Liam, Louis, Harry i May...
LIAM'S POV
Wstaliśmy i poszliśmy na górę do
pokoju zabaw. Weszliśmy do środka i od razu podeszliśmy do
szpicrut i w zieliśmy cztery różnego rodzaju, położyliśmy je
koło łóżka, podszedłem do komody i wyciągnąłem kilka
sznurków, przepaskę, wibrator, kajdany, roszpunkę i spinki podałem
to chłopakom każdy wziął co chciał i położył koło miejsca
które wybrał. Ja wybrałem łóżko i dlatego będę korzystał ze
wszystkiego. Harry wybrał krzyż, kajdany i szpicrut, ale powiedział
że też będzie korzystał ze wszystkiego, Louis wybrał ławkę,
wibrator i spinki. Niall stwierdził że będzie na każdym po kolei
i na końcu jak my skończymy się zabawiać.
-Harry idź po May. Zabawę czas
zacząć.- Harry wyszedł, a ja zatarłem ręce Po chwili wrócił
ale z May.
-Nie robiła żadnych problemów?-
zapytałem bo dziwnie że tak stała i się nie broniła.
-Nie, nawet sama tu przyszła.-
odpowiedział tak samo zdziwiony.
-May, co ci?
-Nic a co ma być.- odpowiedziała bez
żadnych emocji, jej wzrok był pusty, bez jakichkolwiek emocji.
-To co zaczynamy? Kto pierwszy?-zapytał
Lou.
-Ja!- wydarł się Harry.
-Dobra to zaczynaj, a my popatrzymy.-
odpaliłem.
Podprowadził ją pod krzyż, założył
jej kajdany i przyczepił do krzyża, za jednym zamachem ściągnął
z niej spodnie i majtki. Górnego ubioru nie miała nawet nie wiem
jakim cudem. Wziął w rękę szpicrute i zaczął nią jeździć po
jej ciele. Obszedł ją dookoła i uderzył ją w dupę. Przeszedł
do przodu i uderzył ją w brzuch, a ona krzyknęła z bólu. Z tą
karą to chyba nie był najlepszy pomysł.-Pomyślałem. Harry
uderzył ją jeszcze kilka razy w inne części ciała. Na jej ciele
powstały czerwone ślady po uderzeniach. W rękę wziął wibrator i
w nią go włożył, aż podskoczyła, wziął w rękę pilot i
zaczął go włączać. May zaczęła jęczeć, wiła się w różne
strony. Harry włączył chyba na najwyższy bo po niej widziałem że
jest blisko.
-Nie wolno ci dojść.- warknął, May
się nie odezwała.-Zrozumiałaś!- warknął
-Rozumiem, nie musisz tak warczeć bo
psem nie jesteś.-odpyskowała mu. Jestem pod wrażeniem, ona nikogo
się nie boi, odpyskuje nawet największemu chujowi.
-Nie pyskuj, bo oberwiesz.-Harry robił
się jeszcze bardziej wkurwiony.
-I tak oberwę to co za różnica.
-Stul pysk.-krzyknął na nią, a ona
nic sobie z tego nie robiła, więc jej przywalił ręką w tyłek.
Warknęła na niego, tym razem on nic sobie z tego nie zrobił.
Wyłączył wibrator, wyciągnął go z niej, odłożył na bok.
Podszedł do niej, obniżył krzyż tak żeby jej głowa była na
poziomie jego rozporka. Ściągnął spodnie wraz z bokserkami,
podstawił jej pod buzie swojego kutasa.
-Ssij!- warknął rozkazując. May
zaczęła się stawiać i pokręciła głową na Nie. Wziął go w
swoją jedną rękę, drugą trzymał ją z tyłu głowę żeby ją
nie ruszała i wepchnął jej do buzi swojego przyjaciela, miała łzy
w oczach ale nie pozwoliła im na wypłynięcie. Pieprzył jej usta
bardzo krótko, bo po jakiś 5 min wyciągnął go z jej buzi.
Podniósł krate do góry i bez jakiegokolwiek ostrzeżenia wszedł w
nią, May krzyczała z bólu. Harry się tym nie przejął. May
próbowała się wyrwać, ale nasz Harold był silniejszy. Widziałem
ból, nienawiść i mord w oczach May, nigdy takiego nie połączenia
u kobiet nie widziałem. Harry ją pieprzył bez opamiętania, jakby
od dłuższego czasu nigdzie nie zamoczył. May była wyczerpana, a
to dopiero początek.
-Harry! Dosyć! Nie jesteś sam-nie
reagował, wpadł w jakiś trans.
-Lou, chodź musimy go
odciągnąć.-wstaliśmy i podeszliśmy do nich, próbowaliśmy go
odciągnąć ale się wyrywał, dostał ode mnie z liścia i wrócił
do nas. Od piołem May z kajdanów i położyłem ją na łóżku.
Przywiązałem jej ręce i nogi do kolumn sznurami, założyłem
opaskę na oczy. Wziołem na początku inny szpicrut taki z długimi
frędzlami. Przejechałem nią po ciele May, a potem uderzyłem kilka
razy o jej brzuch, zjechałem uderzeniami niżej, skończyłem na
udach, tam porządnie uderzyłem, May krzyknęła z bólu, słyszałem
szloch. Odłożyłem na bok szpicrut, usiadłem na jej udach w
rozkroku.
-Lou przynieś lód!
-Już idę- i wyszedł z pokoju.
-Po co ci lód?- zapytał Harry.
-Potrzebny. Zobaczysz. Będzie niezła
zabawa.-zatarłem ręce. W mojej głowie utworzyły się głupie
pomysły. Nie będzie j a to boleć, bo nie o to mi chodzi, będzie
czuła przyjemność, ale za żadne skarby nie dojdzie ani razu. Wiem
że jestem podły ale należy jej się , to co zrobiły z Caro to
jest nie wybaczalne, zapewne Zayn jak i Niall im wybaczą ucieczke,
ale my tak szybko nie odpuścimy. Lou po dłuższej chwili przyszedł
z lodem, wziąłem kilka kostek i położyłem je na ciele May,
wzdrygnęła się. Poczekałem chwilę aż lód trochę stopnieje,
chwyciłem jedną kostkę i zjechałem nią wzdłuż jej ciała,
docierając do łechtaczki. Przytrzymałem ja chwilę aż stopniała
od dotyku rozgrzanej skóry. May wiła się powstrzymywana przez
liny. Następną kostkę poprowadziłem niżej do jej wejścia.
Włożyłem resztki lodu do jej rozgrzanej waginy. Zaczęła poruszać
biodrami sfrustrowana. Wziąłem świeży lód który włożyłem do
ust. Okrążyłem ustami jej sutki, płynnie przechodząc do
drugiego. Wyplułem zbędną rzecz i rozebrałem się ze spodni które
na sobie miałem. Tylko. Ponieważ byłem już dawno twardy, bez
żadnych ceregieli wszedłem w nią ostro. Zakrzyczała cicho
ruszając biodrami spragniona orgazmu. Zataczałem małe kółka
biodrami obserwując jej twarz, która wykrzywiała się z rozkoszy.
-Umm.......-May zajęczała cicho-Już
nie mogę Liam, zaraz dojdę.
-Ani mi się waż.- warknąłem na nią.
Rozejrzałem się po pokoju nie
przerywając swoich czynności. Harry i Louis siedzieli na ławce i
walili sobie konia. Oh...serio..Jakby nie mogli poczekać czy coś.
Przewróciłem na nich oczami i zacząłem coraz mocniej pchać by
osiągnąć spełnienie. Wyszedłem z May i rozwiązałem jej ręce
inogi.
-Lou, twoja kolej.
Louis podszedł do May, wziął ją na
ręce i położył na ławie na brzuchu. Podszedł pod ściane gdzie
wisiały pasy, wybrał skórzany brązowy pas. Wrócił do May i coś
jej na ucho powiedział. Przymierzył się do uderzenia i sekundę
później usłyszałem głośne uderzenie i krzyk.
-Jeden- powiedziała cicho May. Lou
nachylił się znów nad nią i o czymś dyskutowali. Chwilę później
znów wymierzył uderzenie.
-Dwa.- zaszlochała May. Po drugim
uderzeniu nie przerywał tylko uderzał mocno, wiem bo May płakała
z bólu, doszli do 15 uderzeń. Lou odłożył pas na ziemie i
ściągnął spodnie w dół, wszedł w nią bez ostrzeżenia,
wchodził i wychodził z niej szybko. Po niecałych 15 minutach
doszedł , widziałem że May też jest na krawędzi. Lou pomógł
jej dojść.
-Dziękuje Lou, ale też cię
nienawidzę.- splunęła.
-Wiem, nie chciałem ale tak wyszło.
Teraz zabiorę cię do pokoju. Okej?- zapytał. May skinęła głową
na zgodę, Lou ubrał spodnie i wziął May na ręce, a potem wyszedł
z nią z pokoju.4
MAY'S
Lou położył mnie na łóżku w
pokoju Zayna, posiedział ze mną chwilę i wyszedł. Leżałam na
łóżku w bez ruchu, bo jak próbowałam się poruszyć to czułam
przeszywający ból. Jak ja ich nienawidzę za to, dzięki bogu że
Nialla tam nie było, bo by miał przesrane, przez tą durną kare
znienawidziłam każdego chłopaka oprócz Nialla, wiem że tam Zayna
nie było ale nic nie zrobił żeby tej kary nie było. Zaczęłam
coś do niego czuć a tak wszystko poszło się jebać. Myślałam że
zależy mu na mnie, ale okazało się że nie. Przymknęłam oczy, od
razu pojawił się obraz mojej rodziny, a potem widze twarz Zayna,
jego wzrok jakby mógł to by mnie zabił. Szybko otworzyłam oczy, a
koło mnie siedziała Caro.
-Jak się czujesz?
-A jak wyglądam?- warknęłam na nią
choć nie chciałam.
-Kiepsko...- odpowiedziała cicho.
-I tak się czuje. Możesz mnie
zostawić chciałabym się przespać.
-Jasne, dobranoc.- odpowiedziała
wstając, ja jej nic nie odpowiedziałam tylko przymknęłam oczy,
stała jeszcze przez chwilę przy łóżku a potem wyszła, wtuliłam
się w kołdrę po chwili odpłynęłam do krainy morfeusza.
...~.~.~.~.~.~...
Obudziłam się otwierając
pomału oczy żeby się przyzwyczaiły do światła, na łóżku koło
mnie siedział Zayn i mi się przyglądał. Pomału odsuwałam się
na drugi koniec łóżka żeby być jak najdalej od niego. Odwróciłam
się do niego tyłem ale to nic nie dało bo po sekundzie kucał
przede mną. Patrzył na mnie smutnym wzrokiem, ja miałam pustkę w
oczach.
-May, błagam odezwij się
do mnie- błagał desperacko ale miałam to w dupie, mógł pomyśleć
wcześniej przed tą absurdalną karą.
-Mayyy, proszę, nie mogłem
nic zrobić, któraś musiała być ukarana, a wiesz jaka jest Caro,
krucha. Ja naprawdę nie chciałem żeby cię ukarali. Ja cię
naprawdę bardzo, bardzo kocham, musisz mi uwierzyć- kończąc
zaczęły płynąć mu łzy z oczu, ale mnie to nie ruszyło.
Patrzyłam w ścianę nie zwracając że ktoś jest w pokoju. Po
kilku godzinach wyszedł z pokoju, a po nim przyszedł Liam z
jedzeniem postawił tackę na szafce nocnej i usiadł na łóżku,
Nie ruszyłam się żeby zjeść, nie byłam głodna, nie czułam
bólu, nie czułam nic, byłam wyprana z uczuć.
-May, zjedz coś.-
powiedział cicho.- musisz coś zjeść żeby nabrać sił.-
powiedział lekko głośniej a potem spuścił głowę. Nie wzruszona
dalej patrzyłam w ścianę. Po godzinie wyszedł, wtedy napiłam się
soku który przyniósł.
Tak wyglądał cały tydzień
co chwilę ktoś przychodził najczęściej Caro z Malikiem.
Pisz dalej czekam na next, zajefajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJak mogli jej to zrobić >? udają takich zatroskanych i wgl a Zayn ? sie zgodził jakas masakra .czytam dalej xdd
OdpowiedzUsuń