Poprostu normalny dzień
Ten tydzień w hotelu był naprawdę przyjemny, wszyscy skakali koło mnie jakbym właśnie umierała. Kiedy trwał dzień moje myśli skutecznie zajmowali chłopcy i May. Ale kiedy kładłam się spać nie mogłam przestać myśleć o tym że dziecko które w sobie nosiłam nie żyje. Może nie dostałam z tego powodu depresji, ale smutno mi.Zawsze chciałam miec swojego małego bobaska, lecz nie w taki sposób. Liam przepraszał mnie za to wiele razy ale byłam nie ugięta. Nie łatwo jest zapomnieć o czymś takim.
*wspomnienie*
-Przepraszam- Liam nagle pojawił się nad moim łóżkiem.
-Myślisz ze twoje "przepraszam" wszystko załatwi?
-Ja... Naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło, nie jestem taki...ja poprostu...eh, byłem pijany, napalony, i wtedy napatoczyłaś się ty...naprawdę nie spodziewałem się ze będziesz się stawiać. Alkohol jeszcze bardziej uderzył mi do głowy razem z adrenaliną. Dalej pamiętam wszystko jak przez mgłę. Dopiero jak wyszedłem z pokoju oprzytomniałem. Uciekłem jak tchórz. Przepraszam. Jestem takim chujem Caroline. Zrozumiem jeśli będziesz dla mnie oschła i wredna, zniosę to ale proszę wybacz mi. Całe życie będę się zadręczał.
- Oh Liam- zaśmiałam się sucho- nie wybaczę ci. Przynajmniej nie tak odrazu, musisz się bardzo starać żebym to zrobiła. I błagam przestań przepraszać bo to naprawdę wkurwiające. A teraz wyjdź, chcę odpocząć.
Przytaknął i wyszedł z podkulonym ogonem.
*koniec wspomnienia*
Przez resztę trasy nie działo się nic wartego uwagi. Ciągle próby, koncerty, wywiady. Ja i May siedzące wiecznie w hotelach albo w busie.Zaraz po przyjeździe do Londynu zdjęli mi gips z nogi i obojczyka. Co za szczęście ze znowu mogę normalnie chodzić.Chłopcy po trasie mają dwa tygodnie wolnego, co za tym idzie będę musiała ich znosić przez ten czas.
Dzisiejszego poranka wstałam rześka i wyjątkowo wyspana. Przebrałam się w strój kąpielowy i wyszłam z pokoju. Zbiegłam po schodach do kuchni gdzie złapałam z lodówki jogurt i zjadłam go szybko po czym wolnym krokiem poszłam na basen dając mojemu żołądkowi czas na przetrawienie. Jakie wielkie było moje zdziwienie kiedy spoglądając na zegar odkryłam ze jest piąta rano. Cóż dosyć jasno jak na tą godzinę. Nie przejmując się tym więcej wskoczyłam do wody i zaczęłam pływać.Po luźnych Dwóch kilometrach postanowiłam że na dzisiaj mi wystarczy. Kiedy przebrałam się w dres poszłam do salonu gdzie załączyłam sobie jakąś ścigankę. Wyżywanie się na padzie chyba zostanie moim hobby, naprawdę relaksuje.No może nie tyle ze się wyżywam, bo siedzę prawie nie ruchomo pracując tylko palcami ale mój mózg jest na polu walki z torem wyścigowym. Niestety do mojej strefy zen wtargnął Niall niemal na mnie siadając.
- Robiłaś śniadanie?- zapytał kładąc nogi na stoliku.
- Jeśli robieniem śniadania nazywasz otworzenie jogurtu i wsadzenie do niego łyżeczki, to tak robiłam.- mówiłam powoli nie odrywając wzroku od telewizora.
- Jestem głodny.
- To sobie coś zrób.
- Nie chce mi się.
- Poczekaj aż May wstanie i zrobi.
- Nieee, zanim ona wstanie i odbędzie parny seks z Zaynem to ja zdążę umrzeć z głodu.
- Albo zrobić sobie platki.
-Co?
- No wiesz... Bierzesz miskę, wsypujesz płatki, zalewasz mlekiem iii bum! Śniadanie gotowe. Jej, wygrałam!
-Fajnie. A teraz idź i zrób mi śniadanie kobieto.
- A znasz magiczne słowo?
-Zacna dziewojo weź swego rumaka i popierdaląjąc w słońcu zrób mi śniadanie.
- Szanowny Sherlocku, mając tą swoją błyskotliwość powinieneś wiedzieć co ci odpowiem.
- Co?
- Pocałuj mnie w dupę.
Uśmiechnęłam się uroczo, po czym zaczęłam nowy tor.
Po południu zjedliśmy obiad i osiedliśmy na kanapie.
-To co robimy?
-Zróbmy sobie orgię!- krzyknął Harry.
-Mówię nie i podwójne e e.-
spiorunowałam go wzrokiem.
-Nie potrafisz się bawić Caroline.
Spojrzał na mnie groźnie po czym rzucił się na mnie i zaczął szaleńczo łaskotać.
- Przestań idioto!- krzyknęłam przez śmiech- Harriet zastaw mnie!
Odsunął się ode mnie z chytrym uśmieszkiem i popatrzył porozumiewawczo na Nialla. Po tym leżałam na dywanie łaskotana przez tych dwóch debili.
- Ratunku- krzyczałam dławiąc się śmiechem.-Louis...błagam.
-Sorry skarbie, też mam łaskotki.
-Nieee.
Musiało minąć jakieś 10 min zanim chłopcy się ode mnie oderwali.
-Zemszczę się.- wskazałam na nich palcem zabijać wzrokiem.
-Cokolwiek- Harry przewrócił oczami ale jego mimika diametralnie się zmieniła jakby go olśniło- hej może pojedziemy na wakacje!
- Niby gdzie? - Liam spojrzał na niego spodełba.
- Na wyspę jakąś... Wiesz mało ludzi jakiś hotel , plaża ciepełko.
- Tak to świetny pomysł!- ucieszył się Lou.
- Co myślisz skarbie? - Zayn obrócił się do May.- będziemy mogli trochę pobyć sami.
- Jestem za- wzruszyła ramionami.
Postanowione jedziemy ja jakąś wyspę...na wakacje...razem.
Ehh to będzie ciekawe.
Przepraszam że tydzień później ale brak weny i neta. Enjoy