Zazdrość
HARRY'S POV
Jechałem z Louisem do szpitala żeby
zaszyli mu łuk brwiowy który mu niechcący rozwaliłem podczas
bitwy na poduszki. Jechaliśmy w ciszy, muszę go za to przeprosić
ale nie wiem jak. Myślę że kupie mu parę kilo marchewek i za biorę go gdzie będzie chciał ale nie dzisiaj. Jechaliśmy do szpitala 15
minut, jak dojechaliśmy poszliśmy do recepcji a stamtąd do pokoju
zabiegowego, szycie łuku brwiowego Lou trwała niecałe 10 minut.
Potem Louis chciał iść odwiedzić Karo więc tam się
skierowaliśmy.
-Cześć Karo, jak się
czujesz?-zapytał Lou.
-Chujowo, co ci się stało ?
-A to, to nic takiego tylko graliśmy w
bitwę na poduszki i przez przypadek Harry mnie za mocno uderzył.
-Harriet jak mogłeś?Mojego Lou?-
podbiegła do niego i przytuliła głaszcząc po włosach.
-To było przez przypadek, nie chciałem
tego.
-Spadaj-przytuliłam Louisa jeszcze
mocniej.
-Karo nie przesadzaj nic mi nie jest, do
wesela się zagoi.-próbował ją przekonać.
-Czyjego?- poruszała zabawnie brwiami.
-Kiedyś mojego, albo twojego, albo
naszego.
-Moje nigdy się nie zagoją Lou...
-Dlaczego tak mówisz.
-Bo to są rany w sercu, one nigdy się
nie goją.-przemilczał to.
-Nooo to kiedy wychodzisz?-odezwałem
się przerywając niezręczną ciszę.
-Jutro.
Po tych słowach przyszedł lekarz i
wygonił nas. No cóż.
CAROLINE'S POV
Czułam się coraz lepiej , głowa nie
bolała mnie i nie byłam aż tak senna jak na początku. Chciałam
już uciec z tego więzienia, szpital jest gorszy niż dom chłopaków.
Tam mogłam chociaż ruszyć się z miejsca. Nie myśląc długo
zerwałam się z łóżka i ubrałam się w ciuchy leżące na
krześle obok mnie. Skąd one się tam wzięły?! Wyszłam z sali i
skierowałam się do recepcji.
-Dzień dobry chciałabym wypisać się
na własne żądanie-powiedziałam do pielęgniarki najbardziej
spokojnym głosem na jaki było mnie stać.
Modliłam się żeby May albo Niallowi
nie przyszła czasem ochota mnie odwiedzić. Ale moje obawy szybko
się rozwiały, bo przecież byli u mnie jakieś dwie godziny temu.
-Oczywiście, proszę tu
podpisać-odpowiedziała kobieta formalnym tonem.
Złożyłam podpis ma odpowiedniej
kartce i niemal wybiegłam ze szpitala.Kiedy stałam przed ruchliwą
ulicą, zorientowałam się że nie mam przy sobie pieniędzy. Czyli
ucieczka odpada, szkoda... Westchnęłam cicho i rozejrzałam się dookoła. Kojarzę tą okolicę , tu niedaleko jest centrum handlowe.
Czyli pół godzinki piechotą i będę w domu. Ruszyła w drogę, co
chwilę rozglądając się, w celu orientacji w terenie. Po
dziesięciu minutach szybkiego marszu , moje kolano zaczęło mi
doskwierać. Cholera orteza została w domu... Zagryzłam warki i
szłam dalej. Kiedy byłam już na granicy płaczu, przez to cholerne
kolano, w oddali ujrzałam znajomy dom. Uśmiechnęłam się pod nosem
i mimo bólu przyśpieszyłam kroku. Ciekawe czy ktoś jest w domu...
może gdzieś pojechali i będę musiała siedzieć pod drzwiami?
Pewnie przeszłam przez bramkę już mocno utykając. Dotarłam do
frontowych drzwi i nacisnęłam klamkę. Otwarte. Weszłam chwiejnie
do przed pokoju i ściągnęłam buty. Cicho przeszłam do salonu. Na
kanapie siedział Zayn z May na kolanach. Liam majstrował coś przy
telewizorze a Niall z Louisem siedzieli w kuchni. Harrego nie było.
Stałam tak patrząc się na nich. Po jaką cholerę ja tu wracałam.
-Caroline-pisnął Louis.
Podskoczyłam jak poparzona. Wszyscy
spojrzeli w moją stronę jakby zobaczyłi ducha.
-Cześć-pomachałam ręką przed nosem
Lou.
-Co ty tu robisz miałaś wyjść
dopiero jutro?
-Oh szpital jest jak brudna klatka, nie
mogłam dłużej tak wysiedzieć.-zrobiłam naburmuszoną minę.
-Mogłaś chociaż powiedzieć żeby
pielęgniarka po nas zadzwoniła.-zmartwił się Niall.
-Tak masz racje , teraz żałuje że
tego nie zrobiłam-chwyciłam się za kolano.
-Chodź usiądź, niech kolano trochę odpocznie.-May pociągnęła mnie w stronę kanapy.
Pokuśtykałam za nią i opadłam na
kanapę. Niall przybiegł z lodem a Liam poduszką. Noo... tak to ja
mogę mieć codziennie. Wszyscy porozwalali się po salonie
i zaczęliśmy myśleć co możemy zrobić.
-Zagrajmy w prawda czy
wyzwanie-zaproponował Lou.
Radosny pomruk znaczył że każdy się
z nim zgadza na co bardzo się ucieszył. Zayn poszedł po butelkę a
my usiedliśmy na podłodze. Kiedy Zaza przyszedł zaczęliśmy grę.
Pierwsza kręciła May, zgadnijcie dlaczego.... Wypadło na Liama,
który wybrał wyzwanie.
-Więc zawołaj Harrego żeby do nas
dołączył- oh May jakaś ty łaskawa...
-Harry-ryknął Liam- gramy w prawda czy
wyzwanie, schodź i graj z nami.
Nie czekaliśmy długo kiedy w salonie
pojawił się Harry. Następnie kręcił Li i wypadło na mnie.
-Prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie.-specjalnie to wybrałam
,przecież nie ruszę się z bolącym kolanem.
-Um...pocałuj mnie-powiedział z
cwaniackim uśmieszkiem.
Jak miło że siedział koło mnie .
Westchnęłam zrezygnowana i przyciągnęłam go za szyję całując
od niechcenia.Przecież to tylko gra co nie? Oderwałam się od niego
najszybciej jak mogłam i wytarłam usta ręką. Chwyciłam butelkę
i zakręciłam nią. Wpadło na Harrego , posłałam mu szatański
uśmieszek.
-Więc...
-Wyzwanie-powiedział odważnie.
-Zrób striptiz.
-Co nieee.
-Tak-krzyknęłam May.
Harry stanął na środku i spojrzał
się na nas .
-To jest idiotyczne- powiedział
oburzony głupim wyzwaniem.
-Dawaj Harry-krzyknęli wszyscy.
Harry ubrany był w czarną bluzę pod
którą miał luźną białą bokserkę lekko puszczoną na dresowe
spodnie a na stopach miał białe skarpetki. May włączyła muzykę
Croatia Squad -Touch me akurat piosenka wprowadzająca w nastrój.
Harry powoli zaczął ściągać bluzę odsłaniając swoje
umięśnione ręce, a przy okazji jego tors przykrywała bokserka
wyglądało to seksownie. Nagle bluza została rzucona w moją stronę poczułam te świetne perfumy, chwycił bokserkę z dołu lekko ją
podnosił odsłaniając tak bosko umięśniony brzuch, droczył
się...Nagle ściągną koszulkę, przygryzłam dolną wargę,
wpatrując się w niego.
-Nie patrz-warknął niespodziewanie
Zayn , zakrywając May oczy.
Niezadowolona dziewczyna próbowała
ściągnąć jego rękę, ale Zaza nie dawał za wygraną. W końcu
rozwścieczona Martyna wyszła z salonu. Wszyscy zerknęli na nich, po
czym znowu wrócili do oglądania Harrego. Chłopak stojąc w samych
spodniach, goła klatą, uśmiechnął się i rozwiązał sznurki
dresów. Zaczął tańczyć, przez co wyglądał dosyć zabawnie,
ale i tak nie mogła oderwać od niego wzroku. Napięcie zaczęło
rosnąć. Zsunął trochę spodnie, ukazując gumkę bokserek z
Calvina Kleina. Zrzucił spodnie i moim oczom ukazało się spore
krocze Harrego opięte w czarne bokserki. Odwrócił się tyłem i
spuścił majtki do połowy pośladków, po czym z powrotem je
założył. Harry nagle uśmiechnął się podszedł do mnie i stanął
tyłem. Usiadł na moich udach i kręcił swoim jędrnym tyłeczkiem.
Wstał i obrócił się przodem, przybliżył się do mojej twarzy i
poruszał biodrami na co przygryzłam wargę. Chwycił moją dłoń
i położył ją na swoim torsie, zjechałam nią niżej czułam jak
moje palce zapadają się w jego ośmio paku. Jadąc tak ręką w dół
poczułam podniecenie przez co zacisnęłam uda i wyprostowałam się.
Harry nagle pociągnął mnie w górę i zaczął rozbierać.
-Co ty do cholery robisz-odsunęłam
się od niego zdziwiona.
-Rozkręcam cię, siedzisz tak
drętwo... no dalej daj się ponieść- odpowiedział z denerwującym
uśmiechem.
-Masz minutę, zobaczymy czy ci się
uda.
Stanął za mną i zaczął pocierać
swoim kroczem o moją pupę, moja mina mówi "dosyć" ale z
drugiej strony podoba mi się to. Przechylił mnie i dał sześć
całusów w kark, wzdrygnęłam się. Gwałtownie mnie podniósł i
odwrócił przodem do siebie . Dosyć zabawnym ruchem schodził w
dół tańcząc do muzyki. Zagryzam wargi by nie wybuchnąć
śmiechem. Nagle Zayn się ode zawał.
-Dobra ludzie gramy dalej, koniec tej
dziecinady.
Harry zakręcił butelką...
Graliśmy jeszcze pół godziny, a
potem rozeszliśmy się do pokoji. Weszłam do swoijego i walnęłam
się na łóżko. Po chwili usłyszałam pukanie.
-Niall co ty tu robisz?
-Przyszedłem pogadać-powiedział
smutnym głosem.
-Coś się stało?
-Nie....znaczy tak.....yhh....chodzi o
to że nie rozumiem dlaczego chciałaś się zabić...May
powiedziała mi że to przez to że jest z Zaynem. Przecież to
niedorzeczne.
Zaśmiałam się cicho.
-To nie tak że chce dla May żeby była
starą panną, jak najbardziej pragnę jej szczęścia, w końcu to
moja przyjaciółka. Ale kiedy usłyszałam że jest z Zaynem,
przestraszyłam się.
Wiesz... w ciągu mojego życia każda
osoba do której się przywiązałam , zostawiała mnie. Bałam się
że tak samo będzie z May, a teraz nie mam nikogo na zastępstwo.
Chociaż ona jest niezastąpiona. Poprostu rozsypałam się, a wbrew
pozorom moja psychika jest bardzo słaba i krucha. Jeden krzywo
ustawiony klocek i cała budowla runie.To jest tak że potrzebuje
kogoś kto zawsze mnie wesprze i tym kimś jest May, nie chciałam
jej stracić.
Skończyłam moją wypowiedź a Niall
patrzył na mnie ze smutkiem. Nic nie mówiąc po prostu mnie
przytulił.A potem wyszedł z pokoju. Prwade mówiąc poczułam ulgę
że mu to powiedziałam. Teraz czuje że mój umysł jest czysty.
Nie chciałam spać sama więc
postanowiłam ściągnąć May z pokoju Zayna. Zaborczy dupek.
Weszłam do pomieszczenie drzwi obok , ale tam nikogo nie był. Może
poszła do siłowni. Wzruszyłam ramionami i poszłam popływać.
MAY'S POV
Wyszłam z salonu wkurwiona na Zayna bo
nie pozwolił mi oglądać tej durnej zabawy, poszłam do naszego
pokoju (czyli mojego i Zayna) żeby się uspokoić troszeczkę.
Weszłam i się rozejrzałam po pokoju moją uwagę przykuła paczka
papierosów na komodzie, podeszłam do niej i zabrałam fajki i
wyszłam z pokoju, na początku myślałam żeby iść na taras ale
skapłam się że mnie zobaczą więc wróciłam do pokoju i weszłam
na balkon zamykając za sobą drzwi podeszłam do barierek i przez nie
przeszłam i pomału zeszłam na dół i poszłam w głąb ogrodu.
Znalazłam ukrytą między drzewami ławeczkę, usiadłam na niej i
zapaliłam jedną fajkę, pomogła mi się trochę zrelaksować i
zaczęłam rozmyślać dlaczego w ogóle zgodziłam się być dziewczyną
Malika? On teraz zachowuje się gorzej niż jak był tylko moim
porywaczem. Mam go dość jak będzie się tak dalej zachowywał to
się zemszczę będę robić mu siarę na każdym kroku, wyprowadzę
się z jego pokoju do Caro, ona zapewne się ucieszy. Musimy się stąd wydostać, mam dość siedzenie pod kluczem i nie mogę nigdzie
sama iść bo się boją że im spierdolę ale ja miałabym sama u cieć
i co zostawić Caro na ich pastwę nie ma mowy. Przez kilka godzin
siedziałam, rozmyślałam i spaliłam prawie cała paczkę fajek.
Jestem ciekawa czy skapli się że mnie w domu nie ma. Wstałam z
ławeczki i zaczęłam spacerować po ogrodzie tylko tak żeby mnie
nie zobaczyli, zapaliłam kolejnego papierosa i szłam dalej nagle
zobaczyłam mały staw podeszłam do niego i usiadłam i oglądałam
pływające w nim rybki. Siedziałam tak do rana i rozmyślałam nad
swoim życiem jak by było gdyby nas nie porwali. Myślałam nad tym
żeby wrócić do domu ale zrezygnowałam z tego, było mi trochę zimno ale nie przejęłam się tym . Jak słońce świeciło wysoko
wstałam i kierowałam się z powrotem do miejsca gdzie byłam na
początku ale jakiś głos mnie zatrzymał, odwróciłam się i
zobaczyłam jak w moją stronę zmierzał Liam, wydawało mi się że
w jego oczach widziałam ulgę i złość nie wiedziałam dlaczego
poczuł ulgę jak mnie zobaczył przecież ja dla nikogo nic nie
znaczne w tym domu no może tylko dla Caro ale ona zaczyna się ode
mnie oddalać to wszystko przez chłopaków to oni nas rozdzielili,
ja chce wrócić do czasów kiedy mieszkałyśmy w Polsce i robiłyśmy
wszystko razem. Moje rozmyślenia przerwał głos chłopaka.
-Cześć, możemy pogadać?
-Cześć, tak chodź znam takie
ustronne miejsce gdzie możemy pogadać.-zaprowadziłam go do tej
schowanej między drzewami ławeczkę.
-Dlaczego uciekłaś z salonu i ogólnie
z domu?-spokojnie się zapytał.
-Bo mam dość zazdrosnego Zayna to
tyle.
-Dlatego bo cie kocha.
-Taaa.. ale ja nie jestem jego
własnością żeby mi wszystko zabraniał, ja mu niczego nie
zabraniam.
-Ja to wiem ty to wiesz on też to wie
ale to jest Zayn i chce być w centrum twojej uwagi.
-Ale jest to że chciałam zobaczyć
Harrego w całej okazałości, przecież to nic złego.
-Może dla ciebie ale dla Malika to
duża sprawa, zapewne chciałby żebyś tylko jego nago oglądała.
-No dobra prze proszę go za to ale musi
przestać być takim zazdrośnikiem.
-O tym to z nim musisz pogadać a nie
ze mną.
-Dzięki Liam że ze mną pogadałeś i
posiedziałeś a teraz zostaw mnie samą.
-Nie ma mowy, idziesz ze mną do domu
wszyscy się o ciebie martwił. Wstajemy.-poganiał mnie więc się
poddałam i z nim do domu poszłam, ale i tak z nikim gadać nie
będę, nie mam ochoty wystarczyła mi rozmowa z Li, okazał się być
bardzo fajnym i pomocnym chłopakiem. Weszliśmy do domu i od razu
wszyscy do mnie podbiegli najpierw przytulili a potem zaczęły się
pytania na żadne nie odpowiedziałam i poszłam do kuchni nalać
sobie soku, wypiłam i skierowałam się prosto do pokoju Malika się
umyć i przebrać. Za mną ktoś szedł ale nie zwracałam na to
uwagi miałam tylko jeden cel umyć się i coś zjeść. Weszłam do
pokoju, podeszłam do garderoby i wyciągnęłam dresy i poszłam do
łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i się ubrałam.
Potem
uczesałam i wysuszyłam włosy. W łazience siedziałam około 30
minut, wyszłam z łazienki a w pokoju zastałam Zayna, obserwował
każdy mój ruch. Skierowałam się w stronę drzwi bo chciałam wyjść
ale mi się nie udało bo prze de mną stanął Zayn.
-Gdzie idziesz, musimy pogadać,
nie sądzisz?
-Nie mam z tobą o czym
rozmawiać-fuknęłam na niego.
-Mi się wydaje że jednak mamy,
siadaj.-powiedział i pokazał na łóżko, niechętnie ale zrobiłam
to co chciał.
-Dlaczego tak nagle wyszłaś z salonu?
-Bo miałam cię dość.
-Co ja zrobiłem?
-Pomyśl!-warknęłam na niego.
-Chodzi ci o to że nie pozwoliłem ci
oglądać gołego Haze. Jezu, dziewczyno masz o co się obrażać. Ja
po prostu nie chce żebyś innych facetów oglądała nago, tylko
mnie.
-Ale ja mam cię na co dzień a innych
nie, a chciałam zobaczyć Harrego nago bo chciałam cię wkurzyć.
Tylko tyle a ty od razu mi tego wszystkiego zabraniasz. Wiesz przecież
że jestem z tobą i tylko z tobą.
-Miło mi to słyszeć, ale nie
musiałaś z takiego powodu od razu na noc z domu uciekać.
-Musiałam pomyśleć. Chciałam cię
przeprosić za moje zachowanie, głupio się zachowałam,
przepraszam.
-Przeprosiny przyjęte, ale nie rób
już tak, ok?
-Ok, możemy zejść na dół bo głodna
jestem.
-Jasne, chodź.-wziął mnie za rękę i
wyprowadził z pokoju. Zeszliśmy na dół a Caro od razu na mnie
naskoczyła.
-Gdzie ty kurwa byłaś przez cały
dzień-podeszła do mnie bliżej i powiedziała z małym
uśmieszkiem-Dlaczego czuje fajki?
-Jakie fajki, o co ci chodzi?
-Śmierdzi tu fajkami i to nie od
Malika, a ja dzisiaj nie paliłam. May czy ty zaczęłaś palić?
-Zapaliłam, musiałam się odstresować.
-Że co kurwa! Ty nie będziesz
palić!-krzyknął tym razem na mnie Zayn.
-Bo co? Nic mi nie zrobisz a i tak nie
mam zamiaru więcej palić bo to nie jest dobre.
-To po co paliłaś jak ci nie smakują,
a tak w ogóle skąd je wzięłaś-zapytał.
-Z naszego pokoju, a co?
-No to teraz wiem dlaczego mi paczka
fajek zniknęła.-westchnął poirytowany.
-A skąd miałam je wziąść?- Caro
dziwnie się na mnie patrzyła potem odezwała.
-Dała bym ci... przynajmniej nie miała
być hai. Trzeba czasem myśleć May.
-Nasz pokój był bliżej, a po za tym
nie chciałam grzebać ci w rzeczach.
-Moje fajki są twoimi fajkami. Amen.
Dobranoc.-powiedziała i poszła sobie.
-Ja idę coś zjeść bo nie jadłam
prawie cały dzień.-powiedziałam i skierowałam się do kuchni.