Pieprzona miłość
CAROLINE'S POV
To już druga połowa a wynik nadal
0:0. Założyłyśmy się z chłopakami że jeśli to oni wygrają(
czyli Anglia) to my robimy kolacje, a jeżeli my wygramy oni ją
robią.
-No już kurwo strzelaj!-krzyknęłam
podskakując na kanapie-przecież jeszcze nie wyszedłeś na spalony.
-Wiesz że on cię nie słyszy?-zapytał
rozbawiony Harry.
-Tym lepiej dla niego Harriet.
-Przestań tak na mnie mówić.
-Jak?
-Ty dobrze wiesz jak!
-Harriet ja naprawdę nie wiem o co ci
chodzi-droczyłam się z nim.
-Yhm-jego twarz stała się czerwona-jesteś taka wkurwiająca.
-Też cię kocham-uśmiechnęłam się
do niego.
Dalsza część meczu przebiegła w
ciszy. Na szczęście polska wygrała ,golem strzelonym przez Milika w
ostatniej minucie.Jak dobrze że nie musimy robić tej kolacji , bo
tak bardzo mi się nic nie chce.Chłopcy byli wściekli, ale poszli
do kuchni robić coś, co nazywają gotowaniem. Razem z May
siedziałyśmy na kanapie i oglądałyśmy pierwszą część
Szybkich i wściekłych. W połowie filmu przynieśli nam ( i sobie
oczywiście ) Kanapki z szynką ogórkiem i pomidorem. Naprawdę?!
Pięć osób robiło 20 kanapek przez godzinę?! Do tego trzeba mieć
kurwa talent.
*~*~*~*
Jest trzecia w nocy a my właśnie
kończymy ostatnią część Szybkich i wściekłych.To naprawdę
niezły film , koniecznie muszę się wybrać na siódemkę, choćby
nie wiem co.
-To teraz Horror-krzyknął uradowany
Niall.
-NIE!-zaprotestowałam gwałtownie.
-Tak, chyba że się boisz?- Lou
poruszał zabawnie brwiami.
-Boje się-pokiwałam głową, przez co
wyglądałam jak mała przestraszona dziewczynka.
-Panowie, odkryliśmy słaby punkt
Caroline, świętujmy.Włącz kobietę w czerni Ni.
-Ok.
Nachylił się w stronę pilota ale go
zatrzymałam.
-Nie, nie rób tego , błagam- zrobiłam
oczy zranionego kotka, uwieszając mu się na ramieniu.
Harry korzystając z mojej nie uwagi
sięgną po pilota i włączył film. Pierwsza scena była okropna,
trzy dziewczynki bawiły się lakami , nagle wstały podeszły do
okna i przez nie wyskoczyły. Cała posikana wtuliłam się w ramię
Lou, który mnie opiekuńczo przytulił. Zauważyłam z pod jego pachy
że May wtula się w Zayna jak mała dziewczynka. Czyli nie tylko ja
się boję. Nagle poczułam jak coś mnie odciąga od bezpiecznych
ramion Louisa. Pisnęłam przeraźliwie i za chwilę opierałam się
o tors Nialla który oplatał mnie ramionami.
-Hej, oddaj mi Caro-zaprotestował Lou.
-Nie ona jest moja-Ni mocniej mnie do
siebie przycisnął.
-Jestem teraz samotny-zachlipał
szatyn-Harry przytul mnie.
Podreptał uroczo do przyjaciela i
rzucił się na niego udając że płacze.
Film był coraz straszniejszy a ja
wtulona w Nialla , szczelnie okryta kocem i z poduszką na twarzy
"oglądałam" go. W momencie kiedy bohater chodził po
skrzypiącym nawiedzonym domu szeptałam"nie wchodź tam, nie
wchodź tam do cholery"a Ni gładził mnie uspokajająco po
plecach.Usłyszałam skrzypnięcie schodów a potem huk zamykanych
drzwi , coś szurało po dywanie i nagle jakaś ręka złapała mnie
za stopę. Zaczęm piszczeć jak opętana a łzy same leciały mi po
policzkach.Światła zapaliły się i zobaczyłam że tym idiotą był
Harry. Nie mogąc się uspokoić, oplotłam Nialla nogami w pasie i
płakłam w jego ramie. Blondyn przytulił mnie mocno kołysząc w
przód i w tył nucąc nie zananą mnie melodię. Jak przez mgłę
słyszałam ja May opieprza Harrego za jego głupotę a potem głośny
plask i huk. Obróciłam głowę i zobaczyłam Hazze siedzącego na
dywanie i trzymającego się za twarz. May stała nad nim i masowała
rękę.
Schowałam twarz w koszulce Ni i
wtuliłam się mocniej a on nie przestawał nucić.
*~*~*~*
Muzyka.. Włącz!!
Przebudziłam się kiedy słonce
wychodziło z poza horyzontu.Chyba musiałam zasnąć w ramionach
Nialla bo obudziłam się w jego pokoju. Ściągnęłam z siebie rękę
blondyna i cicho wstałam z łóżka żeby go nie obudzić.Przeszłam
po ziemnej podłodze do mojego pokoju. May nie było, pewnie śpi z
Zaynem. Wzięłam fajki i skierowałam się na taras. Kiedy otwierałam
przeszklone drzwi zobaczyłam May i Zayna stojących bardzo blisko
siebie. Usłyszałam urywek ich rozmowy.
-Będziesz moja?-spytał Zayn.
-Przecież już jestem.
-Ale tak oficjalnie. Czy zostaniesz
moją dziewczyną?
-C..co?
-May czy zostaniesz moją dziewczyną.
ŻE CO KURWA?!Szczęka opadła mi do
samej ziemi, stałam tam jak słup soli i patrzyłam na nich.
-Ja.. ja nie wiem.. to..
-Proszę May...Kocham cię. Wiem że to
krótko, ale ja już chyba zawsze cię kochałem. Błagam nie
odmawiaj mi... nie łam mi serca.
Nie czekałam na ciąg dalszy i
pobiegłam do frontowych drzwi. Zamknęłam je za sobą i usiadłam na
schodku i zapaliłam papierosa. Nie wierzę w to co przed chwilą
usłyszałam. Jak on może ją kochać? Przecież ją porwał,
zgwałcił, uderzył, jak ON może kochać May? Zaciągałam się
fajką i szybciej niż lokomotywa wypuszczałam dym. Pieprzona miłość!
Niszczy każde postanowienie. Przecież kurwa miałyśmy być nie
ugięte, miałyśmy uciec. Po moich policzkach zaczęły spływać
łzy. Skoro May zostaje to ja odejdę. Wstałam ze schodka i weszłam
do domu. Nie będę uciekać , to by było zbyt łatwe, nie w moim
stylu. Szybko weszłam po schodach modląc się żeby Martyny nie
było w pokoju.Moje szczęście, pewnie migdaliła się z tym
chujem.Wyciągnęłam żyletkę z pod materaca. Witaj moja jedyna
przyjaciółko
.Usiadłam na ziemi za łóżkiem tak że nie było mnie
widać. Przyłożyłam metal do skóry i mocno przycisnęłam ,
przeciągając. Dzisiaj nie będę się cackać. Nadszedł dzień
mojej śmierci.Patrzyłam jak żyła pęka pod naciskiem żyletki
krew wylewa się nie pohamowanie. To samo robiłam z drugim
nadgarstkiem. Potem płytsze ciecie na około ran żeby było
ładnie.Przed oczami zobaczyłam mroczki, następnie mgła zasłoniła
mi oczy. Zimny metal wypadł z mojej dłoni.
-Miło był was poznać, pieprzone
chuje-szepnęłam ostatnimi siłami i odpłynęłam.
MAY'S POV
Po akcji Harrego, Karo ciągle była
wtulona w Nialla, a ja w bok Zayna. Po skończonym filmie Niall
zaniósł Karo do siebie reszta chłopaków też się zmyła do
siebie, zostałam tylko ja z Malikiem, musieliśmy trochę ogarnąć
salon był cały w popcornie i chipsach. Po lekkim ogarnięciu
salonu, poszliśmy na taras chwile po oddychać świeżym powietrzem.
Staliśmy w ciszy przez chwile potem Zayn wyciągnął papierosa i go
zapalił.
-Mógłbyś przy mnie nie palić?
-Czemu?
-Bo nie lubię jak się przy mnie pali.
-A Karo przy tobie nie pali?
-Nie kiedy pali ale tylko jak jesteśmy
na jakimś spacerze czy coś a tak nie.
-Aha, ja też postaram się przy tobie
nie palić ale tego skończę.
-Ok, niech będzie.-nastała cisza,
czekałam aż spali fajkę i wrócimy do środka.
-Będziesz moja?-wypalił nagle Mulat.
-Przecież już jestem.
-Ale tak oficjalnie. Czy zostaniesz
moją dziewczyną?
-C..co?-on się w głowę uderzył,
najpierw porywa i gwałci a potem zachowuje się jak wielki
dżentelmen i romantyk.
-May zostaniesz moją
dziewczyną?-zapytał ponownie.
-Ja..ja nie wiem...to
-Proszę May...Kocham cię. Wiem że to
krótko, ale ja już chyba zawsze cię kochałem. Błagam nie
odmawiaj mi... nie łam mi serca.-padł na kolana i przytulił się
do mojego brzucha.
-Dobrze, zgadzam się.-wstał wziął
mnie w ramiona i okręcił wokół własnej osi.
Cieszył się jak dziecko które
dostało cukierka. Po kilku minutach uspokoił się więc mogliśmy
iść na górę spać ale najpierw musiałam iść po pidżamę.
-Idź do siebie ja za chwile do ciebie
przyjdę, tylko po pidżamę pójdę.-powiedziałam kierując się do
mojego pokoju.
-Nie potrzebujesz pidżamy, mogę dać
ci swoją podkoszulkę przecież.
-Ale jednak wole swoją może kiedyś
indziej skorzystam z twoich podkoszulek.-gdy to powiedziałam
weszłam do pokoju a tam zobaczyłam Karolinę we krwi, miała
poprzecinane nadgarstki.
-Zayn, przynieś ręczniki i dzwoń po
pogotowie.-krzyknęłam tak głośno że wszyscy się zlecieli, Niall
podbiegł do niej i wziął w swoje ramiona, wzięłam od Malika
ręczniki i uklękłam obok Karo, ręcznikiem zaczęłam tamować
lecącą krew z jej nadgarstków.
-Zadzwonił ktoś po pomoc?
-Tak, będzie za chwilę.-odpowiedział
mi Lou.
Czekaliśmy na karetkę nie całe 10
minut, zabrali ją od razu. Ja, Zayn i Niall pojechaliśmy od razu jak
ją zabrali. Reszta miała dojechać do nas później, jechaliśmy
jakieś 20 minut, gdy dojechaliśmy ja wraz z Niallem wybiegliśmy z
samochodu jak oparzeni, pobiegliśmy do szpitala, potem do recepcji.
-Dzień dobry przywieziono tu dziewczynie
po próbie samobójczej.-zapytałam
-Czy jesteś jej rodziną?-zapytała
pielęgniarka
-Tak, siostrą.
-Dobrze, jest w pokoju 23, drugie
piętro.
-Dziękuje.-podziękowałam i ruszał w
stronę wind, ale winda była zapchana ludźmi więc pobiegliśmy po
schodach. Po niecałych 5 minutach byliśmy pod salą ale nie chcieli
nas wpuścić. Usiedliśmy na krzesłach przed salą i czekaliśmy aż
lekarz wyjdzie a w między czasie dotarł do nas Zayn. Po niecałej
godzinie wyszło do nas dwoje lekarzy.
-Kto z państwa jest rodziną pani
Caroline.
-Ja. Co z nią?-zapytałam.
-Nie odzywa się, nie chce rozmawiać z
psychologiem. Zaszyliśmy jej rany, straciła dużo krwi. Musi teraz
odpoczyawać proszę przyjść jutro.
-Niech mi pan pozwoli się z nią
zobaczyć.-błagałam lekarza, musiałam się dowiedzieć dlaczego to
zrobiła.
-Przykro mi, pacjentka musi mieć teraz
spokój, odwiedziny dopiero jutro.
-No dobrze przyjedziemy jutro.-gdy to
powiedziałam chciałam wyjść z oddziału ale Niall musiał
dorzucić swoje trzy grosze.
-Ja nigdzie nie idę dopóki jej nie
zobaczę.
-Niall daj spokój i tak ci nie
pozwolą.-powiedziałam do niego.
-Co mnie to ja chce ją tylko zobaczyć.
-Dobra tylko pięć minut-Poczekaliśmy
na niego przed salą, jak wyszedł miał skwaszoną minę, nie
pytałam dlaczego bo już wiedziałam. Pojechaliśmy do domu, tam
każdy poszedł do swojego pokoju. Ja wzięłam pidżamę i poszłam
się umyć a potem się trochę przespać, ale spać poszłam do Zayna bo u siebie nie mogłam bo miałam przed sobą widok Caro we krwi.
Przytuliłam się do boku Malika i słuchając bicia jego serca
zasnęłam.
Pidżama |
CAROLINE'S POV
Obudziłam się z ogromnym bólem
głowy. Otworzyłam oczy przez co poraziło mnie jasne światło. Yhm
znam to...szpital. Prawdopodobnie w ostatniej chwili ktoś mnie
znalazł i uratował.Stawiam na May.
-Dzień dobry, jak się pani
czuje-odwróciła, się w stronę drzwi.
Stał tam młody przystojny lekarz.
-Chujowo.
-Chciałbym abyś porozmawiała z
psychologiem-oznajmił poważnie.
-Chciała bym stąd wyjść-odpowiedziałam
tym samym tonem.
-Niestety nie będzie to możliwie
wypuścimy panią dopiero po jutrze jeśli wszystko pójdzie dobrze.
-Cokolwiek-przewróciłam na niego
oczami.
W tym momencie do sali weszła starsza
kobieta w ciemno niebieskim kitlu.
-Witam jestem doktor Windy.
Obróciłam się w stronę ściany i
usiłowałam ją ignorować. Słyszałam jak siada na stołku obok
łózka.
-Porozmawiaj ze mną proszę, zobaczysz
będzie cie lepiej jak z siebie to wyrzucisz...
Prowadziła swój monolog ale ja jej
nie słuchałam. Kompletnie wyłączyłam myślenie i bezpłciowo
patrzyłam na białą ścianę.Po pół godzinie psycholog odpuściła
i wyszła razem z lekarzem.Jeśli myślą że coś im powiem to się
grubo mylą. Rok temu przechodziłam przez to samo. Psycholodzy,
psychiatrzy, zakład zamknięty na miesiąc, reputacja wariatki.
Gdybym słuchała tych doktorków od siedmiu boleści dawno zamknęli
by mnie w Tworkach.
Usłyszałam skrzypnięcie drzwi i
ciche kroki. Ktoś usiadł na brzegu łóżka.
-Caroline..-w pomieszczeniu zabrzmiał
cichy głos Nialla-powiedz mi.Dlaczego? Czy było ci z nami aż tak
źle? Wiem że na początku nie było najlepiej, ale się staramy.
Jego głos brzmiał tak bardzo
smutno...chciałam go przytulić i powiedzieć że już nie będę.Ale
otrząsnęłam się z tej chwili słabości.
-Proszę Caro...nie chcę cię stracić
księżniczko-jego głos zaczął się łamać.
Spojrzałam w jego oczy, ból, smutek,
żal, nic więcej. Po jedyńcza łza spłynęła po moim policzku.Nie
rób mi tego Ni. Krzyknęłam w duchu. Moje serce zaczęło boleśnie
się łamać na tysiące małych kawałeczków. Odwróciłam głowę,
nie potrafiłam patrzeć na jego załamaną twarz. Poczułam jego
dłoń na mojej , podniósł ją i musnął ustami opuszki moich
palców.I poszedł sobie. Kiedy tylko drzwi zatrzasnęły się,
wybuchnęłam głębokim płaczem.Dlaczego ja do cholery ryczę?
Dlaczego nie mogę patrzeć na jego cierpienie? Raniłam tak wiele
ludzi i nigdy mnie to nie dotykało. A on...po prostu...mięknę przy
nim.
-CO TY ZE MNĄ ROBISZ?!-krzyknęłam na
całe gardło.
Następne słowa zdusił głośny
szloch.
Zayn żako zakochany???? W May??? Nie dziwie się Caro . Zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://lukehemmingsija.blogspot.com/?m=1
Nie rozumiem mayi
OdpowiedzUsuńWielkie podziękowania dla tego wspaniałego człowieka o imieniu Dr. Agbazara, wielki rzucający, który przywraca radość z pomocy w przywróceniu mojego kochanka, który oderwał się ode mnie cztery miesiące temu, ale teraz, z pomocą dr. Agbazara, wielka miłość, rzuca zaklęcia. Dzięki mu. Możesz również poprosić go o pomoc, gdy będziesz go potrzebować w trudnych czasach: ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp ( +2348104102662 )
OdpowiedzUsuń