O cholera...
ZAYN'S POV
Gdy odstawiłem May do hotelu, pojechałem w wyznaczone przez kolegów miejsce. Nie podobało mi sie to ale cóż jak trza to trza. Dojechałem do jakichś starych magazynów, tylko dziwne było to że tam pełno ludzi stoi. Co sie tu dzieje do kurwy? Zapytałem sam siebie. Zobaczyłem swojego kumpla i od razu wysiadłem z auta i sie do niego skierowałem.
- Siemka, co tu jest że tyle ludzi?
-No siema. Tu odbywają sie najlepsze imprezki w Polsce. - ździwienie na mojej twarzy było bardzo widoczne, ale szybko to zamaskowałem obojętnością.
-A my co tu robimy?
-Musimy sie zabawić. Stary nie widzieliśmy sie kilka lat. Trzeba to nadrobić.
-Yyyy, no okej. Ale May mnie zabije jak wywine jej jakiś numer.
-Oooo, widze że już ustatkowany jesteś.
-Nie aż tak. Jesteśmy razem i czekamy na dziecko. Ale trzymam sie jej, koledzy mają na nią chrapkę a ja jej nikomu nie oddam. Jest idealna w każdym calu.
-Ohoho, kolego wpadłeś po uszy. Ale przyro mi nie zamoczysz dzisiaj. Heheh- zaczął sie śmiać jak jebniety. To nic fajnego tak samemu siedzieć i nic nie móc zrobić.
-No dzieki, ale dobra koniec gadania. Jest już reszta?
-Czekamy tylko na Ciebie. Chodź.- poszedłem za nim. Nie wiem czy to dobry pomysł iść dzisiaj na jakąś impreze, jutro bede nie żywy. I May, ona mnie zajebie. Kończąc rozmyślanie, przywitałem sie z resztą. I zaczeła sie impreza, shoty, drinki, skręty, jakieś panny. Jakaś blondyna usiadła obok mnie i zaczęła mnie macać po nodze i klacie. Bardzo to lubie i cholernie podnieca, a jak jestem w takim stanie to nie myśle i mi to nie przeszkadza a wręcz przeciwnie. Przyszła dostawa shotów wypiłem swoje i poszedłem z blondynką na parkiet ale ona nas gdzie indziej skierowała. Nie protestowałem, weszliśmy do jakiegoś pokoju gdzie stała kanapa, łóżko, ciemno jak skurwysyn. Czułem tylko jak ona sie do mnie dobiera, rozpina rozporek i ściaga spodnie. Stałem na środku pokoju a ona przede mną klęczała i zaczeła sie bawić moim fiutem. Zajeczałem gdy miała go całego w buzi, tak dobrze sie dawno nie czułem. Bawiła sie nim jak nikt inny, już chce następny raz. Byłem blisko ale nie chciałem jej sie do buzi spuścić. Podniosłem ją do góry i rzuciłem na łóżko jak kłodą. Zaśmiała sie jak dziwka i chyba nią była bo bez żadnych ceregieli zerwałem z niej majtki jak można je tak nazwać. I chciałem w nią wejść ale coś mi przeszkodziło. Myśl że moge to zrobić znowu mojej ukochanej od razu mnie otrzeźwiła. Wstałem i sie ubrałem, bez słowa wyszedłem z pokoju i z tego czegoś. Zadzwoniłem po taksówkę i pojechałem do hotelu. Boże co ja chciałem zrobić, nie wybaczyłbym sobie tego jakbym znowu jej to zrobił. Szybko dotarłem pod hotel, zapłaciłem i szybkim krokiem wszedłem do środka. Jak najszybciej chciałem dotrzeć do pokoju. Po drodze szukałem karty do pokoju ale najprawdopodobniej została w aucie. Bede musiał obudzić May. Gdy dotarłem na góre zacząłem pukać do drzwi, troche to zajeło jak mi je otworzyła.
-Piłeś?- zapytała z wyrzutem.
-Mhm- odpowiedziałem po cichu, skruszonym głosem.
-Czuje że coś nabroiłeś. Idź sie umyć i do łóżka.- Nie słuchałem co mówiła tylko wpiłem sie w jej usta i szedłem w strone łóżka, sprzeciwiała sie ale ja potrzebowałem jej poczuć. Ściągłem z niej wszystko, całowałem mocno i namiętnie. To jest to co tak naprawde kocham i już nigdy nie bede chciał nic innego. Położyłem nas na łózku, zawisłem nad nią i delikatnie w nią wszedłem, ona wygieła sie w łuk i zajeczała. Kochaliśmy sie długo i namiętnie. Gdy skończyliśmy padłem obok niej i sie do niej przytuliłem i wyszeptałem słowa;
-Kocham cie najmocniej na świecie, nie zasługuje na Ciebie, ale jestem zbyt samolubny i zakochany by dać ci spokój.- i zasnąłem szcześliwy i wymęczony.
*~*~*~*~*~*~*~*
MAY'S POV
Obudziłam sie obolała ale wyspana. Co to było wczoraj, Zayn nigdy taki nie był. Ale po cześci mi sie podobało. Wstałam pomału i poszłam sie umyć. Rozmyślałam co mógł takie go zrobić że tak sie zachował. Ale chyba wiem, albo mnie zdradził albo próbował zdradzić. Zapytam sie go o to. Wyszłam z pod prysznica i łazienki. Mulat już nie spał. Wiec zaczeliśmy na ten temat rozmawiać. Dowiedziałam sie to co chciałam. Nie jestem tym zdziwiona, troche zabolało ale jak mówi to nic sie tam nie wydarzyło. Kamień spadł z serca, potem zaczęliśmy sie szykować na samolot. Czas wracać. Stęskniłam sie za tym wszystkim tam, niby z początku tak z przymusu byłam ale teraz chętnie tam wracam. Po 3 h siedzieliśmy w samolocie, siedziałam oparta o Malika a ten głaskał mój brzuch. Czułam sie bardzo szczęśliwa, rano po rozmowie nie odzywałam sie do niego. Ale wybaczyłam mu to. Po powrocie ide spać, nie bede na nic patrzeć ani na nikogo.