piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 8

Spina

LIAM'S POV
Zaczęło mnie suszyć więc zwlokłem się z łózka i wyszedłem z pokoju z zamiarem pójścia do kuchni. W korytarzu spotkałem Lou. Uśmiechał się od ucha do ucha.
-Z czego się tak ciesz. May ci dała?
-Nie, przecież nie może.
-Chodź do kuchni i opowiadaj.
Usiedliśmy na stołkach barowych i otworzyliśmy swoje piwa. Jestem ciekawy co go tak uradowało, no bo przecież nie jedzenie.
-Wiec pojechaliśmy do restauracji, i May opowiedziała mi o tym co zrobił jej Zayn.
-To nie jest wszystko, wiem to-obdarowałem go przeszywającym spojrzeniem.
-Nie mogę powiedzieć, no... obiecałem.
-Stary wiesz że nikomu nie wygadam.
-Ok...zrobiła mi laskę w samochodzie, ona jest niesamowita-oczy zaświeciły się mu jak małemu dziecku.
Za plecami usłyszałem warknięcie. Obróciłem się i zobaczyłem mega wkurwionego i pijanego Zayna. Pod szedł do Lou i chwycił go za ubrania.
-Zmusiłeś ją do tego-krzyknął,-przyznaj się.
-Nie-odpowiedział speszony Louis-ja tylko spytałem, sama się zgodziła.
-Nie wierze ci kurwa! Ona nigdy by się tak łatwo nie zgodziła.
-Ale sam przyznaj że Lou nie da się oprzeć-wtrąciłem się.
-Zamknij się Liam-warknął na mnie jeszcze bardzie wkurwiony-chyba że tobie też obciągnęła!
-Nie , stary wyluzuj! Może spytaj May ona wie najlepiej.
Spiorunował nas spojrzeniem i poszedł na górę.
-May mnie zabije-zaskomlał Louis-Zabije mnie.

CAROLINE'S POV
Martyna opowiedziała mi o jej kolacji z Lou. Nie wirze że ona to zrobiła.Przecież miałyśmy być nie ugięte i w ogóle. A ona się tak po prostu zgodziła.Kiedy przyszła, po swojej opowieści od razu zasnęła.Ale mi nie dawało coś spokoju, tylko nie wiedziałam co. Postanowiłam że pójdę zapalić, to na pewno ukoi moje myśli.Wyciągnęłam papierosy i ruszyłam w stronę drzwi, kiedy je otworzyłam wpadłam na pijanego Zayna. Był na maxa wkurwiony.
-Przepuść mnie-warknął.
-Zależy czego chcesz.
-Porozmawiać z May.
-Dobrze-odpowiedziałam ze stoickim spokojem-ale zanim wejdziesz wytrzeźwiej i się uspokój, bo zrobisz coś czego będziesz potem żałował.
-Wpuść mnie do cholery-krzyknął.
-Zayn, powiedz, co jeśli wejdziesz i w nerwach zrobisz coś May-spojrzałam na śpiącą przyjaciółkę- co jeśli zranisz ją tak że nie będzie wstanie na ciebie patrzeć? Nie chcesz tego prawda?
Skinął niezauważalnie głową
-Przemyśl to sobie Malik, bo jeśli będzie przez ciebie płakała, nie ręczę za siebie.
-Usiłujesz mi grozić?-zaśmiał się.
-Nie Zayn-spojrzałam mu głęboko w oczy-ja ci to obiecuję.
Spojrzał ponad moje ramię na May, w jego oczach widziałam czułość. To urocze.
Wyszedł chwiejnym krokiem przytrzymując się ściany.
Pokręciłam głową i skierowałam się w stronę tarasu.
*~*~*~*
Wstałam o szóstej rano. Boże jakim cudem... May też była na nogach. ubrałyśmy się i razem zeszłyśmy na śniadanie. W kuchni siedział Liam z Niallem który wpieprzał jakieś chipsy.
-No... czekałem na was, co na śniadanko?
May wzruszyła ramionami a ja go olałam wyciągając jogurt z lodówki.Usiadłam obok Liama i zaczęłam wcinać. May wzięła jakieś owoce i usiadła obok mnie.Ni patrzył na nas oczami zbitego psa. Dokończyłam swój posiłek i poszłam na górę i przebrałam się w strój , May przyszła zaraz za mną i zaczęła się przebierać w strój sportowy.
-A ty gdzie?-zapytałam zaskoczona.
-Na siłownie.
-Ok.
Zbiegłam na dół po schodach. Wyszłam na zewnątrz. Z racji tego że było ciepło, postanowiłam popływać na zewnątrz. Na nic nie czekając z rozbiegu wskoczyłam do wody.Zimna ciecz okalała moje ciało i przynosiła ukojenie.
Po przepłynięciu 1500 m chciałam zrobić kolejne 500 kiedy przy nawrocie to  moje kolano zakuło i przeskoczyło boleśnie. Wypłynęłam na brzeg i obejrzałam nogę ze wszystkich stron. Kolano zaczęło puchnąć i sinieć. Cholera. Powoli wstałam i podskakując dotarłam do domu. Kiedy mijałam kuchnie zobaczyłam Zayna. Siedział na krześle jak zabity i łykał tabletki, wymieniliśmy spojrzenia i poszłam dalej. Zaraz przed schodami spotkałam Nialla.
-Co ci się stało-spytał.
Mam małe deja vu.
-Kontuzja w basenie nic takiego.
-Może trzeba do lekarza-zmartwił się.
-Nie, przyłożę lód i będzie dobrze.
Weszłam na pierwszy stopień, ale nie było mi dane iść dalej bo Niall podniósł mnie jak pannę młodą i wniósł po schodach. Ostrożnie wszedł do pokoju i posadził mnie na łóżku. Podszedł do naszych jeszcze nie rozpakowanych toreb, no tak szafa jeszcze nie przyszła, i wyciągnął dresy i bieliznę.
-Ubieraj się-powiedział podając mi rzeczy.
Stanęłam na jednej nodze i powoi ściągnęła strój , sięgnęłam po ręcznik leżący na łóżku i dokładnie wytarłam swoje ciało. Niall patrzył na mnie ze skupieniem , a w jego spodniach zaczął tworzyć się namiot. Zaśmiałam się cicho i założyłam bieliznę a na to dres. Doskoczyłam to toreb i wyszperałam skarpetki które też założyłam.
-May nadal na siłowni?-odezwałam się w końcu.
-Tak, zamknęła się tam i nikogo nie chce tam wpuścić.
-Yhm.
Wstałam z łóżka i zaczęłam skakać w stronę drzwi, ale Ni złapał mnie w tali i przytrzymał przy sobie.
-Na dół, jestem głodna.
Znowu wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu gdzie posadził mnie na kanapie.
- Na co masz ochotę?- zapytał poważnie.
-Na spaghetti.
-A coś łatwiejszego?
-To jest łatwe.
-Powiedz mi jak to się robi.
-Gotujesz makaron, podsmażysz mięso, ale tak żeby go nie spalić, wlewasz do mięsa sos ze słoika , odcedzasz makaron i polewasz sosem, na to trzesz ser. Normalnie fizyka kwantowa-dodałam z sarkazmem.
-Rzeczywiście łatwe-uśmiechnął się promiennie i pobiegł do kuchni.
Po dwudziestu pięciu minutach przyniósł mi talerz pełny makaronu, wyglądało pysznie. Wzięłam od niego potrawę i nawinęłam odrobinę na widelec.
-Mmm, pyszne-powiedziałam z pełną buzią-jak na spaghetti całkiem spoko.
-Dzięki-wyszczerzył się.
Poszedł po swój talerz, usiadł obok mnie i włączył program o motorach. Oglądanie z chłopakami telewizji nie jest tak skomplikowane jak by się wydawało. Jeśli lubisz nogę i szybkie pojazdy, obejdzie się bez bójki o pilota. Godzinę później przyszła zmęczona May i ze stęknięciem opadła na kanapę.
-Ni...-zawróciłam się do blondyna-przyniesiesz mi lód?
-Jasne-niemal zeskoczył z kanapy.
-Coś ty mu zrobiła- zdziwiła się May.
-Jemu nic, ale sobie owszem- wskazałam na kolano.

MAY'S POV
Miałam tyle energii w sobie i nie wiedziałam co ze sobą zrobić, pomyślałam żeby pójść na siłownie i pozbyć się jej. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Gdy weszłam do siłowni od razu zaczęłam się rozgrzewać a przed tym zamknęłam drzwi na klucz. Zaczęłam się od rozciągania wszystkich części ciała, potem przeszłam na bieżnie biegałam przez pół godziny, jak chciałam wejść na rowerek usłyszałam kroki a potem pukanie do drzwi, wiedziałam kto to był dlatego nie otwierałam.
-May proszę otwórz musimy pogadać.-prosił zdesperowanym głosem Zayn.
-Jak skończę, to pogadamy i daj mi teraz święty spokój.
-A kiedy kończysz?
-Za jakieś 2 godziny.
-Czemu tak długo, zaharujesz się.
-Musze być wysportowana dla ciebie.
-Ok, czekam niecierpliwie.
Odszedł bez kłótni, dziwne nigdy nie odpuszczał, musiał mieć kaca bo nie było go jak przyjechaliśmy z Lou z kolacji. On jest naprawdę dziwny i szybko zmienny. Po chwilowym myśleniu o jego zachowaniu poszłam dalej ćwiczyć. Najpierw rowerek, potem brzuszki a na koniec poćwiczyłam mięśnie rąk. Po jakiś trzech godzinach wyszłam z siłowni, skierowałam się do salonu tam siedziała Karo z Niallem.
-Ni...-zawróciłam się do blondyna-przyniesiesz mi lód?
-Jasne-niemal zeskoczył z kanapy.
-Coś ty mu zrobiła- zdziwiłam się
-Jemu nic, ale sobie owszem- wskazała na kolano.
-Ty kaleko, jak ty rzeź to zrobiła?
-Robiłam nawrót i tak jakoś wyszło.
-Ok, potrzebujesz lekarza, czy wytrzymasz?
-Spoko przyłożę lód i będzie ok.
-Ok, ja idę po wodę a potem się umyć i przebrać.
- Pośpiesz tam Nialla z tym lodem.
-Spoko.-powiedziałam i wyszłam z salonu kierując się do kuchni. Tam był skacowany Zayn i Niall trzymający lód w rękach.
-Hej chłopaki. Niall zanieś w końcu ten lód Karo.
-Idę, idę.
-A ty co zabalowałeś wczoraj, że wyglądasz jak gówno.
-No jakoś tak wyszło, ale mam jedno pytanie i chce szczerej odpowiedzi.
-No dajesz.
-Robiłaś Louisowi wczoraj laskę?
-Skąd ci to przyszło do głowy!
-Usłyszałem kawałek rozmowy Lou z Liamem.-kurwa nie żyje.
Szybko wyszłam z kuchni i od razu skierowałam się na schody i do pokoju Lou. Wpadłam do jego pokoju jak burza trzaskając drzwiami i  zamknęłam je na klucz.Podeszłam do niego i dałam mu otwartą ręką w twarz.
-Obiecałeś kurwa że nikomu nie powiesz, a ty co ? Przy pierwszej okazji się wygadałeś.
-Przepraszam, naciskał na mnie to mu powiedziałem, naprawdę przepraszam.
-Co mi z twoich przeprosin, jak Zayn się wkurwi jak to potwierdzę. Nigdy ci już w niczym nie pomogę, radź sobie sam.-Wyszłam z jego pokoju.  Poszłam do swojego wzięłam dres i poszłam do łazienki się odświeżyć, miałam znowu za dużo energii, więc pomyślałam że pójdę pobiegać tylko muszę ze sobą któregoś wziąć Lou odpada bo jestem na niego wkurwiona, Zayn jest skacowany i wkurwiony na mnie, Niall opiekuje się Karo, Harry pojechał gdzieś i nie wiem kiedy wróci, został mi tylko Liam on może być. Po 15 minutach wyszłam z łazienki i poszłam odłożyć niepotrzebne rzeczy do pokoju. jak odłożyłam to skierowałam się do pokoju Li, zapukałam po kilku sekundach dostałam pozwolenie na wejście.
-Liam... mam prośbę pójdziesz ze mną pobiegać?
-Nie chce mi się nie możesz z kimś innym.
-Nie bo Niall opiekuje się Karo, Zayn skacowany, Harry gdzieś pojechał a na Lou jestem obrażona więc zostałeś tylko ty. Proszę!
-Dobra, czekaj na mnie przed wyjściem.
-Ok tylko rusz dupę.-powiedziałam i wyszłam z jego pokoju, skierowałam się na dół po schodach i tam spotkałam Zayna.
-O w końcu cię znalazłem , możesz mi odpowiedzieć na wcześniejsze pytanie i przy okazji powiedzieć gdzie teraz się wybierasz.
-Teraz wybieram się biegać z Liamem żeby ciebie nie męczyć, a co do wcześniejszego pytania to tak zrobiłam mu ale nie dlatego bo chciałam, tylko po to żeby się ode mnie odczepił, nie chciałam ci mówić bo wiem jak byś zareagował Lou już ode mnie dostał więc ty go zostaw.
-Wiesz nie mogę go tak zostawić ale że dostał od ciebie daje mu dzisiaj spokój, a czemu pobiegać za mało ruchu dziś miałaś.
-Musze wyzbyć się złej energii a ciebie nie chce dzisiaj maltretować.-gdy to powiedziałam wpiłam się w usta Zayna, przez chwile był zdezorientowany ale potem odwzajemnił pocałunek. Całowaliśmy się przez dłuższą chwile do puki nam taki jeden pan nie przeszkodził a był nim Liam.
-Sorry że wam przeszkadzam ale mieliśmy iść biegać z May
-Tak już idę.-chciałam iść ale ręka oplatająca mnie w tali mi przeszkodziła była ona Malika.
-Liam jak się do niej w jakiś sposób dobierzesz to nie żyjesz.
-Spoko, widziałem ślad jaki zostawiła Lou, ja takiego nie chce a od ciebie tym bardziej.
-Widzisz Malik jak nie chcesz śladu na mordce to mi nie podskakuj.
-Ja się akurat nie boję konsekwencji mała. Bo ja mogę cię dotykać kiedy chce i o której chce a oni nie.
-Nie o tym mówię ,mówię o twoim zachowaniu a nie o dotykaniu idioto. Ale koniec idę biegać papa, widzimy się za 2 godzinki.
-Czemu dwie.-oboje jęknęli
-Bo ja tak mówię, Malik wytrzymasz beze mnie tyle czasu, pójdziesz się przespać, jak wstaniesz ja już będę w domu.
-Okej.-jęknął i poszedł do swojego pokoju.
-Idziemy?-zapytałam Li.
-Idziemy.-odpowiedział idąc pomału za mną jak żółw.
Pobiegliśmy do parku niedaleko ich domu, biegaliśmy tam z półtorej godziny, rozmawialiśmy trochę w drodze powrotnej o wszystkim i niczym aż doszliśmy do domu. W salonie nadal siedziała Karo z Niallem i reszta chłopaków. Podeszłam od tyłu do Zayna i pocałowałam go w policzek.
-Hej jak się czujesz? Kac wyleczony?
-Hej, teraz jak przyszłaś to mi przeszedł.-mówiąc to uśmiechnął się do mnie słodko.
-Ok ale i tak musisz poczekać na mnie bo muszę wziąć prysznic.-jak powiedziałam tak zrobiłam , jak wchodziłam na schody usłyszałam jego pytanie.
-Mogę go wziąć z tobą?- nie odpowiedziałam mu, poszłam do pokoju wziąć ciuchy i skierowałam się do łazienki. Jak weszłam od razu zamknęłam drzwi na klucz żeby mi nikt nie wszedł. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic po dokładnym umyciu się wyszłam, wytarłam się puchatym ręcznikiem a potem ubrałam i wyszłam z łazienki. Od razu skierowałam się do salonu, tam było jak zostawiłam. Podeszłam do Zayna i usiadłam na jego kolanach. On oplótł swoje ramiona wokół mojego pasa.
-Ooo...jakie urocze słodziaki-zachwyciła się Caroline.-normalnie rzygam tęczą.
-Pasujecie do siebie dobrze wybrałeś Zayn- powiedział Harry.
-No wiem ja zawsze miałem zajebisty gust.-odpowiedział mu Zaza.
-Ależ skromny.-zaczęłam się śmiać.
-Ej, a co robisz na obiad May.-wypalił Niall.
-A co byś zjadł?
-Nie wiem wymyśl coś.
-Może być polski obiad, dawno takiego nie jadłam.
-A co konkretniej.-zapytał Mulat.
-Schabowe, pieczone ziemniaki i surówka.
-Chętnie spróbujemy.-powiedzieli wszyscy oprócz Karo.
-Ok ale ktoś musi mi pomóc.
-Ja ci pomogę.- odezwał się Louis.
-No dobra, to chodź.-powiedziałam od niechcenia.
-Idę z wami.-powiedział Zayn a potem wstał, chwycił mnie za rękę i poszliśmy razem do kuchni. Wyciągnęłam wszystkie potrzebne produkty, Lou kazałam obrać ziemniaki i pokroić w grubą kostkę, ja zabrałam się za mięso i surówkę. Obiad zajął mi niecałą godzinę. jak rozstawiałam wszystko na stół kazałam Zaynowi wszystkich zawołać.Po zjedzonym obiedzie poszliśmy do salonu, walnęłam się na kanapę a na mnie położył się Liam.
-Złaś ze mnie ciężki jesteś.-warknęłam na niego
-To się przesuń.-usiadłam, za plecami poczułam umięśnioną klatę, odwróciłam głowę a tam Zayn, który się szczerzy jak głupi do sera.
-Co się tak szczerzysz jak głupi.
-Bo mam cię tutaj.
-Ależ romantyk z ciebie.
-Dobra koniec tych miłosnych bzdetów, oglądamy mecz. A gra Anglia przeciwko Polsce.-uradował  się Harry.

Znalezione obrazy dla zapytania oglądanie meczu w domu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz