLEJNY ROZDZIAŁ ^^



wtorek, 2 lutego 2016

Rozdział 27

Miła niespodzianka :)











Po od świeżeniu się poszliśmy do innych zobaczyć jak się zadomowolili i u siebie, stwierdziłam że w tak wielkim domu powinniśmy być wszyscy razem a nie osobno, tak jest strasznie cicho. Pierwszy dom jaki odwiedziliśmy był Nialla i Caro, ale nigdzie ich nie było. Cisz spokój, napisałam kartkę by przyszli później do nas, a my poszliśmy do następnych. Weszliśmy do domku Louisa i Harrego, siedzieli w salonie i coś popijali. Dosiedliśmy się do nich.
-Hej, wiecie co doszłam do wniosku że w tym wielkim domu bez was jest cicho.-gdy to powiedziałam przytuliłam się do Harrego.-musimy pogadać - szepnęłam do nie. Popatrzył na mnie i pokiwał głową na zgodę. Gadaliśmy tak o wszystkim z 2-3 godz, w międzyczasie padła propozycja na wyjście na plaże, zgodzili się wszyscy od razu. Poszłam się ubrać w stój i wziąć najpotrzebniejsze rzeczy, po 15 minutach wszyscy byli na plaży. Tam spotkaliśmy naszą zaginioną dwójeczkę. Rozłożyliśmy się na plaży i od razy poszliśmy do wody.

HARRY'S POV
Gdy każdy poszedł do wody ja zostałem na piasku, jakoś nie czułem się dobrze wolałem zostać i odpocząć. Nie mam pojęcia o czym May chciała ze mną pogadać i w sumie nie miałem ochoty na tą rozmowę, ale jak ona się uprze to koniec. Położyłem się na piasku i zamknąłem oczy, musiałem odpocząć. Po jakimś czasie poczułem coś mokrego na mojej klatce piersiowej, pomału otworzyłem oczy, nad sobą zobaczyłem dziewczyny które się do mnie złowieszczo uśmiechały, zrobiłem zdziwioną minę, co one do kurwy kombinują? Zapytałem sam siebie.
-Co jest dziewczyny?
-Przyszłyśmy po Cb, nie bd cały czas tylko leżał- powiedziała stanowczo Caroline.
-Nigdzie się nie wybieram, tu mi dobrze- powiedziałem pewnie, ale one tego nie zrozumiały i zaciągnęły mnie do wody. Chłopaki rzucali w siebie piłką, skąd oni ją w ogóle wzięli -zapytałem w myślach. Wszedłem do wody pomału by się przyzwyczaić do zimnej wody. Ale dziewczyny miały inny plan i zaczęły mnie chlapać. Grr zimno ale szybko się przyzwyczaiłem, zacząłem to samo robić, chłopaki się do nas przyłączyli. Do wieczora siedzieliśmy na plaży, bawiliśmy się we wodzie, wygłupialiśmy się w piasku, zakopali mnie w piasku, Liama tak samo bo zasnął. Obudził się jak poczuł zimno, hehe zaczęliśmy się śmiać jak głupi. Wieczorem siedzieliśmy w salonie, po zjedzonej kolacji przy drinku. Siedziałem cicho i wszystkich obserwowałem, chłopcy zawzięcie o czymś dyskutowali, dziewczyny o kimś mówiły aż nagle May wyleciała z salonu jak z procy. Malik tego nie zauważył więc ja poszedłem za nią. Usłyszałem jak wymiotuje w pobliskiej toalecie, wszedłem tam i zobaczyłem jak klęka przed kiblem, podszedłem do niej i wziąłem jej włosy w rękę i czekałem aż skończy.
-May?-popatrzyła na mnie-Co się dzieje? Zatrułaś się czymś?
-Nie wiem, zbytnio nic nie jadłam. Ale źle się czuje pójdę się położyć- powiedziała cicho i zaczęła się pomału podnosić do góry, pomogłem jej i zaprowadziłem do jej pokoju. Posiedziałem z nią trochę i wróciłem do reszty.
-Widziałeś May?-zapytał Zayn, wcześnie się skapnął, nie ma co.
-Poszła do waszego pokoju, źle się czuje. Wymiotowała nie dawno, leć do niej.- powiedziałem z przejęciem, jak chodzi o kogoś bliskiego to zawsze się martwię. Popatrzyłem na ę mieli ździwione miny, ale nie dziwie im się. Usiadłem na poprzednie miejsce i włączyłem tv na radiu. Zaczęliśmy wtedy zabawę, piliśmy, śpiewaliśmy, tańczyliśmy. Nawet nie wiem kiedy się upiłem...
Rano obudziłem się na podłodze, chwyciłem się za głowe, cholernie mnie bolała. Po co tyle piłem? Zapytałem siebie. Pomału wstałem i rozejrzałem się po pomieszczenie, byłem w salonie tak jak było wczoraj. Wyciągnąłem tel i sprawdziłem godzinę, nie było tak źle bo była 10. Wstałem i poszedłem do kuchni się napić czegoś i wziąć tabletki przeciwbólowe. Piłem sobie spokojnie sok, aż poczułem jak ktoś uderza mnie w głowę i przez to oblałem się skokiem. Odwróciłem się a tam Caro, stoi i się śmieje w niebo głosy ze mnie.
-Laska nudzi ci się? Łep mnie napierdala a ty mnie jeszcze bijesz.-warknąłem poirytowany.
-No już Haroldziku nie bulwersuj się tak. Aaa trzeba było się tak nie upijać- pokazała mi język, nalała se soku i wyszła. Co za wredota z niej. Ona mnie jeszcze popamięta, zaśmiałem się gardłowo. Po chwili wyszedłem z kuchni i poszedłem do swojego pokoju, Rozebrałem się i poszedłem się odświeżyć. Sporo to trwało bo prawie godzinę, wyszedłem w samym ręczniku a w moim pokoju siedział Niall.
-Co jest stary?
-Możesz odwalić się od Caro?
-Przecież ja do niej się nie przystawiam, ona mnie nie kręci. Zaczęła jakieś dziwne podchody, ale ja się w to bawić nie bd.-powiedziałem spokojnie.
-Dobra, sorki. Coś mi odwala.
-Spoko, nic się nie dzieje, ale trzymaj ją przy sobie.
-I tak zrobię.-powiedział i po chwili wyszedł, mogłem się na spokojnie ubrać. Ubrany zeszedłem na dół już wszyscy tam byli oprócz May.
-Co z May?-pytanie skierowałem do Zayna.
-Nadal się źle czuje, co chwile wymiotuje Jak to bd tak do końca dnia trzeba będzie wezwać lekarza.- powiedział bardzo przejęty.
-Chłopie po lekarza to ty już dzwoń, to dziwne że ona wymiotuje, jak nic wczoraj zbytnio nie jadła.-przypomniałem.
-Fakt, już do niego dzwonie.-wstał i wyszedł z salonu, a ja usiadłem na sofie, Po 10 min wrócił do nas.
-Lekarz przyjedzie dopiero wieczorem, musi wytrzymać do tego czasu. Ehh, czy nam zawsze musi się to przytrafiać?-zapytał pod nosem.
-Zayn będzie dobrze, na pewno to nic poważnego.-zaczął pocieszać go Liam.
-Mam nadzieje.-powiedział zgaszony Zayn, biedny. Niedawno co się pogodzili to teraz jakaś choroba ją dorwała. Posiedzieliśmy tak trochę i stwierdziliśmy że pójdziemy popływać, oczywiście Zayn został z May. Szkoda mi ich nie mogą odpocząć nawet. Wzięliśmy skutery wodne i pływaliśmy tak kilka godz, skakaliśmy do wody, wygłupialiśmy się aż zaczęło robić się ciemno. Poszliśmy do domu a w tym momencie wychodził lekarz, a w salonie stał Malik.
-I co powiedział coś?-zapytała Caro.
-Nic zbytnio, pobrał próbki do badań i powiedział że jak będą wyniki do przyjedzie, na razie May ma leżeć i dużo pić. Ma przez to zjebane wakacie, jak zwykle.-powiedział smutno. Cały tydzień zleciał tak samo, my się dobrze bawiliśmy a Zayn koczował przy May, a lekarza jak nie było tak nie ma do teraz. Kolejny dzień był wielką niespodzianka, nikt się tego nie spodziewał.

*`*`*`*`*`*`*`*`*`*`*`*`*`*`*`*`*`*`*`*`*`*`*
ZAYN'S POV
Przez ten tydzień siedziałem z moją ukochaną w pokoju, wyglądała jak trup. Nic nie jadła, tylko piła, dużo spała a jak się budziła to ją mdliło i wymiotowała. Ehhh nie tak miały wyglądać te wakacie. Lekarza przez ten czas nie widziałem, próbowałem się dodzwonić ale nie odbierał. Pewnego popołudnia pojawił się lekarz z wieściami.
-Przepraszam że to tyle trwało. Al;e musiałem powtórzyć badania i się skonsultować.-odparł.
-No dobrze. A czy jest to coś poważnego że to tyle trwało?-zapytałem z niepokojem. Boje się o moją księżniczkę.
-Może iść do pani May? Wolałbym to najpierw jej powiedzieć.-zapytał, zaczął się denerwować a ja razem z nim.
-Tak, proszę.- wskazałem drogę i tam poszliśmy. Weszliśmy do pokoju gdzie była May, lekarz najpierw ją przebadał potem zaczął mówić.
-Czy pański mąż może być przy rozmowie?-zapytał, zirytowało mnie to pytanie.
-Tak, może przy tym być.-odpowiedziała cicho moje słoneczko, usiadłem koło niej i chwyciłem jej dłoń i ją głaskałem.
-To zacznę od tego że wyniki nie są dobre, wręcz są fatalne. Jest pani za chuda, za mało ma pani wartości odżywczych, za mało witamin. Ma pani anoreksiję, a przy pani stanie jest to bardzo niebezpieczne.
-Jakim stanie panie doktorze, jest coś jeszcze?-zapytałem bardzo przejęty.
-Pani May jest w 6 tygodniu ciąży, musi się pani za siebie wziąć jak pani chce tego dziecka.-oznajmił lekarz a ja jestem w wielkim szoku, nie spodziewałem się tego że bd ojcem tak wcześnie.
-Jak to w ciąży? Na pewno? Nic się panu nie pomyliło?-zapytała zdziwiona i w szoku May.
-Nie pomyliłem się, dlatego konsultowałem się z innymi lekarzami. Byli tak samo zdziwieni jak ja, ale to cud że pani utrzymała ciąże że od razu pani nie poroniła. Ale teraz się za panią weźmiemy, pani mąż musi pani pilnować by pani dużo jadła i o siebie dbała i o swoje maleństwo. Teraz wypisze pani receptę na różne witaminy i napisze pani co powinna pani jadać.- od razu za to się zabrał, my siedzieliśmy i czekaliśmy aż wszystko napisze. Gdy to zrobił przekazał mi wszystko, pożegnał się i wyszedł. Siedzieliśmy w ciszy dłuższą chwile, ale nie wytrzymałem i się odezwałem.
-Wiesz, jestem w cholernym szoku że jesteś w ciąży, ale poradzimy sobie z tym. Ciesze się że bd tatą.