Ucieczka cz.II
ZAYN'S
POV
Obudził
mnie ból zdrętwiałego karku, podniosłem się do góry to poczułem
silny ból głowy, musieliśmy wczoraj nieźle zabalować pomyślałem.
Wstałem nie, tak żeby ból głowy się nie nasilał i poszedłem do
kuchni po tabletki. Jak je łyknąłem to poszedłem się odlać. Po
chwili wróciłem do salonu, trochę się przeraziłem był tam
niezły bałagan, nie pamiętam jak to się stało. Film urwał mi
się po tym jak gadałem z jednym z kolegów którzy tu byli o
naszych dziewczynach. Usiadłem na poprzednim miejscu i wyciągnąłem
telefon żeby sprawdzić godzinę było po 1 popołudniu, byłem
zdziwiony że dziewczyny nas nie obudziły, ale chyba wiedziały w
jakim stanie będziemy. Długo się nad tym nie zastanawiałem i
poszedłem dalej w kimę.
Obudziło
mnie szturchanie w ramię.
-Czego?-
warknąłem na tego kogoś, dalej mając zamknięte oczy.
-Wstawaj,
jest już 16, a dziewczyny nadal nie zeszły na dół- otworzyłem
oczy i zobaczyłam Nialla.
-Już
wstaje, a dziewczynami się nie przejmuj, pewnie były na dole jak
żeśmy spali.- odparłem wstając.
-
Nie były, bo ja od 14 nie śpię, jak i prawie reszta chłopaków.
-A
byłeś sprawdzić na górze czy są?
-No,
jeszcze nie.
-To
idź sprawdź, a nie mi dupę zawracasz.- robiłem się wkurwiony na
nieogarniętego farbowanego blondyna.
Poszedłem
do kuchni się napić, coś zjeść, po niecałych 15 minutach byłem
najedzony i napity, wtedy wpadł do kuchni zdyszany blondas.
-Nie
ma ich w żadnym pokoju!- mówił na wydechu, rozszerzyły mi się
oczy z niedowierzaniem na słowa Horana.
-Jak
to ich nie ma?- wrzasnąłem.
-No
nie ma ich na górze , trzeba jeszcze zobaczyć na basenie i w
siłowni bo tam dużo czasu zawsze spędzały.- gdy to powiedział od
razu ruszyłem w wymienione przez Nialla. Poszedłem sprawdzić
najpierw basen, ale tam nikogo nie było, potem poszedłem do
siłowni, May zawsze tam długo przesiadywała, ale tam też nikogo
nie było. Nie mam pojęcia gdzie one mogą być, pierwsze co
przyszło mi do głowy to to że koś je porwał, jak żeśmy byli
porządnie schlani. Bałem się o nie, najbardziej o moją May, stała
się dla mnie bardzo ważna. Nie mogę jej stracić. Wróciłem na
górę, usiadłem na kanapie i schowałem głowę w dłonie.
-Stary
znajdą się.- Liam poklepał mnie po ramieniu.
-Mam
nadzieje.- odparłem cicho.
-Trzeba
szybko działać, zanim ktoś je zgwałci czy coś.-powiedział
przejęty Harry.
-Jak
toś tyknie moją May to już nie żyje. Dobra co robimy?-spytałem
chodząc po całym salonie.
-Trzeba
podzwonić po lotniskach i sprawdzić czy nikt nie chce je wywieść
z Londynu.-powiedział Harry, a ja robiłem się coraz bardziej zły
i zmartwiony, jak pomyśle że jakiś facet dotknął May.
-Chłopcy
a nie pomyśleliście że dziewczyny po prostu uciekły, ja my
byliśmy na haju- stwierdził Liam. Myślałem przez chwile nad tym
co powiedział.
-Chyba
masz racje, one nie czuły się tu dobrze, były zmuszane do
mieszkania z nami i nam usługiwać.- nie chętnie ale potwierdziłem
słowa Liama.
-To
takie chujowe - zajęczał Niall – najpierw Caro próbuje się
zabić, potem uciekają. Czy jesteśmy aż tacy źli? Już do niczego
je nie zmuszaliśmy. May nawet była z tobą szczęśliwa. - spojrzał
na mnie zeszklonymi oczami.- Co jeśli one podadzą nas na policje?
Zamkną nas za uprowadzenie i molestowanie nieletnich, zgnijemy w
pudle.- jego głos stał się piskliwy.
-Spokojnie
Ni, znajdziemy je.- Lou poklepał go po plecach.- Zayn zadzwoń na
lotnisko i o nie zapytaj. Założę się że lecą do swojego kraju,
najbliższym lotem.
Westchnąłem
i wyciągnąłem telefon. Teraz na które lotnisko zadzwonić,
przecież w Londynie jest ich multum. Postanowiłem zacząć od tego
największego. Znalazłem w internecie numer i n zadzwoniłem.
-Airport
London... słucham- odezwał się kobiecy głos.
-Dzień
dobry. Chciałbym się dowiedzieć o najbliższy lot do Polski.
-Jutro,
piętnasta dziesięć .
Podszedłem
do komody w przed pokoju i wyciągnąłem karteczkę ze spisanymi
numerami kart kredytowych dziewczyn.
-Um...czy
ktoś o tym numerze- podałem cyferki- zarezerwował ten lot.
-Przepraszam
nie mogę podawać takich informacji.
-Bardzo
panią proszę- zacząłem zdesperowanym głosem- moja dziewczyna
jest w ciąży i chce lecieć do rodziny, a jej ciąża jest
zagrożona, nie może lecieć, ale ona się uparła....muszę ją
zatrzymać.
-Um...dobra,
na ten numer zostały zarezerwowane dwa bilety.
-Dziękuje
pani bardzo, do widzenia.- rozłączyłem się i spojrzałem na
zdziwionych chłopaków.- jutro 15;10.
-Stary
co to była scena?- zdziwił się Harry- May jest w ciąży?
-No
co ty...musiałem coś wymyślić żeby mi powiedziała.
-Co
robimy?- zapytał Niall
-Ja
idę się napić, a jutro jedziemy na to lotnisko i je stamtąd
zabierzemy.- powiedziałem i poszedłem do kuchni i od razu do
lodówki, wyciągnąłem z niej piwo i je od razu wypiłem ale to
było za słabe więc sięgnąłem po coś mocniejszego. Wyciągnąłem
najpierw czystą ale też było za słabe na moje szargane nerwy.
Chwyciłem za Jacka Danielsa i wypiłem trochę z gwinta i
stwierdziłem że to to co potrzebowałem. Poszedłem do salonu i
usiadłem na kanapie, odłożyłem butelkę na stół i schowałem
twarz w dłonie. Dlaczego mnie ciągle to spotyka? Czemu każda
dziewczyna ode mnie ucieka? Albo mnie zdradza? Te pytania nurtują
mnie od kilku godzin. Myślałem że May jest ze mną szczęśliwa,
tak mi mówiła, kłamała? Mi z nią było bardzo dobrze, wiem że
szybko się jej zapytałem od chodzenie ale nie żałuje, od początku
mi się spodobała, chłopakom w pierwszy dzień jak żeśmy je tu
przywieźli powiedziałem że blondynka jest moja, byli trochę
wkurzeni że chce jedną dla siebie wziąć ale mnie to nie
obchodziło. (W trakcie moich rozmyśleń wypiłem prawie całą
butelkę Jacka.) A teraz nie mam już jej bo uciekła, a ja się w
niej naprawdę zakochałem, na początku myślałem że to tylko
zauroczenie i po jakimś czasie mi przejdzie, ale nie przeszło,
chciałem z nią coraz więcej czasu spędzać, kiedy chcę całować
i kochać się a nie pieprzyć tylko dla mojej przyjemności.
Myślałem że May też mnie kocha ale okazało się że chciała
tylko moją moją czujność uśpić i się jej udało, dałem jej
dużo swobody żeby się dobrze czuła w tym domu. ( Właśnie w tym
momencie zaczynam drugą butelkę Jacka Danielsa i chyba za długo
nie posiedzę.) Bardzo bym chciał żeby została ze mną bez żadnego
przymusu tylko dlatego że się we mnie zakochała. Butelka Jacka
była w połowie pusta i zaczynałem usypiać więc powoli i
chwiejnie zacząłem się wspinać na górę do mojego pokoju, jak
tam dotarłem od razu walnąłem się na łóżku i natychmiast
odpłynąłem.
CAROLINE'S POV
Kiedy
tylko wróciliśmy do motelu udałam że zabieram coś z pokoju,a
potem pojechaliśmy do najbliższego studia tatuażu który polecił
Noah.
Teraz
siedzę na kozetce i czekam aż wzór zostanie odbity pod moim lewym
obojczykiem. Był to napis piękną czcionką ' My scars make me an
orginal'. zawsze chciałam mieć wytatuowane moje motto, szczególnie
w widocznym miejscu. Po pół godzinie mój tatuaż był zrobiony a
opatrunek założony.Następny lot był o osiemnastej czyli musimy
jechać na lotnisko...znowu. Mam nadzieję że tym razem nie spotkamy
fanek chłopaków, a co gorsza samych chłopaków.
Lotnisko
na szczęście było wolne od wrzeszczących nastolatek, dlatego
mogliśmy spokojnie przejść w stronę bramek. Staliśmy w dosyć
sporej kolejce, czekają na swoją kolej, kiedy Ktoś szarpnął moje
ramie.
-Co
do...-urwałam kiedy zobaczyłam osobę która przede mną
stała-Louis...
Uśmiechnęłam
się słodko wycofując w stronę Noah.
-Słońce
idź już do samolotu a my do ciebie dołączymy, tylko załatwimy
pewną nie dokończoną sprawę.
Chłopak
skinął głową i skierował się w stronę bramek.
-Słońce?!Co
to ma do kurwy być! Dwa dni nas przy was nie ma a ty nowego sobie
znajdujesz!- zaczął wrzeszczeć Niall.
-Good...
wyluzuj to tylko kolega - prychnęłam-By the way...co wy tu robicie,
już nawet wyjechać w spokoju nie można?!
-Wyjechać!?Chyba
od nas uciec! Co wy w ogóle sobie myślałyście!?
-Dużo.
Nie chciałyśmy uciekać tylko odpocząć, a wy i tak byście nas
ściągneli z powrotem do siebie, więc o co tyle szumu.-wtrąciła
się jeszcze spokojna May.
-Ty
się jeszcze kurwa pytasz...-wybuchnął Zayn lecz przerwało mu
chrząknięcie.
-Przepraszam-odezwał
się bramkarz za nami-czy macie państwo jakiś problem?
-Tak
mamy-odpowiedziałam szybko-ci tu panowie, nie chcą nas puścić do
samolotu.
-Ale
Caroline nie możesz jechać bez opiekuna jesteś niepełnoletnia, tak
samo ty May.-Lou posłał fałszywy uśmiech.
-Ja
jestem pełnoletnia, a Caro jest pod moją opieką.-wtrąciła się
May
-Od
kiedy ty masz osiemnaście?-zdziwił się Harry.
-Od
półtora miesiąca, skończyłam je przed przelotem tutaj.
-Nie jesteś jej
opiekunem prawnym, przykro mi.
-Ja
kończę za trzy dni nie może nas pan przepuścić?
-Yhh,
czy któryś z was jest ich rodziną?
-Ja
jestem kuzynem i nie zgadzam się żeby gdzie kolwiek leciały.
-W
takim razie nie mogę nic zrobić, do.widzenia.
-Ale..-nie
dokończyłam bo bramkarz już poszedł.
-Do
domu!-warknął Malik.
Super piszesz :) Czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńP.S. Fajnie by było gdybyś częściej dodawała rozdziały ;*
Po pierwsze jest na dwie ( May i Caro) ;) Po drugie dodajemy rozdziały co dwa tygodnie( moim zdaniem to i tak często, ja w opowiadaniach które czytam czekam nawet po dwa miesiące) i dziękujemy że czytasz ;D
OdpowiedzUsuń