czwartek, 12 marca 2015

Rozdział 3

Problemy



Wróciłam do pokoju przepraszam mój błąd powinnam powiedzieć celi schowałam narzędzie zbrodni pod materac i złapałam torebkę. Tak jak myślałam zabrali telefon, ale zostawili fajki.Boże jeśli istniejesz, dzięki.Wyciągnęła, je razem z zapalniczką.Uradowana jak nigdy w samych majtkach i topie udałam się
na taras na dole. Kiedy w końcu odpaliłam papierosa, westchnęłam z lubością.
-Cóż za ulga-szepnęłam do siebie.

MAY'S POV

Po zjedzonym śniadaniu zrobionym przez Karo poszłam się odświeżyć, po wyjściu z pod prysznica owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przed lustrem znalazłam jakąś szczoteczkę i umyłam zęby. Porozglądałam się po szafkach w poszukiwaniu szczotki,jak ją znalazłam i przy okazji jakąś gumkę, uczesałam włosy w koka.Po ponownym ubraniu się poszłam z powrotem do pokoju, myślałam że zastanę tam moją przyjaciółkę ale jej nie było, pomyślałam sobie że poszła zapalić. Skierowałam się na korytarz a potem na dół, tam natknęłam się na Liama.
-Cześć.-powiedziałam nie pewnie.
-No hej hej, jak się spało?-zapytał z chytrym uśmieszkiem.
-Krótko ,ale da się przeżyć.-odparłam dalej speszona.
-Co Malik nie dał ci spać?-zapytał pomału się do mnie zbliżając.
-To nie do końca przez nie go, nie mogłam zasnąć bo miałam zajęte myśli.
-A czym albo kim?-był coraz bliżej mnie z uśmiechem wymalowanym na twarzy, a ja odsuwałam się do tyłu.
-Nie twój interes o czym myślę i weź stój tam gdzie stoisz bo nie ręce za siebie.-zaśmiał się mojej groźby.
-Ja mówię poważnie, zawołam Malika.-zagroziłam mu ale się nie zatrzymał i przygwoździł mnie do ściany która była za moimi plecami. Zaczął całować mnie po szyi i zjeżdżał niżej, ja próbowałam się wyszarpać ale on był silniejszy po chwili zaczęłam krzyczeć.
-Zayn, Zayn pomóż mi...-nie mogłam nic z siebie wdusić bo miałam rękę na ustach.
-Nie drzyj się zabawimy się trochę i dam ci spokój.-powiedział ze szyderstwem w głosie ale ja patrzyłam punkt za jego plecami a tam stał Zayn z założonymi rękami na klatce piersiowej i wściekłością w oczach. Liam popatrzył się na mnie ze zdziwieniem a potem się odwrócił i zamarł.
-Co tu się kurwa dzieje?-zapytał patrząc się na Liama
-Nic a co ma się dziać chciałem się tylko zabawić, nie jesteś sam w tym domu żeby z niej korzystać, Prawda?
-A ja mówiłem że macie się pytać czy możecie się zabawić z May, Prawda? Odsuń się od niej w końcu do kurwy nędzy.-warknął na Li podchodząc do mnie.
-Dobra nie wpieniaj się tak stary.
-Nic ci nie zrobił.-zapytał przyciągając mnie do siebie.
-Nie.....zdążyłeś..w samą...p..porę-odpowiedziałam jąkając się ze strachu przed nim.
-Hej, co tu się dzieje?-zapytała Karo jak wchodziła do domu z tarasu.
-Już nic, a co ty masz w ręce, hmmm?-zapytał ją Zayn.
-Ymmm, fajki...nie widać?, a może hormony zaćmiły ci mózg?
-Uważaj sobie trochę na język, bo nie będzie za ciekawie a potem będziesz żałować że powiedziałaś coś źle.
-Chuj mnie obchodzi twoje zdanie Malik-warknęłam-zejdź mi z drogi Liam.
Caroline chciała go wyminąć ale ten złapał ją za nadgarstek. Dziewczyna skrzywiła się lekko ale nie wydała żadnego dźwięku.Wszyscy spojrzeliśmy w tamto miejsce.Na nadgarstku Caro widniały trzy szerokie szramy, teraz krwawiące przez uścisk Li.
-Co to do kurwy jest?-wykrzyczał Zayn.
-Weźcie ode mnie spierdalajcie-wrzasnęła i wbiegła na górę zamykając się w łazience.
Chciałam za nią pobiec ale czyjaś ręka mi to utrudniła, okazało się że to Zayn.
-A ty dokąd?
-Już nigdzie ale już wiem że chcesz coś za uratowanie mnie prawda?-zapytałam się dobrze znając już odpowiedz.
-Teraz taka odważna się zrobiłaś? Ale tak chcę coś od ciebie i nie zapominaj o swoje karze którą przełożyliśmy na dzisiaj-po wypowiedzeniu tych słów wpił się w moje usta. Chciałam go odepchnąć ale mi się to nie udało mi się bo przyciągnął mnie jeszcze bliżej. Nim się obejrzałam szłam za nim na górę, po chwili stanęliśmy pod drzwi które były mi nie znane i nie wiedziałam czego mam się spodziewać.
-Tu jest nasz pokój zabaw mała.-mówiąc to szczerze się uśmiechnął
-Taki z x-boxem tak.?-zapytałam niepewnie.
-Nie głuptasie zaraz zobaczysz.-mówiąc to otworzył drzwi przed którymi staliśmy.
Po chwili wepchnął mnie do tego pokoju a ja otworzyłam buzie ze zdziwienia a po paru minutach przypomniał mi się film 50 twarzy Greya i zaczęłam się śmiać. A Zayn patrzył na mnie jak na głupią.
-Z czego się śmiejesz?
-Przypomniało mi się coś związane z tym pokojem.
-Co takiego?
-Może widziałeś 50 twarzy Greya, tam facet miał podobny pokój.
-Aha, dobra koniec tej pogaduszki czas na twoją kare.-po wypowiedzeniu tych słów chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę krzyża a potem do niego przypiął. Chwilę mi się przyglądał, i z uśmieszkiem wypisanym na twarzy zaczął zdzierać ze mnie ubrania, jak pozbawił mnie wszystkich odszedł na chwile, wrócił ze szpicrutą i zaczął nią jeździć po moim ciele a potem uderzał najpierw w pupę a potem inne części ciał, po skończonych torturach ściągnął spodnie a po chwili czułam jak wszedł we mnie brutalnie. Ja nie czerpałam z tego przyjemności tylko ból. Jak skończył to odpiął mnie i zaprowadził do ławeczki a tam mnie położył i znowu na chwile zniknął. Jak podchodził do mnie to zauważyłam że ma coś w ręce ale nie wiedziałam co. A kilka sekund później poczułam mocne uderzenie i ostre pieczenie na pupie. Dostałam kilka razy z tą samą siłą a potem wbił się znowu we mnie tylko od tyłu w tą drugą dziurkę. Ja krzyknęłam jakby mnie ze skóry obdzierali.
-Nie drzyj się tak głośno, i tak jeszcze nie skończyłem.-wysyczał mi do ucha.
Jak się we mnie spuścił to zaprowadził mnie do łóżka, postawił mnie na przeciwko kolumny i kazał się pochylić a po chwili znów się we mnie wbił teraz w tą pierwszą dziurkę ale tym razem nie pozwolił mi dojść. Pół przytomna byłam niesiona przez niego do pokoju, tam położył na łóżku i wyszeptał mi do ucha.
-Byłaś świetna musimy to powtórzyć kiedyś, a teraz dam ci spokój prześpij się.
Słyszałam jeszcze jak wychodzi a potem pochłonęła mnie kraina Morfeusza.

CAROLINE'S POV
Pieprzony Payne , teraz muszę odnowa to przemywać, bo ten musiał wcisnąć tam swoje brudne łapska.Przepłukałam rany i zaczęłam szperać po szafkach w poszukiwaniu jakiegoś bandaża.Kiedy w końcu znalazłam , obwiązałam nim nadgarstek i wyszłam z łazienki.Poszłam do pokoju i schowałam papierosy pod materac.
Z baraku jakiegokolwiek innego zajęcia , zeszłam do salonu by pooglądać telewizję. Zaraz po ty jak wstąpiłam do salonu , pożałowałam tego. Na kanapie siedzieli wszyscy oprócz Zayna i May. Pewnie odbywa swoją karę biedaczka. Wstąpiłam do pomieszczenia i usiadłam na drugiej kanapie jak najdalej od nich. Na ekranie leciał akurat jakiś mecz. Super.Zajęta oglądaniem piłkarzy, nie za uwarzyłam że chłopcy uważnie mi się przyglądają.
-Gapicie się tak ponieważ....?-spytałam unosząc brew.
-Musimy porozmawiać-odezwał się Louis
-Słucham.Co macie mi do zarzucenia.
-I ty się jeszcze pytasz?-warknął Liam-Dobrze wiesz o co nam chodzi!
Westchnęłam, patrząc na nich jak na niedorozwinięte dzieci.
-Po pierwsze-powiedziałam powoli i dokładnie-to że pale to jest tylko i wyłącznie moja sprawa i gówno wam do tego. Po drugie, nie cięła bym się gdyby nie wy-wskazałam na nich palcem-to wy mnie porwaliście i wykorzystaliście w podły sposób, przez was czuję się jak zwykła szmata. Więc mam cholerne prawo do tego żeby sobie ulżyć.
Patrzyli na mnie jak wmurowani, ale szybko się opamiętali i zaskoczenie na ich twarzach zastąpił gniew.
-Wszystko co związane z tobą jest nsazą sprawą Caroline-powiedział wkurzony Niall, podchodząc do mnie-Nie masz prawa się tak do nas odzywać, bo to od nas zależy czy będziesz mogła chodzić czy nie.
-Yhm-złamałam go-albo nas stąd wypuście albo kupcie nam jakieś ubrania bo nie będę cały czas chodziła w jednym topie.
-Jak dla mnie możesz chodzić bez ubrań-uśmiechnął się cwaniacko i przyparł mnie do kanapy.
-Weź spieprzaj-zepchnęłam
go z siebie i pobiegłam w nieznanym mi kierunku.
Zawędrowałam do podwójnych drzwi.Ciekawe co tam jest.Otworzyłam je niepewnie i weszłam do środka.Był tam cudny basen. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Tego właśnie potrzebowałam, porządnie się zmęczyć.Rozebrałam się do naga i wskoczyłam do chłodnej wody.Wszystkie moje zmysły rozbudziły się.Zaczęłam od 200 m zmiennym, potem 100 m delfinem , grzbietem, klasycznym a skończyłam na kraulu. Po dopłynięciu do ściany uznałam że 600 m to za mało wiec przepłynęłam jeszcze 400 m klasykiem.Weszłam z wody i owinęłam się wcześniej znalezionym ręcznikiem.Czując jak zakwasy dają mi się we znaki.Podreptałam do pokoju gdzie leżała naga, śpiąca May.
Boże co on jej zrobił.Podeszłam do dziewczyny i przykryłam ją kołdrą.Wzięłam torebkę May. Jak dobrze że na imprezę zawsze bierze zapasowe ciuchy. Wyjęłam z niej zwykły biały top i czarne legginsy. Położyłam się do łóżka i szybko zasnęłam.Ten dzień był okropny dla nas obu. Ciekawe co będzie jutro.
*~*~*~*
Obudziło mnie gwałtowne szarpanie.Z jękiem otworzyłam oczy, a centralnie nad moją twarzą wisiał Louis.
-Wstawaj Caro, idziemy na zakupy-powiedział wesoło.
-Daj mi spać-stęknęłam w puszkę.
Nagle poczułam wszechogarniające mnie zimno i czyjeś ręce na kostkach. Chwilę później wylądowałam na podłodze obok chichoczącego Lou.
-Nie żyjesz słoneczko-warknęłam i poniosłam się z podłogi.
-Ok, zamordujesz mnie później, teraz chodź bo Horan się wkurwia.
-A co ja mam do tego huh?
-On jest głodny, ty mu zrobisz papu-zaklaskał w dłonie jak małe dziecko.
Westchnęłam i podeszłam do May.
-Hej wstawaj-szepnęłam-zabierają nas zakupy... No już ruszaj tą dupę-dodałam głośniej.
Obróciła się w moją stronę i przetarła oczy.
-Nie mogę się ruszyć, wszystko mnie boli..-zajęczała.
-Hej, reklamacje do Malika nie do mnie- uniosłam ręce ku górze w obronnym geście.
-Zbieraj dupę i schodź na dół albo zawołam Zaze-powiedział Louis i pociągnął mnie w stronę drzwi. Zeszliśmy w ciszy po schodach.W kuchni czekała reszta zgarj.
-Więc co na śniadanie-spytał mnie Harry.
-Skąd mam to widzieć?Co sobie zrobisz to zjesz.
-Nie kotku ty nam je zrobisz, bez żadnej dyskusji-powiedział stanowczo Niall.
-Chyba sobie jaja robisz, co ja do kurwy waszą gosposią jestem?
-Poniekąd-zgodził się Liam
-Oh spierdalajcie wszyscy-warknęła i wyjęłam jogurt z lodówki.
-Gdzie jest May?-zapytał Zayn.
-Leży półprzytomna na łóżku nie mogąc się ruszyć,a kogo to wina?Wspaniałego Malika -ostatnie zdanie wy warczałam jadem.
Posłał mi piorunujące spojrzenie i poszedł na górę.
-To co z tym śniadankiem?-zapytał Louis słodko się uśmiechając.
-Spierdalaj.

Wzięłam swój jogurt i podreptałam na basen.Usiadłam nad brzegiem i jadłam swój posiłek. Niech się kurwa wypchają zakupami mam ich głęboko w dupie.




Prosimy o komentarze!!!

2 komentarze:

  1. to jest choree XD :D ale czytam czekam na jakiś miłosny wątek a nie tylko na seks

    OdpowiedzUsuń