piątek, 3 lipca 2015

Rozdział 16

Liam, Louis, Harry i May...

LIAM'S POV
Wstaliśmy i poszliśmy na górę do pokoju zabaw. Weszliśmy do środka i od razu podeszliśmy do szpicrut i w zieliśmy cztery różnego rodzaju, położyliśmy je koło łóżka, podszedłem do komody i wyciągnąłem kilka sznurków, przepaskę, wibrator, kajdany, roszpunkę i spinki podałem to chłopakom każdy wziął co chciał i położył koło miejsca które wybrał. Ja wybrałem łóżko i dlatego będę korzystał ze wszystkiego. Harry wybrał krzyż, kajdany i szpicrut, ale powiedział że też będzie korzystał ze wszystkiego, Louis wybrał ławkę, wibrator i spinki. Niall stwierdził że będzie na każdym po kolei i na końcu jak my skończymy się zabawiać.
-Harry idź po May. Zabawę czas zacząć.- Harry wyszedł, a ja zatarłem ręce Po chwili wrócił ale z May.
-Nie robiła żadnych problemów?- zapytałem bo dziwnie że tak stała i się nie broniła.
-Nie, nawet sama tu przyszła.- odpowiedział tak samo zdziwiony.
-May, co ci?
-Nic a co ma być.- odpowiedziała bez żadnych emocji, jej wzrok był pusty, bez jakichkolwiek emocji.
-To co zaczynamy? Kto pierwszy?-zapytał Lou.
-Ja!- wydarł się Harry.
-Dobra to zaczynaj, a my popatrzymy.- odpaliłem.
Podprowadził ją pod krzyż, założył jej kajdany i przyczepił do krzyża, za jednym zamachem ściągnął z niej spodnie i majtki. Górnego ubioru nie miała nawet nie wiem jakim cudem. Wziął w rękę szpicrute i zaczął nią jeździć po jej ciele. Obszedł ją dookoła i uderzył ją w dupę. Przeszedł do przodu i uderzył ją w brzuch, a ona krzyknęła z bólu. Z tą karą to chyba nie był najlepszy pomysł.-Pomyślałem. Harry uderzył ją jeszcze kilka razy w inne części ciała. Na jej ciele powstały czerwone ślady po uderzeniach. W rękę wziął wibrator i w nią go włożył, aż podskoczyła, wziął w rękę pilot i zaczął go włączać. May zaczęła jęczeć, wiła się w różne strony. Harry włączył chyba na najwyższy bo po niej widziałem że jest blisko.
-Nie wolno ci dojść.- warknął, May się nie odezwała.-Zrozumiałaś!- warknął
-Rozumiem, nie musisz tak warczeć bo psem nie jesteś.-odpyskowała mu. Jestem pod wrażeniem, ona nikogo się nie boi, odpyskuje nawet największemu chujowi.
-Nie pyskuj, bo oberwiesz.-Harry robił się jeszcze bardziej wkurwiony.
-I tak oberwę to co za różnica.
-Stul pysk.-krzyknął na nią, a ona nic sobie z tego nie robiła, więc jej przywalił ręką w tyłek. Warknęła na niego, tym razem on nic sobie z tego nie zrobił. Wyłączył wibrator, wyciągnął go z niej, odłożył na bok. Podszedł do niej, obniżył krzyż tak żeby jej głowa była na poziomie jego rozporka. Ściągnął spodnie wraz z bokserkami, podstawił jej pod buzie swojego kutasa.
-Ssij!- warknął rozkazując. May zaczęła się stawiać i pokręciła głową na Nie. Wziął go w swoją jedną rękę, drugą trzymał ją z tyłu głowę żeby ją nie ruszała i wepchnął jej do buzi swojego przyjaciela, miała łzy w oczach ale nie pozwoliła im na wypłynięcie. Pieprzył jej usta bardzo krótko, bo po jakiś 5 min wyciągnął go z jej buzi. Podniósł krate do góry i bez jakiegokolwiek ostrzeżenia wszedł w nią, May krzyczała z bólu. Harry się tym nie przejął. May próbowała się wyrwać, ale nasz Harold był silniejszy. Widziałem ból, nienawiść i mord w oczach May, nigdy takiego nie połączenia u kobiet nie widziałem. Harry ją pieprzył bez opamiętania, jakby od dłuższego czasu nigdzie nie zamoczył. May była wyczerpana, a to dopiero początek.
-Harry! Dosyć! Nie jesteś sam-nie reagował, wpadł w jakiś trans.
-Lou, chodź musimy go odciągnąć.-wstaliśmy i podeszliśmy do nich, próbowaliśmy go odciągnąć ale się wyrywał, dostał ode mnie z liścia i wrócił do nas. Od piołem May z kajdanów i położyłem ją na łóżku. Przywiązałem jej ręce i nogi do kolumn sznurami, założyłem opaskę na oczy. Wziołem na początku inny szpicrut taki z długimi frędzlami. Przejechałem nią po ciele May, a potem uderzyłem kilka razy o jej brzuch, zjechałem uderzeniami niżej, skończyłem na udach, tam porządnie uderzyłem, May krzyknęła z bólu, słyszałem szloch. Odłożyłem na bok szpicrut, usiadłem na jej udach w rozkroku.
-Lou przynieś lód!
-Już idę- i wyszedł z pokoju.
-Po co ci lód?- zapytał Harry.
-Potrzebny. Zobaczysz. Będzie niezła zabawa.-zatarłem ręce. W mojej głowie utworzyły się głupie pomysły. Nie będzie j a to boleć, bo nie o to mi chodzi, będzie czuła przyjemność, ale za żadne skarby nie dojdzie ani razu. Wiem że jestem podły ale należy jej się , to co zrobiły z Caro to jest nie wybaczalne, zapewne Zayn jak i Niall im wybaczą ucieczke, ale my tak szybko nie odpuścimy. Lou po dłuższej chwili przyszedł z lodem, wziąłem kilka kostek i położyłem je na ciele May, wzdrygnęła się. Poczekałem chwilę aż lód trochę stopnieje, chwyciłem jedną kostkę i zjechałem nią wzdłuż jej ciała, docierając do łechtaczki. Przytrzymałem ja chwilę aż stopniała od dotyku rozgrzanej skóry. May wiła się powstrzymywana przez liny. Następną kostkę poprowadziłem niżej do jej wejścia. Włożyłem resztki lodu do jej rozgrzanej waginy. Zaczęła poruszać biodrami sfrustrowana. Wziąłem świeży lód który włożyłem do ust. Okrążyłem ustami jej sutki, płynnie przechodząc do drugiego. Wyplułem zbędną rzecz i rozebrałem się ze spodni które na sobie miałem. Tylko. Ponieważ byłem już dawno twardy, bez żadnych ceregieli wszedłem w nią ostro. Zakrzyczała cicho ruszając biodrami spragniona orgazmu. Zataczałem małe kółka biodrami obserwując jej twarz, która wykrzywiała się z rozkoszy.
-Umm.......-May zajęczała cicho-Już nie mogę Liam, zaraz dojdę.
-Ani mi się waż.- warknąłem na nią.
Rozejrzałem się po pokoju nie przerywając swoich czynności. Harry i Louis siedzieli na ławce i walili sobie konia. Oh...serio..Jakby nie mogli poczekać czy coś. Przewróciłem na nich oczami i zacząłem coraz mocniej pchać by osiągnąć spełnienie. Wyszedłem z May i rozwiązałem jej ręce inogi.
-Lou, twoja kolej.
Louis podszedł do May, wziął ją na ręce i położył na ławie na brzuchu. Podszedł pod ściane gdzie wisiały pasy, wybrał skórzany brązowy pas. Wrócił do May i coś jej na ucho powiedział. Przymierzył się do uderzenia i sekundę później usłyszałem głośne uderzenie i krzyk.
-Jeden- powiedziała cicho May. Lou nachylił się znów nad nią i o czymś dyskutowali. Chwilę później znów wymierzył uderzenie.
-Dwa.- zaszlochała May. Po drugim uderzeniu nie przerywał tylko uderzał mocno, wiem bo May płakała z bólu, doszli do 15 uderzeń. Lou odłożył pas na ziemie i ściągnął spodnie w dół, wszedł w nią bez ostrzeżenia, wchodził i wychodził z niej szybko. Po niecałych 15 minutach doszedł , widziałem że May też jest na krawędzi. Lou pomógł jej dojść.
-Dziękuje Lou, ale też cię nienawidzę.- splunęła.
-Wiem, nie chciałem ale tak wyszło. Teraz zabiorę cię do pokoju. Okej?- zapytał. May skinęła głową na zgodę, Lou ubrał spodnie i wziął May na ręce, a potem wyszedł z nią z pokoju.4

MAY'S
Lou położył mnie na łóżku w pokoju Zayna, posiedział ze mną chwilę i wyszedł. Leżałam na łóżku w bez ruchu, bo jak próbowałam się poruszyć to czułam przeszywający ból. Jak ja ich nienawidzę za to, dzięki bogu że Nialla tam nie było, bo by miał przesrane, przez tą durną kare znienawidziłam każdego chłopaka oprócz Nialla, wiem że tam Zayna nie było ale nic nie zrobił żeby tej kary nie było. Zaczęłam coś do niego czuć a tak wszystko poszło się jebać. Myślałam że zależy mu na mnie, ale okazało się że nie. Przymknęłam oczy, od razu pojawił się obraz mojej rodziny, a potem widze twarz Zayna, jego wzrok jakby mógł to by mnie zabił. Szybko otworzyłam oczy, a koło mnie siedziała Caro.
-Jak się czujesz?
-A jak wyglądam?- warknęłam na nią choć nie chciałam.
-Kiepsko...- odpowiedziała cicho.
-I tak się czuje. Możesz mnie zostawić chciałabym się przespać.
-Jasne, dobranoc.- odpowiedziała wstając, ja jej nic nie odpowiedziałam tylko przymknęłam oczy, stała jeszcze przez chwilę przy łóżku a potem wyszła, wtuliłam się w kołdrę po chwili odpłynęłam do krainy morfeusza.
...~.~.~.~.~.~...
Obudziłam się otwierając pomału oczy żeby się przyzwyczaiły do światła, na łóżku koło mnie siedział Zayn i mi się przyglądał. Pomału odsuwałam się na drugi koniec łóżka żeby być jak najdalej od niego. Odwróciłam się do niego tyłem ale to nic nie dało bo po sekundzie kucał przede mną. Patrzył na mnie smutnym wzrokiem, ja miałam pustkę w oczach.
-May, błagam odezwij się do mnie- błagał desperacko ale miałam to w dupie, mógł pomyśleć wcześniej przed tą absurdalną karą.
-Mayyy, proszę, nie mogłem nic zrobić, któraś musiała być ukarana, a wiesz jaka jest Caro, krucha. Ja naprawdę nie chciałem żeby cię ukarali. Ja cię naprawdę bardzo, bardzo kocham, musisz mi uwierzyć- kończąc zaczęły płynąć mu łzy z oczu, ale mnie to nie ruszyło. Patrzyłam w ścianę nie zwracając że ktoś jest w pokoju. Po kilku godzinach wyszedł z pokoju, a po nim przyszedł Liam z jedzeniem postawił tackę na szafce nocnej i usiadł na łóżku, Nie ruszyłam się żeby zjeść, nie byłam głodna, nie czułam bólu, nie czułam nic, byłam wyprana z uczuć.
-May, zjedz coś.- powiedział cicho.- musisz coś zjeść żeby nabrać sił.- powiedział lekko głośniej a potem spuścił głowę. Nie wzruszona dalej patrzyłam w ścianę. Po godzinie wyszedł, wtedy napiłam się soku który przyniósł.
Tak wyglądał cały tydzień co chwilę ktoś przychodził najczęściej Caro z Malikiem.

2 komentarze:

  1. Pisz dalej czekam na next, zajefajny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogli jej to zrobić >? udają takich zatroskanych i wgl a Zayn ? sie zgodził jakas masakra .czytam dalej xdd

    OdpowiedzUsuń