Spina
LIAM'S POV
Zaczęło mnie suszyć więc zwlokłem
się z łózka i wyszedłem z pokoju z zamiarem pójścia do kuchni.
W korytarzu spotkałem Lou. Uśmiechał się od ucha do ucha.
-Z czego się tak ciesz. May ci dała?
-Nie, przecież nie może.
-Chodź do kuchni i opowiadaj.
Usiedliśmy na stołkach barowych i
otworzyliśmy swoje piwa. Jestem ciekawy co go tak uradowało, no bo
przecież nie jedzenie.
-Wiec pojechaliśmy do restauracji, i
May opowiedziała mi o tym co zrobił jej Zayn.
-To nie jest wszystko, wiem
to-obdarowałem go przeszywającym spojrzeniem.
-Nie mogę powiedzieć, no... obiecałem.
-Stary wiesz że nikomu nie wygadam.
-Ok...zrobiła mi laskę w samochodzie,
ona jest niesamowita-oczy zaświeciły się mu jak małemu dziecku.
Za plecami usłyszałem warknięcie.
Obróciłem się i zobaczyłem mega wkurwionego i pijanego
Zayna. Pod szedł do Lou i chwycił go za ubrania.
-Zmusiłeś ją do
tego-krzyknął,-przyznaj się.
-Nie-odpowiedział speszony Louis-ja
tylko spytałem, sama się zgodziła.
-Nie wierze ci kurwa! Ona nigdy by się
tak łatwo nie zgodziła.
-Ale sam przyznaj że Lou nie da się
oprzeć-wtrąciłem się.
-Zamknij się Liam-warknął na mnie
jeszcze bardzie wkurwiony-chyba że tobie też obciągnęła!
-Nie , stary wyluzuj! Może spytaj May
ona wie najlepiej.
Spiorunował nas spojrzeniem i poszedł
na górę.
-May mnie zabije-zaskomlał
Louis-Zabije mnie.
CAROLINE'S POV
Martyna opowiedziała mi o jej kolacji
z Lou. Nie wirze że ona to zrobiła.Przecież miałyśmy być nie
ugięte i w ogóle. A ona się tak po prostu zgodziła.Kiedy przyszła,
po swojej opowieści od razu zasnęła.Ale mi nie dawało coś
spokoju, tylko nie wiedziałam co. Postanowiłam że pójdę zapalić,
to na pewno ukoi moje myśli.Wyciągnęłam papierosy i ruszyłam w
stronę drzwi, kiedy je otworzyłam wpadłam na pijanego Zayna. Był
na maxa wkurwiony.
-Przepuść mnie-warknął.
-Zależy czego chcesz.
-Porozmawiać z May.
-Dobrze-odpowiedziałam ze stoickim
spokojem-ale zanim wejdziesz wytrzeźwiej i się uspokój, bo zrobisz
coś czego będziesz potem żałował.
-Wpuść mnie do cholery-krzyknął.
-Zayn, powiedz, co jeśli wejdziesz i w
nerwach zrobisz coś May-spojrzałam na śpiącą przyjaciółkę- co
jeśli zranisz ją tak że nie będzie wstanie na ciebie patrzeć?
Nie chcesz tego prawda?
Skinął niezauważalnie głową
-Przemyśl to sobie Malik, bo jeśli
będzie przez ciebie płakała, nie ręczę za siebie.
-Usiłujesz mi grozić?-zaśmiał się.
-Nie Zayn-spojrzałam mu głęboko w
oczy-ja ci to obiecuję.
Spojrzał ponad moje ramię na May, w
jego oczach widziałam czułość. To urocze.
Wyszedł chwiejnym krokiem
przytrzymując się ściany.
Pokręciłam głową i skierowałam się
w stronę tarasu.
*~*~*~*
Wstałam o szóstej rano. Boże jakim
cudem... May też była na nogach. ubrałyśmy się i razem zeszłyśmy
na śniadanie. W kuchni siedział Liam z Niallem który wpieprzał
jakieś chipsy.
-No... czekałem na was, co na
śniadanko?
May wzruszyła ramionami a ja go olałam
wyciągając jogurt z lodówki.Usiadłam obok Liama i zaczęłam
wcinać. May wzięła jakieś owoce i usiadła obok mnie.Ni patrzył na
nas oczami zbitego psa. Dokończyłam swój posiłek i poszłam na
górę i przebrałam się w strój , May przyszła zaraz za mną i
zaczęła się przebierać w strój sportowy.
-A ty gdzie?-zapytałam zaskoczona.
-Na siłownie.
-Ok.
Zbiegłam na dół po schodach. Wyszłam
na zewnątrz. Z racji tego że było ciepło, postanowiłam popływać
na zewnątrz. Na nic nie czekając z rozbiegu wskoczyłam do
wody.Zimna ciecz okalała moje ciało i przynosiła ukojenie.
Po przepłynięciu 1500 m chciałam zrobić
kolejne 500 kiedy przy nawrocie to moje kolano zakuło i
przeskoczyło boleśnie. Wypłynęłam na brzeg i obejrzałam nogę
ze wszystkich stron. Kolano zaczęło puchnąć i sinieć. Cholera.
Powoli wstałam i podskakując dotarłam do domu. Kiedy mijałam
kuchnie zobaczyłam Zayna. Siedział na krześle jak zabity i łykał
tabletki, wymieniliśmy spojrzenia i poszłam dalej. Zaraz przed
schodami spotkałam Nialla.
-Co ci się stało-spytał.
Mam małe deja vu.
-Kontuzja w basenie nic takiego.
-Może trzeba do lekarza-zmartwił się.
-Nie, przyłożę lód i będzie dobrze.
Weszłam na pierwszy stopień, ale nie
było mi dane iść dalej bo Niall podniósł mnie jak pannę młodą
i wniósł po schodach. Ostrożnie wszedł do pokoju i posadził mnie
na łóżku. Podszedł do naszych jeszcze nie rozpakowanych toreb, no
tak szafa jeszcze nie przyszła, i wyciągnął dresy i bieliznę.
-Ubieraj się-powiedział podając mi
rzeczy.
Stanęłam na jednej nodze i powoi
ściągnęła strój , sięgnęłam po ręcznik leżący na łóżku i
dokładnie wytarłam swoje ciało. Niall patrzył na mnie ze
skupieniem , a w jego spodniach zaczął tworzyć się
namiot. Zaśmiałam się cicho i założyłam bieliznę a na to
dres. Doskoczyłam to toreb i wyszperałam skarpetki które też
założyłam.
-May nadal na siłowni?-odezwałam się
w końcu.
-Tak, zamknęła się tam i nikogo nie
chce tam wpuścić.
-Yhm.
Wstałam z łóżka i zaczęłam skakać
w stronę drzwi, ale Ni złapał mnie w tali i przytrzymał przy
sobie.
-Na dół, jestem głodna.
Znowu wziął mnie na ręce i zaniósł
do salonu gdzie posadził mnie na kanapie.
- Na co masz ochotę?- zapytał
poważnie.
-Na spaghetti.
-A coś łatwiejszego?
-To jest łatwe.
-Powiedz mi jak to się robi.
-Gotujesz makaron, podsmażysz mięso,
ale tak żeby go nie spalić, wlewasz do mięsa sos ze słoika ,
odcedzasz makaron i polewasz sosem, na to trzesz ser. Normalnie fizyka
kwantowa-dodałam z sarkazmem.
-Rzeczywiście łatwe-uśmiechnął się
promiennie i pobiegł do kuchni.
Po dwudziestu pięciu minutach przyniósł
mi talerz pełny makaronu, wyglądało pysznie. Wzięłam od niego
potrawę i nawinęłam odrobinę na widelec.
-Mmm, pyszne-powiedziałam z pełną buzią-jak na spaghetti całkiem spoko.
-Dzięki-wyszczerzył się.
Poszedł po swój talerz, usiadł obok
mnie i włączył program o motorach. Oglądanie z chłopakami
telewizji nie jest tak skomplikowane jak by się wydawało. Jeśli
lubisz nogę i szybkie pojazdy, obejdzie się bez bójki o pilota.
Godzinę później przyszła zmęczona May i ze stęknięciem opadła
na kanapę.
-Ni...-zawróciłam się do
blondyna-przyniesiesz mi lód?
-Jasne-niemal zeskoczył z kanapy.
-Coś ty mu zrobiła- zdziwiła się
May.
-Jemu nic, ale sobie owszem- wskazałam
na kolano.
MAY'S POV
Miałam tyle energii w sobie i nie
wiedziałam co ze sobą zrobić, pomyślałam żeby pójść na
siłownie i pozbyć się jej. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Gdy
weszłam do siłowni od razu zaczęłam się rozgrzewać a przed tym
zamknęłam drzwi na klucz. Zaczęłam się od rozciągania wszystkich
części ciała, potem przeszłam na bieżnie biegałam przez pół
godziny, jak chciałam wejść na rowerek usłyszałam kroki a potem
pukanie do drzwi, wiedziałam kto to był dlatego nie otwierałam.
-May proszę otwórz musimy
pogadać.-prosił zdesperowanym głosem Zayn.
-Jak skończę, to pogadamy i daj mi
teraz święty spokój.
-A kiedy kończysz?
-Za jakieś 2 godziny.
-Czemu tak długo, zaharujesz się.
-Musze być wysportowana dla ciebie.
-Ok, czekam niecierpliwie.
Odszedł bez kłótni, dziwne nigdy nie
odpuszczał, musiał mieć kaca bo nie było go jak przyjechaliśmy z
Lou z kolacji. On jest naprawdę dziwny i szybko zmienny. Po chwilowym
myśleniu o jego zachowaniu poszłam dalej ćwiczyć. Najpierw
rowerek, potem brzuszki a na koniec poćwiczyłam mięśnie rąk. Po
jakiś trzech godzinach wyszłam z siłowni, skierowałam się do
salonu tam siedziała Karo z Niallem.
-Ni...-zawróciłam się do
blondyna-przyniesiesz mi lód?
-Jasne-niemal zeskoczył z kanapy.
-Coś ty mu zrobiła- zdziwiłam się
-Jemu nic, ale sobie owszem- wskazała
na kolano.
-Ty kaleko, jak ty rzeź to zrobiła?
-Robiłam nawrót i tak jakoś wyszło.
-Ok, potrzebujesz lekarza, czy
wytrzymasz?
-Spoko przyłożę lód i będzie ok.
-Ok, ja idę po wodę a potem się umyć
i przebrać.
- Pośpiesz tam Nialla z tym lodem.
-Spoko.-powiedziałam i wyszłam z salonu
kierując się do kuchni. Tam był skacowany Zayn i Niall trzymający
lód w rękach.
-Hej chłopaki. Niall zanieś w końcu
ten lód Karo.
-Idę, idę.
-A ty co zabalowałeś wczoraj, że
wyglądasz jak gówno.
-No jakoś tak wyszło, ale mam jedno
pytanie i chce szczerej odpowiedzi.
-No dajesz.
-Robiłaś Louisowi wczoraj laskę?
-Skąd ci to przyszło do głowy!
-Usłyszałem kawałek rozmowy Lou z
Liamem.-kurwa nie żyje.
Szybko wyszłam z kuchni i od razu
skierowałam się na schody i do pokoju Lou. Wpadłam do jego pokoju
jak burza trzaskając drzwiami i zamknęłam je na klucz.Podeszłam do niego i dałam mu otwartą ręką w twarz.
-Obiecałeś kurwa że nikomu nie
powiesz, a ty co ? Przy pierwszej okazji się wygadałeś.
-Przepraszam, naciskał na mnie to mu
powiedziałem, naprawdę przepraszam.
-Co mi z twoich przeprosin, jak Zayn
się wkurwi jak to potwierdzę. Nigdy ci już w niczym nie pomogę, radź sobie sam.-Wyszłam z jego pokoju. Poszłam do swojego wzięłam dres i poszłam
do łazienki się odświeżyć, miałam znowu za dużo energii, więc
pomyślałam że pójdę pobiegać tylko muszę ze sobą któregoś
wziąć Lou odpada bo jestem na niego wkurwiona, Zayn jest
skacowany i wkurwiony na mnie, Niall opiekuje się Karo, Harry
pojechał gdzieś i nie wiem kiedy wróci, został mi tylko Liam on
może być. Po 15 minutach wyszłam z łazienki i poszłam odłożyć
niepotrzebne rzeczy do pokoju. jak odłożyłam to skierowałam się
do pokoju Li, zapukałam po kilku sekundach dostałam pozwolenie na
wejście.
-Liam... mam prośbę pójdziesz ze mną
pobiegać?
-Nie chce mi się nie możesz z kimś innym.
-Nie bo Niall opiekuje się Karo, Zayn
skacowany, Harry gdzieś pojechał a na Lou jestem obrażona więc
zostałeś tylko ty. Proszę!
-Dobra, czekaj na mnie przed wyjściem.
-Ok tylko rusz dupę.-powiedziałam i
wyszłam z jego pokoju, skierowałam się na dół po schodach i tam
spotkałam Zayna.
-O w końcu cię znalazłem , możesz mi
odpowiedzieć na wcześniejsze pytanie i przy okazji powiedzieć gdzie
teraz się wybierasz.
-Teraz wybieram się biegać z Liamem
żeby ciebie nie męczyć, a co do wcześniejszego pytania to tak
zrobiłam mu ale nie dlatego bo chciałam, tylko po to żeby się
ode mnie odczepił, nie chciałam ci mówić bo wiem jak byś
zareagował Lou już ode mnie dostał więc ty go zostaw.
-Wiesz nie mogę go tak zostawić ale
że dostał od ciebie daje mu dzisiaj spokój, a czemu pobiegać
za mało ruchu dziś miałaś.
-Musze wyzbyć się złej energii a
ciebie nie chce dzisiaj maltretować.-gdy to powiedziałam wpiłam się
w usta Zayna, przez chwile był zdezorientowany ale potem odwzajemnił
pocałunek. Całowaliśmy się przez dłuższą chwile do puki nam
taki jeden pan nie przeszkodził a był nim Liam.
-Sorry że wam przeszkadzam ale
mieliśmy iść biegać z May
-Tak już idę.-chciałam iść ale
ręka oplatająca mnie w tali mi przeszkodziła była ona Malika.
-Liam jak się do niej w jakiś sposób
dobierzesz to nie żyjesz.
-Spoko, widziałem ślad jaki zostawiła
Lou, ja takiego nie chce a od ciebie tym bardziej.
-Widzisz Malik jak nie chcesz śladu na
mordce to mi nie podskakuj.
-Ja się akurat nie boję konsekwencji mała.
Bo ja mogę cię dotykać kiedy chce i o której chce a oni nie.
-Nie o tym mówię ,mówię o twoim
zachowaniu a nie o dotykaniu idioto. Ale koniec idę biegać papa,
widzimy się za 2 godzinki.
-Czemu dwie.-oboje jęknęli
-Bo ja tak mówię, Malik wytrzymasz
beze mnie tyle czasu, pójdziesz się przespać, jak wstaniesz ja
już będę w domu.
-Okej.-jęknął i poszedł do swojego
pokoju.
-Idziemy?-zapytałam Li.
-Idziemy.-odpowiedział idąc pomału
za mną jak żółw.
Pobiegliśmy do parku niedaleko ich
domu, biegaliśmy tam z półtorej godziny, rozmawialiśmy trochę w
drodze powrotnej o wszystkim i niczym aż doszliśmy do domu. W
salonie nadal siedziała Karo z Niallem i reszta chłopaków.
Podeszłam od tyłu do Zayna i pocałowałam go w policzek.
-Hej jak się czujesz? Kac wyleczony?
-Hej, teraz jak przyszłaś to mi
przeszedł.-mówiąc to uśmiechnął się do mnie słodko.
-Ok ale i tak musisz poczekać na mnie
bo muszę wziąć prysznic.-jak powiedziałam tak zrobiłam , jak
wchodziłam na schody usłyszałam jego pytanie.
-Mogę go wziąć z tobą?- nie
odpowiedziałam mu, poszłam do pokoju wziąć ciuchy i skierowałam
się do łazienki. Jak weszłam od razu zamknęłam drzwi na klucz żeby
mi nikt nie wszedł. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic po
dokładnym umyciu się wyszłam, wytarłam się puchatym ręcznikiem
a potem ubrałam i wyszłam z łazienki. Od razu skierowałam się do
salonu, tam było jak zostawiłam. Podeszłam do Zayna i usiadłam na
jego kolanach. On oplótł swoje ramiona wokół mojego pasa.
-Ooo...jakie urocze
słodziaki-zachwyciła się Caroline.-normalnie rzygam tęczą.
-Pasujecie do siebie dobrze wybrałeś
Zayn- powiedział Harry.
-No wiem ja zawsze miałem zajebisty
gust.-odpowiedział mu Zaza.
-Ależ skromny.-zaczęłam się śmiać.
-Ej, a co robisz na obiad May.-wypalił
Niall.
-A co byś zjadł?
-Nie wiem wymyśl coś.
-Może być polski obiad, dawno takiego
nie jadłam.
-A co konkretniej.-zapytał Mulat.
-Schabowe, pieczone ziemniaki i
surówka.
-Chętnie spróbujemy.-powiedzieli
wszyscy oprócz Karo.
-Ok ale ktoś musi mi pomóc.
-Ja ci pomogę.- odezwał się Louis.
-No dobra, to chodź.-powiedziałam od
niechcenia.
-Idę z wami.-powiedział Zayn a potem
wstał, chwycił mnie za rękę i poszliśmy razem do kuchni.
Wyciągnęłam wszystkie potrzebne produkty, Lou kazałam obrać
ziemniaki i pokroić w grubą kostkę, ja zabrałam się za mięso i
surówkę. Obiad zajął mi niecałą godzinę. jak rozstawiałam
wszystko na stół kazałam Zaynowi wszystkich zawołać.Po zjedzonym
obiedzie poszliśmy do salonu, walnęłam się na kanapę a na mnie
położył się Liam.
-Złaś ze mnie ciężki
jesteś.-warknęłam na niego
-To się przesuń.-usiadłam, za
plecami poczułam umięśnioną klatę, odwróciłam głowę a tam Zayn, który się szczerzy jak głupi do sera.
-Co się tak szczerzysz jak głupi.
-Bo mam cię tutaj.
-Ależ romantyk z ciebie.
-Dobra koniec tych miłosnych bzdetów,
oglądamy mecz. A gra Anglia przeciwko Polsce.-uradował się Harry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz