czwartek, 12 marca 2015

Rozdział 1

Nieoczekiwany obrót sprawy

CAROLINE'S POV

Siedzenie w tym zakichanym mieście jest męczarnią, nudne życie i rutyna jest przytłaczająca.Leżąc na łóżku myślałam nad zadaniem z matmy.Przy cholernie trudnym przykładzie zadzwonił mój telefon.
-Halo?-powiedziałam znudzonym głosem.
-Dzisiaj idziemy na imprezę i nie przyjmuję odmowy.-Niemal wykrzyczała Martyna.
Martyna to moja przyjaciółka. Poznałam ją na początku roku w nowej szkole. Od tego czasu dzień w szkole bez niej jest porostu nudny.To ona jest tą przyzwoitą.Zawsze sprowadza mnie na ziemię kiedy wpadnę na jakiś chory pomysł.
-Bożee... wiesz że nie lubię chodzić na takie rzeczy. W ciul spoconych i pijanych ludzi, to nie dla mnie-jęknęłam do słuchawki-kurwa.
-Co znowu?Co to za huk?
-Wyjebałam się o kabel od kompa.
-Ty niezdaro... Masz być gotowa na 20, ja załatwię jakiś transport.
-Dobra...
Pojebało ją, prawdo podobnie wyjdę znudzona albo pijana w trzy dupy, no pojebało ją.
*~*~*~*
May
Caroline
Ubrałam jeansowe szorty czarny crop top i szare trampki za kostkę.Do małej kopertówki wzięłam portfel, papierosy ,telefon i tabletki przeciw bólowe.Powiedziałam rodzicom gdzie idę i z kim.Kiedy tylko usłyszeli że idę z Martyną o nic więcej nie pytali. Wyszłam na zimne powietrze. Przed blokiem stało czarne Audi o w nim siedziała May ( była ubrana w biały Crop top z napisem"WTF" i czarną rozkloszowaną spódniczkę a na nogach miała czarne trampki) a obok niej jej bart Krystian.Wsiadłam szybko i odjechaliśmy.
-Gdzie tak właściwie jedziemy?
-Do Bristolu.                                                     
-Yhm ok, a o której mam po was przyjechać i czy mam wogóle przyjeżdżać.
-Nie, nie przyjeżdżaj same sobie poradzimy, tylko powiedz rodzicom że będziemy w domu przed 3 rano.
-Ok, tylko grzecznie mi tam.
-Oczywiście -od powiedziałyśmy razem i uśmiechnęłyśmy się z fałszywą słodyczą.
Reszta podróży minęła w ciszy. W momencie gdy dojechaliśmy poczułam ogromną niechęć. Klub był dosyć obskurny a w kolejce stało pełno plastikowych lal i ohydnych kolesi.Martyna pociągnęła mnie w stronę kolejki i stanęła na jej końcu z wielkim wy
szczerzem na twarzy.
-Czego się tak cieszysz?-spytałam ją zdziwiona.
- Bo będzie fajne a ty zamulasz, ładny uśmiech i wchodzimy.
Zanim się obejrzałam stałyśmy przed bramkarzami i pokazywałyśmy im legitymacje.
W klubie dudniła głośna muzyka ,śmierdziało potem i alkoholem. Odrazu powędrowałyśmy do baru i zamówiłyśmy po trzy szoty.Odziwo (przystojny ) barman podał nam je chociaż miałyśmy jeszcze 17 lat, ale barman nie musiał tego wiedzieć.heh. Po wypiciu naszego zamówienia poszłyśmy tańczyć.Wiłyśmy się wśród ludzi nawet dobrze się bawiąc. Do czasu kiedy jakiś obleśny koleś nie dołączył do May. Złapał ją z biodra ale dziewczyna zaraz go odepchnęła z grymasem na twarzy. Mężczyzna nie dawał za wygraną i nadal się do niej przystawiał.Nie mogąc na to patrzeć podeszłam do nich i wykrzyczałam przez muzykę.
-Martyna! Twój facet tu idzie i jest w chuj wkurzony, nie mówiłaś że jest taki zazdrosny!
Przez pierwsze parę sekund nie wiedziała o co mi chodzi ale na szczęście w porę załapała.
-Kurwa , lepiej się stąd zmywajmy jest w stanie rozszarpać każdego faceta którego koło mnie zobaczy.
Koleś spojrzał na nas ze strachem w oczach i odszedł. Jestem pieprzonym geniuszem,uśmiechnęłam się do May i pociągnęłam ją w stronę baru.
-Dwa mocne drinki proszę-powiedziałam do barmana.
Zaraz po tym jak dostałyśmy swoje napoje , znowu napatoczył się ten facet.
-Co dziewczynki myślałyście że jesteście takie cwane? Nie ma żadnego zazdrosnego chłopaka.A wy- wskazał na nas swoim zrogowaciałym palcem- jesteście do wzięcia...co zaraz zrobię...
Nie czekając aż dokończy wstałyśmy i niemal wybiegłyśmy z klubu.
-Zdecydowanie zmieniamy klub, tu jest zbyt... zbyt...po prostu zbyt.-powiedziałam zniesmaczona.
-Ok, co proponujesz?
-Oklepane i święte Unden?
-Może być.
Ruszyłyśmy w dobrze znanym nam kierunku.Ale z racji tego że jestem okropnym leniem poszłyśmy na skróty przez słabo oświetloną, właściwie to wcale nie oświetloną uliczkę pomiędzy blokami. Ale drogę zastąpiły nam trzy ciemne postacie.

MAY'S POV
Słyszałyśmy przez skrót prowadzący do naszego ulubionego klubu parę przecznic dalej od tego co przed chwilą byłyśmy, obejrzałam się do tyłu sprawdzić czy Karolina idzie za mną a ona stanęła jak wryta.
-Co się stało?- ona tylko pokazała palcem żebym popatrzyła do przodu, spojrzałam tam stały trzy osoby o posturze męskiej, odwróciłam się żeby zawrócić ale tam stały dwie osoby nie wiedziałam co zrobić, czy się odezwać?Czy uciekać?W końcu jako ta odważna odezwałam się do nich cofając się do Karoliny.
-Czego od nas chcecie?
Oni tylko się zaśmiali szyderczo, powtórzyłam pytanie to odezwał się jeden facet z przodu z za chrypniętym głosem.
-Chcemy was i to bardzo May.
-Skąd znasz moje imię.
-Mam swoich informatorów mała.
-Nie nazywaj mnie tak, nie jestem mała i mógłbyś się z swoimi koleżkami opierdolić od nas.
-No właśnie nie możemy was zostawić
-Dlaczego?-odezwała się po raz pierwszy Karolina.
-Bo jesteście nam potrzebne.-Odezwał się chłopak obok.
-Ale po co?-zapytałam teraz ja.
-Dowiecie się w swoim czasie-odezwał się jeszcze inny.
Za placami usłyszałam kroki a po chwili przy ustach była jakaś szmatka, pokazałam Karolinie żeby nie oddychała ,ale ile można nie oddychać po jakiś 2 minutach zabrakło nam powietrza i żeśmy pociągnęły trochę a po chwili robiło mi się słabo, zdołałam jeszcze usłyszeć jak któryś mówił do drugiego
-No to w końcu nam się udało je złapać.....
*~*~*~*
Usłyszałam kroki które były co raz bliżej, otworzyłam oczy ale od razu je zamknęłam bo otworzyły się drzwi i ktoś wszedł a ja udawałam że nadal śpię. Ten ktoś po chwili wyszedł i zakluczył drzwi, ja po odczekanej chwili otworzyłam ponownie oczy i zobaczyłam szary pokój , porozglądałam się po pokoju a w nim było tylko łóżko na którym byłam z śpiącą Karoliną, którą po chwili obudziłam.
-Karo obudź się.
-Co się stało?
-Ci kolesie nas porwali, nie wiem gdzie jesteśmy musimy stąd jakoś uciec, mamy swoje plany.
-No wiem tylko jak, nie wiemy gdzie nas wywieźli.- naszą rozmowę przerwał hałas otwieranych drzwi a w nich stanęli mężczyźni. To było One direction, nie wierze że to oni nas porwali, pierwszy odezwał się Niall.
-O widzę że nasze księżniczki się obudziły?
-Spostrzegawczy jesteś.-odezwała się Karolina , przewracając oczami.
-O jaka pyskata lubię takie.-odezwał się Liam
-A ja ciebie nie lubię więc się przymknij-od powiedziałam patrząc na niego krzywo.
-Widzę że nie będzie z wami nudno.-powiedział Mulat.
-Następny pieprzony sherlock. Oczy może macie ale mózgu na pewno nie, bo trochę wam się pomyliło, nie te dziewczyny porwaliście. -wtrąciła się Karo
-Dobra koniec tego, czas zacząć zabawę-odezwał się wkurwiony Niall.
-Chciałabym się dowiedzieć gdzie jestem i co ja tu robię- odezwałam się po dłuższej chwili.Patrzyłam na nich wkurwiona i czekałam na odpowiedź niecierpliwiąc się.
-Zamknijcie się w końcu. Teraz wasz los leży w naszych rękach wiec radzę wam być miłe-odezwał się na maxa wpieniony Zayn.
-Nie, nie będziemy miłe dupku dopóki nie dowiemy się gdzie jesteśmy a co najważniejsze po co tu jesteśmy- odpyskowała Karo Zaynowi.
-Koniec tych uprzejmości-wetknął Liam.
Złapał mnie za ramię i przy gwoździł do łóżka, Karolina próbowała go ode mnie odciągnąć ale Niall złapał ją w pasie i przyparł do łózka obok mnie. Zayn zdarł ze mnie koszulkę tak szybko jakby go parzyła.
-Zostaw mnie do cholery-krzyknęła Karo kiedy Niall pozbył się jej spodni.
-Dlaczego nie mówiliście że wstały-do pokoju wszedł oburzony Harry.
Liam puścił mnie i pomógł Niallowi. Harry ściągnął moje spodnie razem z majtkami.Karo była już całkiem naga a Liam bez spodni. Skrzywiłam się kiedy poczułam członek Zayna przy moim wejściu. Zaczęłam się szarpać, kopać i krzyczeć ale Harry przytrzymywał mnie żebym nic Zaynowi nie zrobiła. Jak Zayn sobie ulżył zamienił się z Harrym, popatrzyłam w stronę Karo a tam już Niall był w niej widok był okropny, a krzyki i moje i Karo były bardzo głośne. Harry był w połowie spełnienia, kiedy przyszedł Louis i patrzył na poczynania chłopaków opierając się o framugę drzwi, a po chwili się odezwał:
-Ej dlaczego mnie nie zawołaliście to nie sprawiedliwe.
-Bo cie w domu nie było.- odezwał się Zayn z szyderczym uśmiechem trzymając mnie żebym się nie ruszała.
-Mogę się do was dołączyć.
-Nie- krzyknęli wszyscy chłopcy wraz ze mną i Karo
-Dobra, nie krzyczcie tak.-od powiedział i zostawił nas wszystkich w pokoju.
Po chwili Harry doszedł wlewając się w prezerwatywę, zaraz potem chłopaki się poubierali i wyszli z pokoju zostawiaj nas wykończone, obolałe i poniżone. Wstałam stękając z bólu i zaczęłam się ubierać, jak byłam prawie ubrana popatrzyłam w stronę mojej przyjaciółki a ona akurat wstawała żeby się też ubrać.
-Jak tak będzie codziennie to ja tego nie wytrzymam-powiedziałam do Karo.
-A myślisz że ja wytrzymam, teraz jestem wykończona i mnie wszystko boli a nie wiadomo co wykombinują nam na jutro.-odpyskowała mi
-Ej spokojnie, przecież to nie moja wina że nas porwali-oburzyłam się
-Dobra, wiem że to nie twoja wina, musimy się stąd jakoś wydostać.
-No wiem, tylko co? -zapytałam ją
-Jak ktoś przyjdzie to jedna z nas odwróci jego uwagę a druga poszuka wyjścia.
-Ok to ty zajmiesz się naszym gościem a ja poszukam wyjścia.
-Spoko.-po ustaleniu co kto robi czekałyśmy na któregoś z nich. Po godzinie usłyszałyśmy kroki a po chwili drzwi się otworzyły a w nich stanął nie kto inny jak Harry Styles.
-Cześć dziewczynki przyniosłem wam jedzonko.
-Hej, dziękujemy, mógłbyś nam towarzystwa dotrzymać.-powiedziała Karo przesłodzonym głosem a ten się uśmiechnął ukazując dołeczki, a ona to odwzajemniła.
-Spoko posiedzę z wami.-usiadł między nami na łóżku ale obrócony był w stronę Karo bo ja się do niego nie odzywałam po tym co mi zrobił. Dostałam talerz z kanapkami i kubek z herbatą, Karo dostała to samo, podczas kończonego posiłku pokazałam Karo żeby zaczęła go kokietować.

CAROLINE'S POV
-Harry...dlaczego nie dołączyłeś się do Nialla? Tak bardzo chciałam poczuć w sobie twojego wielkiego kutasa- powiedziałam uwodzicielskim głosem kładąc rękę na jego kroku.
-Kotku mamy dużo czasu aby to nadrobić.
-Może teraz?- ścisnęłam nabrzmiałą już erekcję.

Spojrzałam w stronę drzwi przy których była już May. Skinęła na mnie głową, a ja przycisnęłam mocno rękę do krocza Harrego i uciekłam zamykając z sobą drzwi.Uff jak dobrze że od wewnątrz nie mają klamki. Biegłyśmy przez korytarz aż dotarłyśmy do schodów które prowadziły w dół.Byłam święcie przekonana że pokój był w piwnicy . Zbiegłyśmy po schodach a na przeciwko nich były drzwi wyjściowe.Dzięki Bogu. Z szczęściem wypisanym na twarzy wybiegłyśmy na otwartą przestrzeń.
-Jak dobrze że nikogo nie było...-powiedziałam lekko zdyszana.
-Chyba nie mamy za dużo szczęścia-powiedziała May wskazując na furtkę.
Spojrzałam w tamtą stronę. No to mamy grubo przejebane.


Prosimy o komentarze!!!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz