poniedziałek, 8 czerwca 2015

Rozdział 14

Ucieczka cz.II

ZAYN'S POV
Obudził mnie ból zdrętwiałego karku, podniosłem się do góry to poczułem silny ból głowy, musieliśmy wczoraj nieźle zabalować pomyślałem. Wstałem nie, tak żeby ból głowy się nie nasilał i poszedłem do kuchni po tabletki. Jak je łyknąłem to poszedłem się odlać. Po chwili wróciłem do salonu, trochę się przeraziłem był tam niezły bałagan, nie pamiętam jak to się stało. Film urwał mi się po tym jak gadałem z jednym z kolegów którzy tu byli o naszych dziewczynach. Usiadłem na poprzednim miejscu i wyciągnąłem telefon żeby sprawdzić godzinę było po 1 popołudniu, byłem zdziwiony że dziewczyny nas nie obudziły, ale chyba wiedziały w jakim stanie będziemy. Długo się nad tym nie zastanawiałem i poszedłem dalej w kimę.
Obudziło mnie szturchanie w ramię.
-Czego?- warknąłem na tego kogoś, dalej mając zamknięte oczy.
-Wstawaj, jest już 16, a dziewczyny nadal nie zeszły na dół- otworzyłem oczy i zobaczyłam Nialla.
-Już wstaje, a dziewczynami się nie przejmuj, pewnie były na dole jak żeśmy spali.- odparłem wstając.
- Nie były, bo ja od 14 nie śpię, jak i prawie reszta chłopaków.
-A byłeś sprawdzić na górze czy są?
-No, jeszcze nie.
-To idź sprawdź, a nie mi dupę zawracasz.- robiłem się wkurwiony na nieogarniętego farbowanego blondyna.
Poszedłem do kuchni się napić, coś zjeść, po niecałych 15 minutach byłem najedzony i napity, wtedy wpadł do kuchni zdyszany blondas.
-Nie ma ich w żadnym pokoju!- mówił na wydechu, rozszerzyły mi się oczy z niedowierzaniem na słowa Horana.
-Jak to ich nie ma?- wrzasnąłem.
-No nie ma ich na górze , trzeba jeszcze zobaczyć na basenie i w siłowni bo tam dużo czasu zawsze spędzały.- gdy to powiedział od razu ruszyłem w wymienione przez Nialla. Poszedłem sprawdzić najpierw basen, ale tam nikogo nie było, potem poszedłem do siłowni, May zawsze tam długo przesiadywała, ale tam też nikogo nie było. Nie mam pojęcia gdzie one mogą być, pierwsze co przyszło mi do głowy to to że koś je porwał, jak żeśmy byli porządnie schlani. Bałem się o nie, najbardziej o moją May, stała się dla mnie bardzo ważna. Nie mogę jej stracić. Wróciłem na górę, usiadłem na kanapie i schowałem głowę w dłonie.
-Stary znajdą się.- Liam poklepał mnie po ramieniu.
-Mam nadzieje.- odparłem cicho.
-Trzeba szybko działać, zanim ktoś je zgwałci czy coś.-powiedział przejęty Harry.
-Jak toś tyknie moją May to już nie żyje. Dobra co robimy?-spytałem chodząc po całym salonie.
-Trzeba podzwonić po lotniskach i sprawdzić czy nikt nie chce je wywieść z Londynu.-powiedział Harry, a ja robiłem się coraz bardziej zły i zmartwiony, jak pomyśle że jakiś facet dotknął May.
-Chłopcy a nie pomyśleliście że dziewczyny po prostu uciekły, ja my byliśmy na haju- stwierdził Liam. Myślałem przez chwile nad tym co powiedział.
-Chyba masz racje, one nie czuły się tu dobrze, były zmuszane do mieszkania z nami i nam usługiwać.- nie chętnie ale potwierdziłem słowa Liama.
-To takie chujowe - zajęczał Niall – najpierw Caro próbuje się zabić, potem uciekają. Czy jesteśmy aż tacy źli? Już do niczego je nie zmuszaliśmy. May nawet była z tobą szczęśliwa. - spojrzał na mnie zeszklonymi oczami.- Co jeśli one podadzą nas na policje? Zamkną nas za uprowadzenie i molestowanie nieletnich, zgnijemy w pudle.- jego głos stał się piskliwy.
-Spokojnie Ni, znajdziemy je.- Lou poklepał go po plecach.- Zayn zadzwoń na lotnisko i o nie zapytaj. Założę się że lecą do swojego kraju, najbliższym lotem.
Westchnąłem i wyciągnąłem telefon. Teraz na które lotnisko zadzwonić, przecież w Londynie jest ich multum. Postanowiłem zacząć od tego największego. Znalazłem w internecie numer i n zadzwoniłem.
-Airport London... słucham- odezwał się kobiecy głos.
-Dzień dobry. Chciałbym się dowiedzieć o najbliższy lot do Polski.
-Jutro, piętnasta dziesięć .
Podszedłem do komody w przed pokoju i wyciągnąłem karteczkę ze spisanymi numerami kart kredytowych dziewczyn.
-Um...czy ktoś o tym numerze- podałem cyferki- zarezerwował ten lot.
-Przepraszam nie mogę podawać takich informacji.
-Bardzo panią proszę- zacząłem zdesperowanym głosem- moja dziewczyna jest w ciąży i chce lecieć do rodziny, a jej ciąża jest zagrożona, nie może lecieć, ale ona się uparła....muszę ją zatrzymać.
-Um...dobra, na ten numer zostały zarezerwowane dwa bilety.
-Dziękuje pani bardzo, do widzenia.- rozłączyłem się i spojrzałem na zdziwionych chłopaków.- jutro 15;10.
-Stary co to była scena?- zdziwił się Harry- May jest w ciąży?
-No co ty...musiałem coś wymyślić żeby mi powiedziała.
-Co robimy?- zapytał Niall
-Ja idę się napić, a jutro jedziemy na to lotnisko i je stamtąd zabierzemy.- powiedziałem i poszedłem do kuchni i od razu do lodówki, wyciągnąłem z niej piwo i je od razu wypiłem ale to było za słabe więc sięgnąłem po coś mocniejszego. Wyciągnąłem najpierw czystą ale też było za słabe na moje szargane nerwy. Chwyciłem za Jacka Danielsa i wypiłem trochę z gwinta i stwierdziłem że to to co potrzebowałem. Poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie, odłożyłem butelkę na stół i schowałem twarz w dłonie. Dlaczego mnie ciągle to spotyka? Czemu każda dziewczyna ode mnie ucieka? Albo mnie zdradza? Te pytania nurtują mnie od kilku godzin. Myślałem że May jest ze mną szczęśliwa, tak mi mówiła, kłamała? Mi z nią było bardzo dobrze, wiem że szybko się jej zapytałem od chodzenie ale nie żałuje, od początku mi się spodobała, chłopakom w pierwszy dzień jak żeśmy je tu przywieźli powiedziałem że blondynka jest moja, byli trochę wkurzeni że chce jedną dla siebie wziąć ale mnie to nie obchodziło. (W trakcie moich rozmyśleń wypiłem prawie całą butelkę Jacka.) A teraz nie mam już jej bo uciekła, a ja się w niej naprawdę zakochałem, na początku myślałem że to tylko zauroczenie i po jakimś czasie mi przejdzie, ale nie przeszło, chciałem z nią coraz więcej czasu spędzać, kiedy chcę całować i kochać się a nie pieprzyć tylko dla mojej przyjemności. Myślałem że May też mnie kocha ale okazało się że chciała tylko moją moją czujność uśpić i się jej udało, dałem jej dużo swobody żeby się dobrze czuła w tym domu. ( Właśnie w tym momencie zaczynam drugą butelkę Jacka Danielsa i chyba za długo nie posiedzę.) Bardzo bym chciał żeby została ze mną bez żadnego przymusu tylko dlatego że się we mnie zakochała. Butelka Jacka była w połowie pusta i zaczynałem usypiać więc powoli i chwiejnie zacząłem się wspinać na górę do mojego pokoju, jak tam dotarłem od razu walnąłem się na łóżku i natychmiast odpłynąłem. 

CAROLINE'S POV
Kiedy tylko wróciliśmy do motelu udałam że zabieram coś z pokoju,a potem pojechaliśmy do najbliższego studia tatuażu który polecił Noah.
Teraz siedzę na kozetce i czekam aż wzór zostanie odbity pod moim lewym obojczykiem. Był to napis piękną czcionką ' My scars make me an orginal'. zawsze chciałam mieć wytatuowane moje motto, szczególnie w widocznym miejscu. Po pół godzinie mój tatuaż był zrobiony a opatrunek założony.Następny lot był o osiemnastej czyli musimy jechać na lotnisko...znowu. Mam nadzieję że tym razem nie spotkamy fanek chłopaków, a co gorsza samych chłopaków.
Lotnisko na szczęście było wolne od wrzeszczących nastolatek, dlatego mogliśmy spokojnie przejść w stronę bramek. Staliśmy w dosyć sporej kolejce, czekają na swoją kolej, kiedy Ktoś szarpnął moje ramie.
-Co do...-urwałam kiedy zobaczyłam osobę która przede mną stała-Louis...
Uśmiechnęłam się słodko wycofując w stronę Noah.
-Słońce idź już do samolotu a my do ciebie dołączymy, tylko załatwimy pewną nie dokończoną sprawę.
Chłopak skinął głową i skierował się w stronę bramek.
-Słońce?!Co to ma do kurwy być! Dwa dni nas przy was nie ma a ty nowego sobie znajdujesz!- zaczął wrzeszczeć Niall.
-Good... wyluzuj to tylko kolega - prychnęłam-By the way...co wy tu robicie, już nawet wyjechać w spokoju nie można?!
-Wyjechać!?Chyba od nas uciec! Co wy w ogóle sobie myślałyście!?
-Dużo. Nie chciałyśmy uciekać tylko odpocząć, a wy i tak byście nas ściągneli z powrotem do siebie, więc o co tyle szumu.-wtrąciła się jeszcze spokojna May.
-Ty się jeszcze kurwa pytasz...-wybuchnął Zayn lecz przerwało mu chrząknięcie.
-Przepraszam-odezwał się bramkarz za nami-czy macie państwo jakiś problem?
-Tak mamy-odpowiedziałam szybko-ci tu panowie, nie chcą nas puścić do samolotu.
-Ale Caroline nie możesz jechać bez opiekuna jesteś niepełnoletnia, tak samo ty May.-Lou posłał fałszywy uśmiech.
-Ja jestem pełnoletnia, a Caro jest pod moją opieką.-wtrąciła się May
-Od kiedy ty masz osiemnaście?-zdziwił się Harry.
-Od półtora miesiąca, skończyłam je przed przelotem tutaj.
-Nie jesteś jej opiekunem prawnym, przykro mi.
-Ja kończę za trzy dni nie może nas pan przepuścić?
-Yhh, czy któryś z was jest ich rodziną?
-Ja jestem kuzynem i nie zgadzam się żeby gdzie kolwiek leciały.
-W takim razie nie mogę nic zrobić, do.widzenia.
-Ale..-nie dokończyłam bo bramkarz już poszedł.
-Do domu!-warknął Malik.

2 komentarze:

  1. Super piszesz :) Czekam na nexta :D
    P.S. Fajnie by było gdybyś częściej dodawała rozdziały ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze jest na dwie ( May i Caro) ;) Po drugie dodajemy rozdziały co dwa tygodnie( moim zdaniem to i tak często, ja w opowiadaniach które czytam czekam nawet po dwa miesiące) i dziękujemy że czytasz ;D

    OdpowiedzUsuń